Borek: Papszun potrafi przesuwać odpowiedzialność za wynik
Zdawało się, że losowanie dla Rakowa Częstochowa jest korzystne, szczególnie pod względem logistycznym. Marek Papszun zdecydowanie nie zgodził się jednak z takim przeświadczeniem.
— Co do dobrego losowania – tak się tylko wydaje bezkontekstowo. Oczywiście my się już przymierzyliśmy do dwóch wyjazdów, obie drużyny grają na Węgrzech, a to jest daleko. Autokarem to nie jest wcale taka podróż wyśniona, to nie jest Żylina, tylko tam jest grubo ponad sześćset kilometrów, niemal siedemset, a najbliższe lotnisko jest dwie godziny drogi. Więc tylko się tak wydaje, że to losowanie pod względem logistyki było dobre. Ekonomicznie może tak, dla prezesa klubu, ale nie dla nas, bo tą podróż będziemy musieli odbyć. Jeśli oczywiście awansujemy, bo nie można dzielić skóry na niedźwiedziu. Ale trzeba planować, mając w perspektywie spotkanie niedzielne w Niecieczy – mówił szkoleniowiec na przedmeczowej konferencji prasowej.
Wypowiedź Papszuna szybko obiegła media. Mateusz Borek skomentował ją podczas programu Kanału Sportowego.
— Marek Papszun bardzo umiejętnie potrafi przesuwać pewną odpowiedzialność za wynik. Zawsze jest taki mocno stonowany i ma taką polisę na plecach, jakieś zabezpieczenie. Wiadomo, że nawet jak spojrzymy na podróż Jagiellonii Białystok na mecz w Serbii, to Marek Papszun myślę że złapałby się za głowę. Zdjąłby tą czapeczkę, przetarłby okulary i nie wierzyłby, jak wygląda logistykę tego wyjazdu – mówił dziennikarz.