Mateusz Borek jasno o kandydaturze Jerzego Brzęczka
Cezary Kulesza wskazał nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Według Mateusza Borka prezes PZPN postawił na Jana Urbana. Konferencja prasowa z udziałem byłego trenera Górnika Zabrze ma odbyć się w czwartek. 63-latek wygrał rywalizację z Jerzym Brzęczkiem. Współwłaściciel Kanału Sportowego twierdzi, że szkoleniowiec miał bardzo duże szanse na angaż. Zyskał nawet wsparcie Roberta Lewandowskiego.
– Tak jak powiedziałem: Brzęczek wypadł na tej rozmowie świetnie. Przyszedł przygotowany, z konkretnym planem i śmiałymi deklaracjami, ale też z wnioskami na temat tego, co zrobił źle podczas pierwszej kadencji. Powiedział o tym, co by zrobił inaczej i przedstawił swój sztab. Jerzy Brzęczek był bardzo blisko posady selekcjonera przez 72 godziny. Był głównym faworytem. Wydaje mi się, że to było mniej więcej w okolicach “Ronaldinho show”. Wstępne rzeczy zostały ustalone – ujawnił Borek.
– Kuba Błaszczykowski wahał się, czy powinien w to wchodzić oficjalnie. Mówił, że ludzie znowu będą mówić, że to interesy rodzinne. Do tego temat obecności właścicielskiej w Wiśle Kraków. On bardzo chciał pomóc. Zadzwonił do Roberta Lewandowskiego. Załatwili pewne rzeczy, wszystkie nieporozumienia zostały zakopane. Robert zadeklarował, że z czystą kartą przystąpi do współpracy z Jerzym Brzęczkiem. To wszystko zmieniło się w poniedziałek. Łukasz Piszczek wyjechał na wakacje. Rozmawiał z nim prezes Kulesza, ale on przeprosił. Powiedział, że to nie jest właściwy moment. Dostał taką informację też Jerzy Brzęczek. Ta układanka się wywróciła, ale to się podobało praktycznie wszystkim w PZPN-ie. Gdyby było wsparcie kilku zawodników, którym też podobała się ta koncepcja, to myślę, że dzisiaj nie mielibyśmy Jana Urbana – przekonuje.
– Gdy wysypał się temat z Piszczkiem, to poszczególne elementy tego domina zaczęły się wywracać. To się rozsypało, w PZPN-ie entuzjazm zgasł – podsumował.
Specjalny program Kanału Sportowego można obejrzeć poniżej.