Borek krytykuje towarzystwo Yamala
W ostatnich dniach w hiszpańskich mediach sportowych tematem numer jeden był Lamine Yamal i jego słowa o Realu Madryt przed El Clasico. Wcześniej również wiele mówiło się o 18-letnim skrzydłowym, chociażby ze względu na plotki o rzekomym zaprzestaniu rozdawania autografów. Mateusz Borek w Kanale Sportowym zabrał w tej sprawie głos.
— Niestety dotyka go, jak bardzo często ludzi, których edukacja nie przystosowała do tego, by znaleźć się bardzo szybko w danym miejscu rozpoznawalności i finansowym, brak przygotowania do miękkiej adaptacji do nowych warunków życia. Jak patrzę na takiego Yamala: to jest dzieciak, osiemnastoletni chłopak, geniusz futbolu, który sięgnie pewnie podczas kariery kilkukrotnie po Złotą Piłkę.
— Ja nie mam problemu z tym, że on ma słabszą dyspozycję, ale widzę takie syndromy na przykład tego, co działo się wokół chociażby Mike’a Tysona, gdy wygrywał pierwsze mistrzostwa świata w kategorii ciężkiej. Pamiętamy jak wyglądało na początku te towarzystwo Yamala – to byli na początku cisi chłopcy, koledzy, przyjeżdżali z tatą na mecze. Potem ta grupa się rozrosła, z tego co słychać zaczął o nich dbać Yamal, każdy już jakiś brylancik, kolczyk, już się zaczęły imprezy, celebrytki – kontynuował Mateusz Borek.
— To jest moim zdaniem też takie życie pewnych, nieformalnych klanów. Tak jak z Tysonem wchodziło dziesięciu ludzi i on kupował dziesięć Ferrarek w salonie samochodowym. Jest taki bagaż tego wszystkiego co niesie ze sobą współczesny świat… Czy wy sądzicie, że on sam wymyślił to, że nie będzie podpisywał koszulek? Już się pojawiła jakaś grupa, już jest tam tata na zapleczu, koledzy. On trenuje i śpi, a oni myślą jaki zrobić kolejny biznes i co tu podpowiedzieć. I oni nie patrzą, że ten chłopak w oczu wielu dzieciaków straci wiele PR-owo – zwieńczył dziennikarz.










