Mendes-Dudziński zmarnował rundę
Marcel Mendes-Dudziński rozpoczynał karierę w akademii Pogoni Szczecin – szybko trafił jednak do Benfiki, gdzie przebijał się przez kolejne szczeble szkółki, aż trafił do zespołu U23. Następnie wykupiła go latem zeszłego roku Legia Warszawa, w której zaczął łapać minuty w trzecioligowych rezerwach. Był także powoływany do pierwszej ekipy w roli trzeciego bramkarza.
Mowa o golkiperze, który miał opinię jednego z najbardziej utalentowanych w Polsce: stąd przez lata występował w kolejnych młodzieżowych reprezentacjach, od U15 do U19. Tymczasem w tej kampanii nie rozegrał ani minuty – czy to w pierwszym zespole, gdzie przegrywa rywalizację z Kacprem Tobiaszem i Gabrielem Kobylakiem, czy nawet w rezerwach. Serwis Legia.net analizując jego sytuację stwierdza, że 20-latek zmarnował sobie rundę i powinien poszukać nowej drużyny, w której mógłby grać.
— Mendes-Dudziński w rundzie jesiennej pełnił rolę trzeciego bramkarza. Ten czas należy analizować przede wszystkim przez pryzmat rozwoju. Tyle, że aby się rozwijać, trzeba grać, a Marcel nigdzie nie grał. Na pierwszy zespół był za słaby, wyraźnie przegrywał rywalizacje na treningach. W rezerwach też nie wystąpił w żadnym spotkaniu – tam sezon między słupkami zaczął Wojciech Banasik, zaś w drugiej części rundy jesiennej postawiono na 17-letniego Jana Biendugę, który uzbierał 10 meczów w III lidze, zagrał 4 razy w młodzieżowej Lidze Mistrzów). To najlepiej pokazuje miejsce Marcela.
— Pod względem fizycznym i refleksu Mendes-Dudziński na treningach prezentował się obiecująco. Ma dobre niezłe warunki fizyczne, szybkie reakcje i naturalny instynkt do obrony strzałów na linii. Jednocześnie widoczna była niepewność decyzyjna. Miał problemy przy wyjściach do piłki, spóźnione reakcje oraz problemy z oceną trajektorii dośrodkowań. Ogólny obraz był taki, że dość duży dystans dzielił go od pozostałych bramkarzy – czytamy w Legia.net.










