Z jednej strony finał Ligi Mistrzów, z drugiej piąte miejsce w lidze. Najpierw 3:0 na wyjeździe z Brugge, a za chwilę 1:5 ze Stuttgartem. Można ograć 7:1 z Celtikiem, by za chwilę przegrać 1:2 z Unionem. I tak w koło Macieju. No właśnie, a może jest tu jakaś prawidłowość? Może Borussia Dortmund nie potrafi godzić występów w Europie z grą w Bundeslidze?
W tym sezonie bilans występów w meczach ligowych, które następowały po meczach w Lidze Mistrzów, jest dla BVB wręcz katastrofalny. 2 mecze, 0 punktów, gole 2:7. Pozostałe niemieckie kluby, także grające w najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie, radzą sobie z graniem na dwóch frontach o wiele lepiej. W „meczach po” wszystkie zdobyły jak dotąd po 4 punkty (czyli średnio 2 punkty na mecz) i to właśnie robi jak na razie różnicę w tabeli na niekorzyść BVB. Gdyby Borussia punktowała na ich poziomie, miałaby dziś tyle samo punktów, co Bayern i Lipsk, a więc współdzieliłaby fotel lidera.
Negatywny trend
Co ciekawe, ten negatywny trend utrzymuje się w Dortmundzie od sezonu 2021/2022. Wtedy jeszcze dortmundczycy zdobywali średnio bardzo przyzwoite 2,17 punktów na mecz w takich spotkaniach, ale już rok później średnia spadła do wartości 1,75, zaś w poprzednim sezonie poszła jeszcze mocniej w dół i wyniosła zaledwie 1,58 (19 punktów w 12 meczach). Dla porównania – Bayern punktował ze średnią 2,25 (27 punktów w 12 meczach), a Lipsk nawet 2.75 (22 punkty w 8 meczach). Kicker wyliczył, że uwzględniając poprzedni i obecny sezon, Borussia średnio traci w każdym meczu w Lidze Mistrzów 0,8 gola na mecz, a w spotkaniach ligowych następujących tuż po aż 1,86, mimo iż rywale wypracowują sobie w tych spotkaniach dokładnie taką samą liczbę sytuacji (6,2 na mecz).
Trudno porównywać Borussię do Bayernu, bo ten ma mocniejszą kadrę i większe możliwości, ale już do Lipska jak najbardziej można. A ten w żadnym sezonie nie zszedł w meczach następujących po spotkaniach w Lidze Mistrzów poniżej średniej 2 punktów na mecz. Zasadne jest oczywiście pytanie, z czego wynika ta niemoc BVB i niełatwo znaleźć na nie odpowiedź. Pewnie nie ma jednego powodu. Jest to raczej wypadkowa wielu czynników – wąskiej kadry, terminarza, szwankującej motywacji czy może bardziej – koncentracji, sposobu gry (w Lidze Mistrzów Borussia często może grać reaktywnie, a w Bundeslidze musi sama prowadzić grę, co jest trudniejsze) albo po prostu niedostatecznej jakości w kadrze lub braku liderów, którzy w takich momentach byliby w stanie pociągnąć za sobą zespół i pchnąć go na właściwą ścieżkę.
Nie jest trudno zmobilizować się na mecz z Milanem czy Realem. Sztuką jest utrzymać ten sam poziom koncentracji parę dni później, gdzieś w Augsburgu czy w Moguncji. To właśnie definiuje topowy zespół. Sahin podkreśla, że nie trzeba grać pięknie co trzy dni, ale co trzy dni trzeba grać skutecznie. Oczywiście, trzeba kibicom dostarczać spektakle, ale trzeba też nauczyć się przepychać mecze, kiedy nie idzie. Drużyna chcąca walczyć o mistrzostwo, musi z takiego Berlina przywieźć wygraną 1:0, a nie porażkę 1:2. Bayern to potrafi, Bayer w poprzednim sezonie też to potrafił, ale dla Borussii to niestety ciągle za trudne.
Zmiana stylu
Nuri Sahin stoi więc przed bardzo trudnym zadaniem, bo nie dość, że musi przenieść swoje idee na zespół i ułożyć go taktycznie na swoją modłę, to jeszcze musi się zmagać z problemami, które Borussia dźwiga ze sobą od kilku sezonów. No i działa trochę po omacku. Jego praca przypomina operację na żywym organizmie, bo przecież już musiał zmienić swoją pierwotną koncepcję i skorygować system. Przy bieżącym natłoku meczów w Lidze Mistrzów, nie ma w zasadzie czasu na sumienny trening i doszlifowanie drobiazgów, od których wszystko na boisku zależy. A widać jak na dłoni, że chce, by jego drużyna grała inaczej niż za poprzednika, by nie oglądała się na rywala, tylko by to rywal oglądał się na nią.
Borussia chce dominować i wygrywać mecze własną jakością, a nie tylko sposobem. Chce być konkretna i zdefiniowana, mieć swój unikalny styl. A to wymaga czasu i sporego nakładu pracy. Kiedy Xabi Alonso przejmował Bayer w październiku 2022, szybko opuścił z nim strefę spadkową i awansował z jeszcze do europejskich pucharów. Ale po drodze zdarzały mu się też wstydliwe wpadki, takie jak 1:5 z Eintrachtem, 0:1 z Augsburgiem czy 0:3 z Bochum, a średnia zdobywanych przez Bayer punktów pod jego wodzą wyniosła 1,73 na mecz, czyli tyle, ile z reguły wystarcza by zakwalifikować się do Ligi Europy, ale nie do Ligi Mistrzów. Nie sposób dziś powiedzieć, czy Nuri Sahin osiągnie z Borussią takie sukcesy, jak Hiszpan z Leverkusen. Będzie o to pewnie bardzo trudno. Ale na pewno Sahin zasługuje na czas i cierpliwość ze strony fanów Borussii. Bo nie ma gotowych recept na sukces, ani dróg na skróty.