Bukayo Saka ratuje Anglików
Reprezentacja Anglii już kilka razy podczas tych mistrzostw potrzebowała zbawcy. Z Serbią, a przede wszystkim ze Słowacją, okazał się nim Jude Bellingham, który w pierwszym spotkaniu strzelił na wagę wygranej 1:0, a w drugim w samej końcówce meczu zdobył wyrównującą bramkę po pięknym strzale przewrotką. W ćwierćfinale swój zespół ratował natomiast Bukayo Saka. Chwilę po tym, jak Szwajcarzy wyszli na prowadzenie 1:0, 22-latek ściął z prawego skrzydła do środka, chwilę poprowadził piłkę wzdłuż pola karnego, a potem oddał cudowny strzał i zrobiło się 1:1.
Anglia znów potrzebowała dogrywki w meczu, w którym była faworytem, ale tym razem i ona nie przyniosła rozstrzygnięcia. Doszło więc do rzutów karnych i w nich drużyna Garetha Southgate’a była już bezbłędna. Na pochwałę zasłużył Jordan Pickford, broniąc strzał Manuela Akanjiego, zimną krew zachował też Ivan Toney, strzelając bez patrzenia na piłkę, a kropkę nad “i” postawił Trent Alexander-Arnold, świetnie wykonując decydującego karnego. To jednak Saka niósł na swoich barkach największą odpowiedzialność.
Przegonić demony sprzed trzech lat
Wszyscy kibice angielscy pamiętali, co stało się trzy lata wcześniej. Wtedy, w finale Euro przeciwko Włochom, też doszło do rzutów karnych i kibice na Wembley przeżyli traumę. Reprezentanci Anglii zmarnowali trzy ostatnie próby – najpierw Marcus Rashford, potem Jadon Sancho, a na koniec właśnie Saka – i skończyło się porażką. Oberwało się Southgate’owi, który każdego z nich wpuścił z ławki, a dwóch pierwszych celowo na karne w samej końcówce dogrywki. Dużo mocniej oberwali natomiast sami zawodnicy. Cała trójka była wyzywana na tle rasistowskim, otrzymywali groźby śmierci i inne obelgi, a futbol znów pokazał swoją gorszą stronę.
Mając to wszystko w głowie, Saka mógł odpuścić przeciwko Szwajcarii, ale zdecydował się podejść do jedenastki. Widać było, że to dla niego ważny moment. Przed strzałem długo się koncentrował i wziął głęboki wdech. – Wierzyłem w siebie – stwierdził później, a samą próbę wykonał bezbłędnie. – Jestem z ciebie taki dumny! Zrobiłeś to dla mnie i dla Marcusa, bracie! – pisał Sancho w swojej relacji na Instagramie.
Bukayo Saka odkupił tym samym winy sprzed trzech lat i zasłużył w pełni na statuetkę dla najlepszego piłkarza meczu. Dwa razy w ważnym momencie pokazał wielką odpowiedzialność i odporność psychiczną, a po meczu gratulowali mu wszyscy koledzy i trener. – To dla mnie wielka chwila. Czekałem na nią. To, co stało się po finale z Włochami, było trudne i musiałem sobie wszystko poukładać. W karierze zawsze możesz coś zawalić, ale sam później masz wybór, czy postawiony w podobnej sytuacji w przyszłości dasz sobie radę, czy nie. Nie zamierzałem drugi raz popełnić błędu. Gdy zobaczyłem, że piłka wpada do bramki, byłem niezwykle szczęśliwy – mówił po spotkaniu.
Lider w klubie, lider w kadrze
Trzy lata to w piłce dużo czasu i od feralnego finału na Wembley Bukayo Saka mocno się zmienił. To wciąż bardzo młody piłkarz, bo we wrześniu skończy dopiero 23 lata, a już ma duże doświadczenie. Dla Arsenalu rozegrał 226 meczów, a od ostatnich mistrzostw Europy, nauczył się, co znaczy walka o najwyższe cele. Na Euro trzy lata temu jechał jako wyróżniający się piłkarz drużyny, która wtedy grała w Lidze Europy, a teraz jest być może najlepszym zawodnikiem w ekipie najpoważniej zagrażającej Manchesterowi City w walce o mistrzostwo Anglii.
Każdy kolejny sezon od finału sprzed trzech lat był dla Saki lepszy. W rozgrywkach 2021/22 po raz pierwszy przebił barierę 10 goli w Premier League – strzelił ich dokładnie 11 – i dołożył do nich 7 asyst. Te statystyki przebił rok później (14 goli i 11 asyst), a już miniony sezon to kolejny rekord w liczbie bramek (16) i zabrakło mu 1 asysty do kolejnego double-double.
Zyskał też ważniejszą rolę w reprezentacji i dziś jego miejsce w wyjściowym składzie jest niepodważalne. Zresztą w kadrze zawsze prezentował bardzo wysoki poziom. Nagroda dla najlepszego piłkarza meczu ze Szwajcarię to już jedenaste tego typu wyróżnienie dla Saki w narodowych barwach, a to był dopiero jego 38. występ.
Bukayo Saka – jeden z niewielu jasnych punktów
Nie ma też przypadku w tym, że to akurat gwiazdor Arsenalu ratował swój zespół. Na Euro 2024 trudno przesadnie wyróżniać któregokolwiek reprezentanta Anglii, ale jak do tej pory to Bellingham i Saka prezentują się najlepiej. Pierwszy strzelił dwa ważne gole, a drugi wprawdzie nie ma liczb, które mogą rzucić na kolana, jednak gra najrówniej i widać w jego poczynaniach dużą odwagę. Bodaj jako jedyny w drużynie nie boi się wchodzić w pojedynki i nieważne, czy Southgate każe mu grać na skrzydle, czy jak przeciwko Szwajcarii na wahadle, Saka tworzy zagrożenie.
Na tegorocznych mistrzostwach Europy jest drugi w drużynie w liczbie kontaktów z piłką w polu karnym, drugi w liczbie prób dryblingów oraz w liczbie udanych dryblingów, najczęściej podawał celnie w pole karne, wykreował drugą najwyższą liczbę okazji i otrzymał prawie dwa razy więcej podań progresywnych niż drugi w tej klasyfikacji kolega. To pokazuje, że mowa o zawodniku, który szuka wolnej przestrzeni i stara się rozciągać strefę ataku. Bukayo Saka jest liderem Anglików w liczbie przeprowadzonych akcji, które kończyły się strzałem – a mowa tu zarówno o tych, które sam kończył, jak i tych, w których wykładał piłkę komuś innemu.
W półfinale z Holandią jego postawa znów może być kluczowa. Niewykluczone, że Southgate znów ustawi go na wahadle i nałoży więcej zadań defensywnych, ale już można było się przekonać o tym, że taka rola nie ogranicza Saki w ataku. Na tle zawodzących kolegów jest wyróżniającą się postacią i widać było, że czuje się na tym turnieju dobrze, a po meczu ze Szwajcarią może jeszcze bardziej uwierzyć w siebie. „Starboy”, jak mówią o nim fani Arsenalu, chce teraz sięgnąć gwiazd z reprezentacją Anglii.