Skrzypczak dowołany do kadry
Przy ogłaszaniu listy powołanych na marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski, zabrakło na niej nazwisk, które do tej pory nie stanowiły o sile kadry. Na liście pojawili się głównie ci, którzy w poprzednich miesiącach i latach regularnie pojawiali się w drużynie narodowej.
Dopiero po pojawieniu się informacji o kontuzji Sebastiana Walukiewicza, dowołany został Mateusz Skrzypczak, czyli wyróżniający się od dłuższego czasu obrońca Jagiellonii Białystok. 24-latek już jesienią miał szansę na debiut w reprezentacji, ale wówczas na przeszkodzie stanęła mu kontuzja.
Borek grzmi po odesłaniu Skrzypczaka
W poniedziałkowej “Mocy Futbolu” na Kanale Sportowym Mateusz Borek poruszył temat młodych piłkarzy w reprezentacjach narodowych. Rozpoczął od wspomnienia o Konstantinosie Karetsasie, 17-letnim pomocniku Genku, który w niedzielę strzelił debiutancką bramkę w kadrze Grecji w starciu ze Szkocją (3:0).
Po chwili Borek odniósł się do wieczornego komunikatu dotyczącego kadry na mecz z Maltą. Okazało się, że w spotkaniu tym pod uwagę nie będzie branych dwóch piłkarzy z Ekstraklasy – Bartosz Mrozek i właśnie Mateusz Skrzypczak.
– Komunikat o odesłaniu Skrzypczaka to jest policzek dla 15. ligi w Europie. To pokazuje, że te wszystkie powołania Gurgula czy innych zawodników to było nic innego, jak marketing i PR. Na zasadzie: dobrze o mnie mówią, bo jeżdżę na ligę i oglądam tych chłopaków, opowiadam np. o Szali z Górnika. A na koniec z Maltą nie ma nawet 5% PR-u i kadra na ten mecz jest bez Ekstraklasy – powiedział.
Borek stwierdził, że taka decyzja może mieć inne konsekwencje. – Nie było ani jednego piłkarza z naszej ligi na mecz u siebie na mecz z tak nisko notowanym rywalem. To jest zabrany argument motywacyjny dla wielu młodych chłopaków w Ekstraklasie, którzy widzą, kim jest Skrzypczak w Jagiellonii i jak gra w europejskich pucharach – dodał.