Cristiano Ronaldo to wzór profesjonalisty, który stroni od imprez i bujnego życia towarzyskiego. Sprawia wrażenie bardzo rodzinnej osoby. Być może dlatego, że jako nastolatek stracił ojca, alkoholika, który zmarł przez niewydolność wątroby i nie mógł podziwiać kariery syna. Cristiano ma silną więź z matką, a także ze swoją partnerką Georginą Rodriguez, z którą wychowuje piątkę dzieci: Cristiano Ronaldo juniora, bliźniaki Evę i Mateo oraz córki Alanę Martinę i Bellę Esmeraldę.
Georgina jest matką dwóch ostatnich. Cristiano Ronaldo Juniora oraz Evę i Mateo urodziła mu surogatka, której tożsamość jest nieznana.
“Z wielką radością i wzruszeniem informuję, że niedawno zostałem ojcem chłopca. Zgodnie z ustaleniami z matką dziecka, która woli, aby jej tożsamość pozostała poufna, mój syn będzie wyłączną pod moją opieką. Proszę wszystkich o pełne poszanowanie mojego prawa do prywatności (i dziecka), przynajmniej w kwestiach tak osobistych, jak te” – napisał na Twitterze w 2010 roku Ronaldo, który był wtedy z kadrą Portugalii na mundialu w RPA. Tuż po odpadnięciu z turnieju, Ronaldo poleciał zobaczyć CR Juniora.
Kilka lat później, brytyjskie brukowce próbowały odgadnąć tożsamość matki, ”The Mirror” informował, że była to pewna amerykańska kelnerka, ale medialne dywagacje odłóżmy na bok. Dziecko i tak wychowywała przede wszystkim mama Cristiano, a więc babcia Juniora.
“Zawsze chciałem mieć następcę”
W ostatnich latach temat Cristiano Ronaldo Juniora często wracał na tapet. I nic w tym dziwnego, skoro kilka lat temu o laureacie pięciu Złotych Piłek powstał dokument ”Ronaldo. The Movie”, a niedawno hitem Neftlixa okazał się serial o partnerce piłkarza – ”I Am Georgina”.
W ”Ronaldo. The Movie” Portugalczyk wyjaśnił, dlaczego spłodził dziecko i czemu nazywa się tak, jak tata. ”Zawsze chciałem mieć następcę” – oświadczył w swoim stylu Ronaldo i między wersami próbował wyjaśniać widzom, że Junior właściwie nie potrzebuje drugiego rodzica, a kiedyś sam zrozumie, czemu ojciec postąpił w ten sposób. W filmie jest scena ojca z synem. CR Junior wraca ze szkoły, a tata pyta się go, czy zgadnie, jakiego samochodu brakuje w garażu. Syn reprezentanta Portugalii – nieco zagubiony wśród licznych Ferrari, Porsche i innych Rolls Royców – długo się nie może zorientować, którego samochodu brakuje.
To oczywiste, że syn Cristiano pławi się w luksusie, a jednak Ronaldo i Georgina lubią to podkreślać. Gdy w czerwcu 2024 roku, Junior obchodził 14. urodziny, rodzina pochwaliła się na Instagramie prezentami, jakie otrzymał. Chłopiec dostał m.in. walizkę Louis Vuitton, której cena to około 19 tysięcy złotych. Ale wreszcie o Cristiano Juniorze pisze się jako o kandydacie na piłkarza.
Kilka dni temu Cristiano Ronaldo Junior miał strzelić 10 goli w wygranym przez Al-Nassr U15 starciu z Al-Ittihad, choć trzeba napisać, że nigdzie nie zostało to udokumentowane, ani potwierdzone. To nie zmienia jednak faktu, że Junior zapewne odziedziczył odpowiednie geny, no i może się uczyć futbolu w najlepszych szkółkach. Od lat podążał za tatą, więc zwiedził już akademie Realu Madryt, Juventusu, Manchesteru United i obecnie Al Nassr.
Na razie, rzecz jasna, jest za wcześnie, by przewidywać mu wielką karierę. Wszyscy pamiętamy historię Freddy’ego Adu, który jako 14-latek był nazywany ”nowym Pele” i podpisywał milionowe kontrakty z Nike, ale szybko przepadł. Wystarczy napisać, że Adu w wieku 28 lat odbił się od… Sandecji Nowy Sądz. Ale wróćmy do Ronaldo.
Portugalczyk zdaje sobie sprawę, że Junior jest z zupełnie innej generacji, o czym opowiedział w podcaście Rio Ferdinanda.
„Ja daję synowi mapę, kierunkowskaz, za którym może podążać, ale musimy pamiętać, że to zupełnie inne pokolenie. Na szczęście moje dzieci mogą oglądać moją ciężką pracę każdego dnia. Najlepszą lekcją, jaką mogą dostać ode mnie, jest to, że daję im przykład. Dziś Cristiano Junior chce zostać piłkarzem, ale ma dopiero 14 lat, więc nie chcę na niego narzucać zbyt dużej presji. I tak ją ma, bo jest moim synem. Niech się uczy, niech popełnia błędy. Nie będę na niego nakładał wielkiej presji. Lekką tak, ale nie mogę przesadzić. Mam jednak nadzieję, że kiedyś będzie profesjonalnym piłkarzem”- powiedział kilka miesięcy temu Crisitano.
40-letniemu Ronaldo zostały trzy ostatnie piłkarskie marzenia. W 2026 roku po raz szósty postara się wygrać mundial, bo to jedyne trofeum, którego mu brakuje. Planuje także przekroczyć magiczną barierę 1000 goli w karierze oraz zagrać w jednym klubie ze swoim synem. To pierwsze marzenie wydaje się najtrudniejsze, ostatnie wciąż jest jednak możliwe.
– Zanim przejdzie na emeryturę, Ronaldo chce rozegrać oficjalny mecz ze swoim synem i właśnie dlatego cały czas jest w gazie. To jego prawdziwa motywacja. Gdyby Cristiano wciąż grał w Relau Madryt, to byłoby bardzo trudne, ale w Al Nassr jest to możliwe – zdradził Adrian Mutu, były rumuński napastnik Chelsea, który niedawno spotkał Portugalczyka.
Być jak LeBron James
Najgłośniejszym ostatnim przykładem sportowej rodziny jest LeBron James i jego syn Bronny, którzy przeszli do historii NBA, gdy spotkali się na parkiecie w meczu Los Angeles Lakers z Minnesotą Timberwolves. Nigdy wcześniej ojciec i syn nie wystąpili wspólnie w meczu. A jak to wygląda w piłce?
Najbardziej imponującym przykładem jest familia Maldinich. Najpierw był Cesare, kapitan oraz trener Milanu. Potem był jego syn Paolo, który karierę kończył z pięcioma Pucharami Europy i siedmioma mistrzostwami Włoch, a teraz w reprezentacji gra Daniele Maldini, nowy piłkarz Atalanty. Trzy pokolenia to jednak ewenement.
Duńczycy chlubią się historią Petera Schmeichela i jego syna Kaspra. Z kolei Anglicy pamiętają np. Paula Ince’a i jego syna Toma, a Norwedzy Alf-Inge Haalanda oraz Erlinga. Ciekawym przykładem jest też Francuz Lillian Thuram, mistrz świata z 1998 roku, którego dzieci są wschodzącymi gwiazdami Serie A (Marcus gra w Interze, a Khephren coraz śmielej rozpycha się w Juventusie). Żaden z nich nie spotkał jednak własnego ojca na boisku.
Najbliższej był tego urodzony w 1978 roku Eidur Gudjohnsen, były napastnik Chelsea oraz Barcelony. Islandczyk debiutował w reprezentacji jako 17-latek w meczu z Estonią, zastępując na boisku… swojego ojca – Arnora Gudjohnsena (ur. 1961 rok). To był jednak ostatni mecz Arnora w kadrze.
“Tato! Poczekaj na mnie”
Ze swoim synem grał za Rivaldo, zdobywca Złotej Piłki z 1999 roku. Mało tego! Obaj nawet strzelili gola w tym samym meczu. Rivaldo i Rivaldinho wpisali się na listę strzelców w 2015 roku w meczu Mogi Mirim z Macae Esporte (3:1), gdy były gwiazdor Barcelony miał już 43 lata, a jego syn – 19. Ale była to tylko druga liga brazylijska. W nowożytnej historii nie było jednak przykładu, by ojciec i syn wystąpili razem na boisku w pierwszej lidze, a w dodatku by obaj zdobyli po bramce. Ronaldo ma więc o co grać. Tym bardziej że niedawno miał usłyszeć słowa od Juniora zdanie: “Poczekaj na mnie tato”.
Chyba trudno o większą mobilizację, co?