HomePiłka nożnaHarakiri-Fussball, dużo rozmów i szczerość. Bayern zmienił się o 180 stopni

Harakiri-Fussball, dużo rozmów i szczerość. Bayern zmienił się o 180 stopni

Źródło: własne

Aktualizacja:

Wiosenno-letnie poszukiwania nowego trenera przez Bayern Monachium to była prawdziwa droga przez mękę. Ostatecznie w Bawarii postawili na Vincenta Kompany’ego, który ma za sobą już kilka miesięcy pracy, a w środowy wieczór czeka go poważny sprawdzian. Co zmieniło się zatem w zespole pod jego wodzą?

Josha Vagnoman, Harry Kane

Josha Vagnoman, Harry Kane. Fot. Alamy

STANOWISKO OMIJANE SZEROKIM ŁUKIEM

Wydawać by się mogło, że Bayern jest jednym z tych niewielu klubów na świecie, którym niemal żaden trener nie odmówi. No bo przecież nawet jeśli Bawarczycy ostatni sezon ligowy skończyli na trzecim miejscu w tabeli, to wciąż są niemal gwarancją uzupełnienia gabloty dla potencjalnego szkoleniowca. Największy budżet w Niemczech (mniej więcej dwukrotnie większy od Borussii Dortmund i prawie trzykrotnie większy od Bayeru Leverkusen), najlepsi piłkarze, ogromne zainteresowanie kibiców, rokrocznie rola jednego z faworytów do triumfu w Lidze Mistrzów. Czego chcieć więcej? Teoretycznie niczego a jednak z jakiegoś powodu szefom klubu tak trudno było znaleźć następcę Thomasa Tuchela.

Marzyli o wyciągnięciu Xabiego Alonso, ale ten odmówił. Liczyli wobec tego, że może uda się nakłonić do powrotu Juliana Nagelsmanna, ale on też spuścił działaczy na drzewo. Dość powiedzieć, że zainteresowany przeprowadzką do Monachium nie był nawet Ralf Rangnick, a i Louis van Gaal szybko wykluczył taką możliwość. Dni więc mijały, odmawiali im kolejni trenerzy, aż w końcu dyrektor sportowy w osobie Maxa Eberla postawił na autorską wizję. Choć za jego plecami Uli Hoeness i Karl-Heinz Rummenigge, o czym poinformowali ostatnio cenieni niemieccy dziennikarze, dogadywali się z Hansim Flickiem, były piłkarz Borussii Moenchengladbach postawił na Kompany’ego. Był to wybór z wielu względów zaskakujący – mowa przecież o relatywnie młodym szkoleniowcu, który dopiero co spuścił z Premier League Burnley.

Belg rozpoczął jednak pracę na Allianz-Arena z dużym kredytem zaufania od przełożonych i kibiców. Jak na razie poprowadził zespół w 10 meczach we wszystkich rozgrywkach, z czego 7 wygrał, 2-krotnie zremisował i raz przegrał. Zawodnicy z południa Niemiec strzelili przy tym 37 bramek, a stracili 10. W efektownym stylu potrafili poradzić sobie choćby ze Stuttgartem czy Werderem, ale też przegrali skromnie z Aston Villą, podzielili się punktami z Bayerem Leverkusen i Eintrachtem Frankfurt. Sprawdźmy więc, co już zmieniło się za kadencji Belga i jakie są rokowania na przyszłość.

GRA NA EKSTREMALNYM RYZYKU

Przede wszystkim o 180 stopni zmienił się sposób grania 32-krotnego zwycięzcy Bundesligi. Za kadencji Tuchela Bayern grał w sposób zupełnie niekojarzący się z tym klubem. Przyzwyczajeni do ofensywnej piłki fani musieli bowiem obserwować drużynę, która stawiała na pragmatyzm i bezpieczeństwo w defensywie. Unikała podchodzenia do przeciwnika wyższym pressingiem, często chowała się na własnej połowie i czekała na kontrataki. Miała przy tym spory problem z kreowaniem sytuacji strzeleckich, ilekroć mogła być na boisku zachowawcza, to zawsze taka była. To też był mocny argument przeciwko nowemu już selekcjonerowi reprezentacji Anglii. Bo w końcu Bayern ma na tle ligi tak wielką przewagę finansową i jakościową, że wymaga się od tego zespołu nie tylko zwycięstw, ale też zwycięstw osiąganych w widowiskowy sposób. Tuchel tego zagwarantować nie potrafił.

Kompany z kolei już od pierwszych sparingów pokazywał, że chce widzieć zupełnie inną drużynę, a mecze w Bundeslidze i europejskich pucharach tylko to potwierdzają. Znakiem charakterystycznym monachijczyków jest ekstremalnie wysoki i intensywny pressing, który jest powtarzalny i niezależny od wyniku. Nie ma znaczenia, czy rywalem jest drużyna z ligowej czołówki, czy słabeusz którego ogranie jest formalnością – Bawarczycy atakują siedmioma a nawet ośmioma piłkarzami już pod polem karnym przeciwnika. Sposób ich grania przypomina czasy, gdy zespół prowadził Hansi Flick. Wtedy też Bayern próbował odbierać piłkę jak najszybciej i jak najbliżej bramki przeciwnika, a obrońcy najczęściej przebywali jakieś 35-40 metrów od bramki – ale rywala. To oczywiście wiąże się z ogromnym ryzykiem, bo kiedy konkurentowi uda się ominąć te zasieki, ma prostą drogę do świątyni Manuela Neuera. Wykorzystała to na arenie międzynarodowej Aston Villa, wykorzystał to na arenie krajowej Eintracht. Znamienny był zwłaszcza ten drugi mecz. Bayern oddał 17 strzałów więcej, wykonał o 550 podań więcej, miał piłkę przy nodze prawdzie przez trzy czwarte spotkania, a jednak ostatecznie zremisował z „Orłami” 3:3. Ekipa z Frankfurtu wyprowadziła cztery bardzo groźny kontry, trzy z nich sfinalizowała golami i to wystarczyło, by przeciwstawić się drużynie Kompany’ego.

Po tym meczu niemieckie media ochrzciły sposób grania Belga mianem „Harakiri-Fussball”, co trudno było nawet uznać za hiperbolę. Zastanawiano się więc wtedy, czy Belg będzie w stanie dopasować taktykę do przeciwnika, czy weźmie w ogóle pod uwagę korektę założeń, by nie dać się w tak prosty sposób zaskakiwać. Na efekty nie trzeba było długo czekać – w starciu ze Stuttgartem defensywa była ustawiona nieco niżej, środkowych obrońców wspomagał piekielnie szybki Alphonso Davies. W efekcie monachijczycy znów popisali się w ofensywie (cztery strzelone gole), ale przy tym zdołali zachować czyste konto.

ODBUDOWANY JOSHUA KIMMICH

Choć jeszcze na finiszu ubiegłego sezonu wiele mówiło się o potrzebie rewolucji personalnej, to Kompany zdołał w krótkim czasie przebudować zespół, który dopiero co wydawał się być totalnie zgnuśniały, pozbawiony głodu zwycięstw i zblazowany. W porównaniu do tego zestawu, którym dysponował Tuchel, w wyjściowej jedenastce pojawił się jeden nowy piłkarz – Michael Olise. Pozyskanie tego skrzydłowego z Crystal Palace okazało się oczywiście znakomitym ruchem i dużym wzmocnieniem, ale w końcu jedna jaskółka wiosny nie czyni. Belgijski szkoleniowiec Bayernu odzyskał za to dla zespołu innych – dobrze wygląda Serge Gnabry, do formy wraca Davies, a przede wszystkim znów kluczową postacią stał się Joshua Kimmich. Marginalizowany przez Tuchela piłkarz pełni kluczową rolę w nowym systemie, będąc wprawdzie ustawianym w roli środkowego pomocnika, ale mając jednak wiele innych zadań. W zależności od fazy spotkań i sposobu budowania ataku często przesuwa się na prawą stroną, pełniąc a to rolę prawego obrońcy (a tego prawdziwego prawego obrońcę „wypychając” wyżej), a to pół-prawego środkowego obrońcy.

W lecie do klubu trafił nie tylko Olise, natomiast pozostali nowi piłkarze dopiero będą wprowadzani do drużyny. Kompany niechętnie korzystał dotychczas choćby z Joao Palhinhi, ale teraz będzie do tego zmuszony, bo obojczyk w meczu ligowym złamał Aleksandar Pavlović i może wypaść nawet na trzy miesiące. Szybko po transferze do Bayernu kontuzji doznał też Hiroki Ito, który wznowił już jednak treningi i wkrótce będzie realną opcją w defensywie. To pozwoli belgijskiemu trenerowi na nieco więcej eksperymentów i rotacji w wyjściowej jedenastce.

LOJALNOŚĆ I ZAUFANIE

W przypadku nowego trenera Bayernu istotne jest jednak nie tylko to, jak zespół gra i jak punktuje, ale też co dzieje się poza boiskiem. Tuchel uchodził za trenera introwertycznego, zamkniętego i nieco nieobliczalnego. Tuż po przejęciu zespołu w marcu 2023 roku dziwnie zachowywał się choćby na konferencjach prasowych. Gdy zespół grał słabo i w efekcie przegrywał lub remisował, trener rozpływał się nad grą zawodników. Gdy w kolejnych miesiącach wracał do niezłej formy i zwyciężał, Niemiec potrafił otwarcie krytykować podopiecznych. Mocno nadwątlił swoją pozycję zwłaszcza u progu sezonu 2023/24, gdy publicznie rozwalcował Joshuę Kimmicha oraz Leona Goretzkę, tak ważnych przez lata zawodników Bayernu. Zgodnie z przewidywaniami nie przysporzyło mu to sprzymierzeńców, a – jak wynika z ostatnich wypowiedzi Rummenigge – również przełożonym nie podobał się stosunek szkoleniowca. 69-latek stwierdził bowiem w „Sport Bildzie”: – Kompany żyje tą wspólnotą, nie stoi ponad nią, tak jak to miało miejsce w przypadku Tuchela. Piłka nauczyła mnie, że między drużyną a trenerem może panować szczera, ale też i krytyczna relacja. Musi ona jednak bazować na lojalności i wzajemnym zaufaniu. Tego nie było w zeszłym sezonie, ale teraz już jest.

Wcześniej przecież do pieca dał też Hoeness, który już na etapie poszukiwań, gdy rozważano jeszcze utrzymanie Tuchela na stanowisku, jak gdyby nigdy nic wypalił: – Tuchel ma inne podejście. Uważa, że nie jest w stanie ulepszyć Daviesa, Pavlovicia czy Musialę, więc powinniśmy kupować innych graczy. Ja uważam, że powinno się nad nimi ciężko pracować i dodawać im pewności siebie.

Jak więc widać, w Monachium zmieniło się wiele. Drużyna gra w zupełnie inny sposób – efektownie, widowiskowo, skutecznie. Jeszcze nie zawsze osiąga cel, zdarzają się jej wpadki, ale idzie w tę stronę, w którą Bayern chciałby iść. W zespole panuje też znacznie lepsza atmosfera – lokalni dziennikarze, ale też piłkarze, chwalą Kompany’ego za przyjazne i otwarcie podejście oraz za dużą liczbę indywidualnych rozmów. To oczywiście żadna gwarancja sukcesu, bo wiele poważnych egzaminów dopiero przed Belgiem (na czele ze środowym starciem z Barceloną), ale nie da się ukryć, że w Monachium zdążył już otworzyć okno na oścież i wpuścić dużo świeżego powietrza.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Żyła z mocnym wyznaniem. To jest jego problemem
Sidorowicz tuż za podium. Wielki bieg polskiej biathlonistki!
Kubacki wraca do formy? Thurnbichler wieszczy czołówkę w Wiśle
Złomowisko, wypadek, 14 operacji. Dziś to gwiazda MMA! Nowy rywal Chalidowa?
PŚ w Wiśle bez śniegu? PZN oficjalnie ogłasza
Ziobro zdiagnozował problem polskich skoków. Bolesny komentarz
Verstappen o Russellu: “może sp…” Mistrz wytoczył wojnę „brytyjskiej mafii”!
Thurnbichler zdecydował. Oto skład na PŚ w Wiśle
Tajner wskazał. On będzie liderem Polaków w tym sezonie
Małysz postawił ultimatum Thurnbichlerowi? Padła pewna data