WIELKA GWIAZDA
Kiedy latem 2005 roku Brazylijczyk zamienił swój ojczysty Santos na Królewskich za ponad 20 milionów euro odstępnego, był wielką nadzieją całego kraju. Trzy lata później trafił do kreślącej mocarstwowe plany ekipy City – Anglicy zapłacili za niego ponad 40 milionów euro.
I choć kariera skrzydłowego nigdy nie wzbiła się aż tak wysoko, jak w pewnym momencie można było przypuszczać, to jednak długo piłkarz był w stanie utrzymywać się na wysokim poziomie. Do CV wpisał jeszcze Milan, z którym wygrał mistrzostwo Włoch. I to właśnie w czasach gry we włoskiej drużynie doszło do sytuacji, przez którą teraz były piłkarz ogląda świat zza krat.
WALKA O SPRAWIEDLIWOŚĆ
Był styczeń 2013 roku – Robinho wraz ze swoim przyjacielem Ricardo Falco spędzał noc w jednej z lombardzkich dyskotek. Mężczyźni nie ograniczyli się jednak do zabawy na parkiecie. Dokonali gwałtu zbiorowego na Albance, która kolejne lata spędziła na walce o sprawiedliwość.
Sprawa ciągnęła się bardzo długo i była przedmiotem szczególnego zainteresowania śledczych. Popularność piłkarza oznaczała wielkie zainteresowanie medialne. Kluczowe dla obciążenia Robinho okazały się między innymi podsłuchy zainstalowane w jego samochodzie. Nieświadomy niczego zawodnik niejako potwierdził, że dopuścił się przestępstwa. Z każdym kolejnym miesiącem spędzonym przez funkcjonariuszy nad tą sprawą, wątpliwości ubywało.
Nadszedł 2017 rok i po czterech latach śledztwa, włoski sąd pierwszej instancji wydał werdykt dziewięciu lat pozbawienia wolności upadłej gwiazdy futbolu. To bynajmniej nie oznaczało jeszcze dla Robinho pożegnania się ze światem zewnętrznym. Wręcz przeciwnie – Brazylijczyk kontynuował nawet karierę piłkarską występując przez ponad dwa lata w Turcji – w Sivassporze i Basaksehirze.
ZBRODNIA I KARA
W międzyczasie trwały odwołania, ale one nie przynosiły rezultatu – zarówno Sąd Apelacyjny, jak i wreszcie Sąd Najwyższy podtrzymały karę dziewięciu lat więzienia. Ten definitywny wyrok zapadł na początku 2022 roku, niespełna dwa lata po tym, jak zdecydował się ostatecznie zakończyć swoją karierę.
Tutaj jednak włoski wymiar sprawiedliwości napotkał kolejną przeszkodę stojącą na drodze do wykonania wyroku. Brazylijskie prawo zakazuje bowiem ekstradycji obywateli, a Robinho przebywał właśnie w ojczyźnie. Nie zmieniło to jednak podejścia Włochów, którzy w swoim działaniu byli bardzo stanowczy i zamierzali doprowadzić do tego, by upadła gwiazda futbolu odpowiedziała za swoje czyny.
Wszystko zakończyło się wiosną 2024 roku. Pomimo tego, że Brazylijczyk do końca mówił o swojej niewinności, a Włochom zarzucał nawet rasizm, wylądował w więzieniu. W marcu były zawodnik Realu czy Milanu rozpoczął dziewięcioletnią odsiadkę, którą zakończy w 2033 roku – a więc jako 49-latek.
KURS ELEKTRONIKI
Angielski „The Sun” dostał się do Mario Rosso Vale, adwokata piłkarza. I usłyszał opowieści na temat tego, w jaki sposób stukrotny reprezentant Canarinhos spędza czas za kratkami.
– Robinho to wzorowy więzień. Nie ma żadnego problemu z innymi osadzonymi – zaczął wychwalać pod niebiosa swojego klienta prawnik. – Po okresie integracji otrzymał nawet buty piłkarskie, żeby grając w futbol mógł spędzać swoje wolne chwile w zakładzie – podkreślił.
Granie w piłkę na więziennym spacerniaku to jednak nie jedyna rozrywka zwycięzcy Copa America w brazylijskich barwach. – Zapisał się na podstawowy kurs elektroniki. Uczy się naprawiać telewizory i radia. Nie wiem, czy mu się to podoba, ale na pewno pomaga zabić czas – szczerze stwierdził Rosso Vale.
Według informacji „The Sun”, Robinho odsiaduje karę w wiejskim więzieniu nieopodal Sao Paulo. I choć jego majątek szacowany jest nawet na 60 milionów funtów, to w najbliższym czasie będzie musiał się zadowolić celą o powierzchni ośmiu metrów kwadratowych. Może jednak żyć w nadziei, że za kilka lat warunki jego życia ulegną poprawie.
W 2027 roku bowiem Brazylijczyk będzie mógł się ubiegać o łagodniejsze zasady odsiadywania wyroku, oczywiście jeśli do tej pory wykaże się wzorowym zachowaniem. Nie zwróci mu to wolności, ale z pewnością pomoże przejść trudy piętrzące się przed nim do końca wyroku.
PIENIĄDZE TO NIE WSZYSTKO
Albanka, która jako 23-latka stała się ofiarą gwałtu zbiorowego, zachowała anonimowość w kwestii swoich personaliów. Dla brazylijskiego „UOL” zrobiła jednak wyjątek i po ogłoszeniu wyroku Sądu Najwyższego udzieliła wypowiedzi, która jednocześnie ma stanowić zachętę dla innych kobiet zmagających się z podobnymi traumami.
– Zachęcam was, żebyście nie bały się mówić jak było naprawdę odpowiednim organom. Nie bójcie się waszych agresorów. Wokół was są dziesiątki innych wspaniałych osób, które są gotowe wam pomagać – powiedziała kobieta zgwałcona przez Robinho i jego przyjaciela Falco.
I choć urazu z pamięci nic już nie wymaże, to historia Brazylijczyka z pewnością pokazuje, że majętność i popularność nie zawsze stoją na pierwszym miejscu. Gdy dopuszczasz się czynu ohydnego, musisz za niego odpowiedzieć. Przez najbliższe dziewięć lat była gwiazda futbolu będzie miała czas solidnie o tym pomyśleć.