HomePiłka nożnaKariera Ancelottiego wysiała na włosku. Wtedy zadzwonił Perez. “Dyskretne przywództwo” Włocha

Kariera Ancelottiego wysiała na włosku. Wtedy zadzwonił Perez. “Dyskretne przywództwo” Włocha

Źródło: własne

Aktualizacja:

Dorastał na wsi. Nie miał niczego poza pasją do piłki nożnej i sam twierdził, że do niczego innego się nie nadawał. Po udanej karierze piłkarskiej został trenerem, zyskując reputację cichego lidera i ulubieńca najlepszych zawodników. Ibrahimović go pokochał, a Ronaldo uznał za jedną z najważniejszych osób w swoim życiu.

Carlo Ancelotti, Florentino Perez

Carlo Ancelotti, Florentino Perez. Fot. Alamy

Życiowe zasady

Pochodził z biednej rodziny i nawet nie marzył, że kiedyś stanie się jednym z najlepszych w swoim fachu. Okres dzieciństwa wspomina jako czas, który ukształtował go jako człowieka. To wtedy zaszczepiono w nim najważniejsze zasady życiowe: lojalność, szacunek, ciężką pracę i wartość pieniądza. Te pojęcia stały się punktem odniesienia w jego postępowaniu i towarzyszą mu do dziś.

W książce “Dyskretne przywództwo” podkreśla kluczowe zasady efektywnego zarządzania. Kocha kino i przyznaje, że miało ono duży wpływ na jego działania. Jako jeden z wzorców wskazuje film “Łowca jeleni”, w którym szczególnie porusza go ukazanie przyjaźni oraz konieczności polegania na sobie w ekstremalnych sytuacjach. Jego zdaniem idealnym przykładem przywództwa jest Don Vito Corleone z filmu “Ojciec chrzestny”. Nietrudno dostrzec między nimi wiele wspólnych cech. Ma świadomość okropnych czynów szefa mafii, ale uważa, że film ten perfekcyjnie pokazuje, iż dwa najważniejsze narzędzia przywódcy to szacunek i umiejętność egzekwowania władzy bez ulegania emocjom. Obserwując włoskiego trenera z boku, można stwierdzić, że emanuje spokojem, ale w rzeczywistości bardzo się stresuje podczas meczów. Z tego powodu często żuje gumę, co ma mu pomagać w łagodzeniu tego stresu. Zdarza mu się żuć nawet do czternastu gum w trakcie jednego spotkania.

“Dyskretny styl” zarządzania zaczął praktykować jeszcze jako piłkarz, dokładniej w momencie, gdy został kapitanem Romy. Podobnie postępował w Milanie, mając duży autorytet w szatni – najpierw jako piłkarz, a później jako trener.

Włoska sinusoida

Pracę w Reggianie – jak sam uważa – dostał ze względu na swoje rozpoznawalne nazwisko, zwłaszcza że w pierwszym sezonie nie miał jeszcze nawet licencji trenerskiej. Początek samodzielnej pracy nie był dla niego łatwy. Jako najtrudniejszy element wskazywał znalezienie równowagi między przyjacielskimi relacjami z zawodnikami a zachowaniem autorytetu. Problem sprawiało mu również to, że podczas grupowych spotkań wielu zawodników nie przywiązywało uwagi do tego, co chciał przekazać. Gapienie się w okno, ziewanie czy przysypianie były wówczas na porządku dziennym. Największym wyzwaniem – mogłoby się wydawać banalne – było przygotowanie zespołu do gry. Żaden aktywny piłkarz nie jest świadomy, jak wiele czasu wymaga dobre zarządzanie. Po trudnym początku jego zespół wszedł na właściwe tory i zdołał awansować do Serie A.

Ten okres ukształtował Ancelottiego jako szkoleniowca i pozwolił mu na awans w postaci odejścia do Parmy. Na stanowisku trenera zastąpił Fabio Capello, który zamienił włoski klub na Real Madryt. W Parmie przepracował dwa sezony, podczas których udało mu się awansować z zespołem do Ligi Mistrzów i Pucharu UEFA. Po pewnym czasie pojawiły się gorsze wyniki, co sprawiło, że doświadczył uczucia, jakim jest zwolnienie z pracy.Od odejścia do… Fenerbahçe uratował go telefon w ostatniej chwili od Juventusu. Dla Ancelottiego jedno słowo zawsze miało szczególne znaczenie – rodzina. W klubach, w których pracował, zawsze dążył do bliskich relacji. W Juventusie czuł się bardziej jak pracownik korporacji niż członek wielkiej piłkarskiej rodziny. Ponadto był znienawidzony przez kibiców Juventusu z uwagi na swoją piłkarską przeszłość. Każdego dnia pod bramę przychodzili ludzie, aby go obrażać. Po dwóch latach znowu został zwolniony.

Zrobił sobie cztery miesiące przerwy i był już o krok od dołączenia do Parmy, lecz w ostatniej chwili zadzwonił telefon. Trafił do klubu swojego życia – AC Milanu. Tam przeżywał najlepsze chwile swojej trenerskiej kariery. Na ławce “Rossonerich” spędził osiem barwnych lat, wygrywając dwukrotnie Ligę Mistrzów i raz zdobywając Scudetto. W Mediolanie miał także najgorszy moment w swojej karierze – w finale Ligi Mistrzów w 2005 roku Liverpool odrobił trzybramkową stratę i pokonał zespół Ancelottiego w serii rzutów karnych. Po niespełna piętnastu latach pracy na włoskich boiskach nadszedł czas na podjęcie zagranicznego wyzwania. Na początek: Chelsea.

Zagraniczne wzloty i upadki

Zanim zaczął sprawować swoje obowiązki, został wysłany na tygodniowy kurs nauki języka angielskiego, na którym uczył się przez dwanaście godzin dziennie. W Chelsea zatrudniono go w celu nadania klubowi wyraźnej tożsamości opartej na posiadaniu piłki i proaktywnym stylu gry. Trafił do szatni pełnej silnych osobowości, takich jak Lampard, Drogba i Terry. W sezonie 2009/10 zdobył z klubem FA Cup oraz mistrzostwo Anglii, ustanawiając rekordowe 103 bramki. Sytuacja gorzej wyglądała w Lidze Mistrzów, gdzie Chelsea pożegnała się już na etapie 1/8 finału, odpadając z Interem prowadzonym przez byłego trenera, José Mourinho. W drugim sezonie sytuacja pogorszyła się — mimo sukcesów nie zaproponowano mu przedłużenia kontraktu, a do klubu nie trafił żaden wielki piłkarz. Następny sezon Chelsea zakończyła bez trofeum, co Roman Abramowicz, jak wiadomo, źle znosił. Niemniej jednak praca Włocha na Stamford Bridge jest dobrze wspominana; piłkarze po jego zwolnieniu zorganizowali wspólną kolację. Pod jego wodzą klub prezentował bardzo atrakcyjny futbol. Problemy występowały jednak w relacjach z Abramowiczem, który żądał wyjaśnień po najmniejszych wpadkach i podejmował decyzje niezgodne z wizją Ancelottiego, jak zwolnienie jednego z asystentów posługującego się językiem włoskim. Dodatkowo, nie podobało mu się przyjacielskie podejście Włocha do zawodników; był zwolennikiem bardziej stanowczego i rygorystycznego traktowania.

W połowie sezonu 2011/12 dołączył do PSG. Zaskoczyła go panująca tam dezorganizacja – klub nie miał nawet własnej restauracji. Włoch mocno skupił się na kwestiach pozaboiskowych, ale drużyna zawiodła w najważniejszej kwestii, zajmując drugie miejsce w lidze, za Montpellier. Ancelotti chciał zadbać o stabilizację w klubie, sprowadzając dwóch doświadczonych piłkarzy – Ibrahimovicia i Silvę. W 2013 roku doszło do nietypowej sytuacji: Nasser Al-Khelaifi i Leonardo odwiedzili Carlo przed ostatnim spotkaniem w Lidze Mistrzów i postawili ultimatum: “albo jutro wygrasz, albo wylot”. Mimo że PSG wygrało to spotkanie, Ancelotti uznał, że jeśli klub mu nie ufa, dalsza współpraca nie ma sensu. O północy w Paryżu zakończył swoją przygodę.

Z Realem zdobył legendarną “La Décimę” (dziesiątą Ligę Mistrzów). W drugim sezonie zajął 2. miejsce, a zespół strzelił 118 bramek w lidze. Wydawało się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku, klub zanotował nawet serię 22 zwycięstw z rzędu. Ostatecznie wszystkie rozgrywki zdominowała Barcelona, a włoskiego trenera zastąpił Rafa Benitez. Odszedł w dobrych relacjach.

Gorzej było w Bayernie, w którym – jak wspominał w książce “Dyskretne przywództwo” – planował najdłuższe pasmo sukcesów w swojej karierze. Rzeczywistość okazała się mniej łaskawa; nawet relacje z zawodnikami nie były najlepsze, a Ancelotti spędził w Monachium niecałe piętnaście miesięcy. Został zwolniony po wrześniowej porażce 0:3 przeciwko PSG. Potem jego kariera zaczęła się pogarszać. Wrócił do Włoch, a konkretnie trafił do Napoli. De Laurentiis widział w nim swojego Sir Alexa Fergusona. Po wicemistrzostwie w pierwszym roku pracy klub zainwestował duże środki w rozwój projektu, ściągając zawodników za ponad 200 mln euro. Kolejny sezon okazał się rozczarowujący, a Włoch został zwolniony w połowie grudnia. Symbolem schyłku jego kariery trenerskiej stało się odejście do Evertonu..

Powrót na szczyt

Florentino Pérez zadzwonił do niego w momencie, gdy obie strony nie były w najlepszej sytuacji. Włoch wylądował w Evertonie, a klub z Madrytu od trzech lat nie wygrał Ligi Mistrzów. Zatrudnienie go w tamtym momencie było co najmniej zaskakujące. Jeden aspekt był decydujący: szatnia Realu bardziej potrzebowała “opiekuna” niż typowego taktyka.

Sezon 2021/22 to absolutne szaleństwo, jeśli chodzi o przygodę w Lidze Mistrzów. “Los Blancos” wychodzili ze wszystkich możliwych opresji, odrabiając straty w nieprawdopodobnym stylu. Przywrócił w klubie DNA Realu i uczynił z niego zespół, który budzi wielki respekt. Dwa lata później klub ponownie triumfował w Lidze Mistrzów i wrócił na tron w lidze hiszpańskiej, mimo że sytuacja kadrowa była fatalna. Ten sezon na razie nie napawa optymizmem, ale Włoch nauczył nas, że w Realu nigdy nie można całkowicie zwątpić.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

CloutMMA tonuje nastroje. I zapowiada wielki powrót!
Hit! McGregor wysłał specjalną wiadomość do Wrzoska! Jest nagranie [WIDEO]
Don Kasjo z nowym rywalem. Zawalczy z milionerem
Peszko o walce z Żyłą. Znamy kulisy. Będzie Narodowy?
Rewolucja! Peszko ujawnia: Uważam, że FAME i Clout się połączą. Co z gażami?
“Diablo” wypalił o FAME MMA. To mówił organizatorom
To koniec freak fightów!? Zdecydowana opinia Tomasza Sarary
“Tazzy” na celowniku weterana freaków. Ostra wymiana zdań [WIDEO]
FAME: The Freak. “Taazy” znów z wielkim zwycięstwem! [WYNIKi GALI]
Skandal na gali FAME! Denis Załęcki zdyskwalifikowany! To było przegięcie!