HomePiłka nożnaGłową muru nie przebijesz. ŁKS z trzecią porażką w Betclic 1. Lidze [WIDEO]

Głową muru nie przebijesz. ŁKS z trzecią porażką w Betclic 1. Lidze [WIDEO]

Źródło: Własne

Aktualizacja:

ŁKS Łódź kontynuuje fatalną passę po spadku z PKO BP Ekstraklasy. Łodzianie przegrali trzeci mecz w tym sezonie, a w piątek musieli uznać wyższość beniaminka z Kołobrzegu.

Artur Kraszewski / APPA / PressFocus

Pierwsza połowa dla beniaminka

Spadkowicz jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego nie miał zbyt wielu powodów do radości. Jakub Dziółka nie mógł w piątek skorzystać z dwóch największych gwiazd drużyny – Huseina Balicia i Pirulo. I o ile uraz Austriaka nie był zaskoczeniem, bo kontuzji nabawił się tydzień wcześniej w Legnicy, tak mocno zaskakująca absencja Pirulo mogła wlać w serca kibiców sporo niepokoju.

W początkowych fazach spotkania łodzianie mogli się jednak niewinnie uśmiechać. ŁKS ruszył do ataków od pierwszej minuty i trzeba przyznać, że były one całkiem składne. Standardowo w wykonaniu Rycerzy Wiosny, zabrakło tylko, albo i aż, dobrej finalizacji.

Z drugiej strony boiska piłkarze beniaminka popisali się stuprocentową skutecznością. Pierwsza dłuższa akcja przeprowadzona na połowie ŁKS-u od razu zakończyła się golem. Po wykopie od bramkarza, Filip Kozłowski zdołał wywalczyć pozycję z Mihaljeviciem i Majceniciem, po czym znakomicie uruchomił Kosakiewicza. Obrońca gości dobiegł z piłką do końca boiska i po prostu wrzucił ją w pole karne. Tam obok nieporadnie interweniującego Bomby i spóźnionego Dankowskiego najlepiej odnalazł się Marcel Bykowski, który celną główką otworzył wynik spotkania.

Wydawać by się mogło, że strzelona bramka na gospodarzy podziała motywująco, a gościom doda wiatru w żagle. Momentami faktycznie tak było. Częściej przy piłce był ŁKS i to on kreował wiele sytuacji. Najlepiej o dyspozycji Rycerzy Wiosny świadczy jednak sytuacja, w której piłka lecąca wzdłuż linii bramkowej minęła trzech piłkarzy, żeby ostatecznie wylecieć na aut. Od oglądania spadkowicza, który wyrażał przed sezonem ambicje szybkiego powrotu do krajowej elity wciąż mogły boleć oczy,

ŁKS do bólu nieskuteczny w drugiej połowie

Od początku drugiej części meczu łodzianie “usiedli” na rywalach. Kotwica była zepchnięta do obrony i jedynie kilkukrotnie była w stanie wyjść poza własną połowę. ŁKS starał się rozruszać swoją ofensywę młodymi graczami, bo właściwie tylko takich miał do dyspozycji na ławce Jakub Dziółka. Plan nawet się powiódł, bo Antoni Młynarczyk, Jan Łabędzki czy Kelechukwu Ibe-Torti pokazywali się z bardzo dobrej strony, ale nawet siermiężne i skrupulatnie budowane akcje nie dawały żadnego efektu.

Po długich męczarniach ŁKS mógł nieco odetchnąć w 68 minucie. Po wpadnięciu Kelechukwu w pole karne i strzale prosto w bramkarza, piłkę do siatki dobił Stefan Feiertag. W podaniu do młodzieżowca sędzia liniowy dopatrzył się jednak spalonego i radość na stadionie potrwała jedynie kilka sekund.

ŁKS ciągle bił głową w mur. Głównym pomysłem łodzian na stworzenie zagrożenia były wrzutki z bocznych stref boiska, które zazwyczaj były albo niecelne albo szybko neutralizowane. Jak na lekarstwo było prób wejścia w pole karne środkiem, składnego rozklepywania rywali. Jak natchniony bronił ponadto Marek Kozioł, który wyglądał jakby chciał zrewanżować się za podziękowanie mu w Łodzi dwa lata temu.

Na domiar złego, ŁKS kończył mecz w osłabieniu. Po głupim wejściu Antonio Majcenicia w okolicach bocznej linii boiska arbiter pokazał Chorwatowi żółtą kartkę, ale po analizie VAR zmienił decyzję i wyrzucił obrońcę z boiska. Przed końcem meczu Rycerze Wiosny meldowali się jeszcze pod polem karnym rywali, dokumentując swoją przewagę w drugich 45 minutach, ale brutalnie odczuli stare piłkarskie porzekadło – “niewykorzystane sytuacje lubią się mścić.”.

W siódmej minucie doliczonego czasu gry błąd Kupczaka wykorzystał Leon Kreković. Napastnik gości wywalczył piłkę, po czym oddał ją do wbiegającego środkiem Zvonimira Petrovicia. Bośniak nie myślał wiele, wpadł w szesnastkę i w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Bombę.

ŁKS kontynuuje więc fatalną serię na zapleczu PKO BP Ekstraklasy. Z czterech rozegranych spotkań spadkowicz przegrał aż trzy i z jednym punktem na koncie niebezpiecznie pikuje w kierunku strefy spadkowej Betclic 1. Ligi.

ŁKS Łódź – Kotwica Kołobrzeg 0:2 (0:1)
Bramki: Bykowski 14′, Petrović 90″+

Żółte kartki: Gulen, Feiertag – Kozajda, Kosakiewicz
Czerwona kartka: Majcenić 87′

ŁKS Łódź: Bomba – Dankowski, Gulen, Mihaljević, Majcenić – Kupczak, Wysokiński (53′ Łabędzki), Mokrzycki – Sitek (46′ Młynarczyk), Feiertag, Arasa ( 64′ Ibe-Torti).

Kotwica Kołobrzeg: Kozioł – Kosakiewicz, Kozajda, Witasik (75′ Kort), Wełna, Polak – Oliveira, Petrović, Kozłowski – Bykowski, Jonathan Junior (75′ Kreković).

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Walukiewicz nie dokończył meczu z Portugalią. Probierz tłumaczy dlaczego
Oyedele doceniony przez gwiazdę Portugalii. Piękny gest po meczu
Polsce należał się rzut karny w meczu z Portugalią? Ameyaw zabrał głos
Zieliński szczerze po meczu z Portugalią. To zawiodło
Lewandowski przemówił po porażce z Portugalią. Tego mu zabrakło
Michał Probierz zaskakująco po porażce z Portugalią. “Jest dużo pozytywów”
Maxi Oyedele zawiódł? Kazimierz Węgrzyn nie ma wątpliwości
Boniek zapewnia. Z Chorwacją będzie lepiej?
Artur Wichniarek namawia do zmiany formacji. To może pomóc reprezentacji
Machający rękami Lewandowski i słabiutki Bednarek [OCENY POLAKÓW]