HomePiłka nożnaProbierz spokojny o Bereszyńskiego. Jest kapitanem, to jego drugie życie

Probierz spokojny o Bereszyńskiego. Jest kapitanem, to jego drugie życie

Źródło: własne

Aktualizacja:

Do Sampdorii po dwóch wypożyczeniach powrócił Bartosz Bereszyński. Reprezentant Polski swój ostatni rok obecnego kontraktu w ekipie z Genui wypełnia jako kapitan i absolutny filar zespołu, który ma jednak potężne problemy na samym początku rozgrywek.

Bartosz Bereszyński

Bartosz Bereszyński. Fot. Alamy

Bereszyński się tułał

Gdy w 2023 roku Sampdoria spadała z Serie A, Bereszyńskiego nie było w niej od kilku miesięcy. W styczniu zdecydował się na półroczne wypożyczenie do Napoli, które może nie przyniosło mu wielkiej liczby występów – bo uzbierał ich raptem cztery – ale na zawsze zapisał się w historii klubu z południa jako członek drużyny, która wygrała pierwsze w XXI wieku mistrzostwo Włoch.

Genueńczycy pożegnali się z włoską elitą pogrążeni w kryzysie i problemach organizacyjnych, za które odpowiedzialny był były właściciel klubu – producent filmowy Massimo Ferrero. Sampdorię udało się jednak uratować i po zabezpieczeniu sytuacji finansowej przystąpiła do nowego sezonu Serie B z Andreą Pirlo na stanowisku trenera.

Blucerchiati długo jednak nie spełniali oczekiwań i dopiero późną jesienią zaczęli regularnie wygrywać mecze. Strata do pierwszych dwóch miejsc okazała się już nie do nadrobienia i zespół wylądował w barażach o awans, w których jednak lepsze już w rundzie przedwstępnej okazało się Palermo.

Bereszyński z kolei poprzedni sezon spędził w Empoli, w którym zaliczył 24 występy. Kiedy był zdrowy, trenerzy na ogół nie mieli wątpliwości, że warto z niego korzystać. W ostatnich jedenastu kolejkach grał już regularnie, najczęściej jako prawy środkowy obrońca w formacji złożonej z trójki z tyłu.

Toskańczycy wywalczyli utrzymanie rzutem na taśmę w nieprawdopodobnych okolicznościach – pokonując Romę 2:1 po golu M’Baye Nianga w ostatniej minucie ostatniego meczu sezonu. „Bereś” natomiast wrócił do Sampdorii, w której ostatecznie pozostał.

Powrót na stare śmieci

Jeśli chodzi o szanse do gry, na pewno tego nie żałuje. W dotychczasowych dziesięciu meczach Sampdorii w sezonie – ośmiu w Serie B i dwóch w Pucharze Włoch – zagrał do A do Z, od pierwszej do ostatniej minuty. W każdym przywdziewał opaskę kapitana genueńskiego zespołu.

I to także tym najważniejszym meczu – z Genoą w Pucharze Włoch. Derby stolicy Ligurii tym razem były jeszcze ważniejsze i bardziej prestiżowe dla kibiców, jako że Gryfy na co dzień występują w Serie A. Udało utrzeć się nosa odwiecznemu rywalowi, w dodatku formalnie będąc na Stadio Luigi Ferraris gościem.

Przy sprytnej bramce wyrównującej Fabio Boriniego „Bereś” zanotował swą jedyną w obecnym sezonie asystę, a potem jeszcze wykorzystał rzut karny w konkursie „jedenastek”.

Tak kolorowo jak w pucharze nie było jednak w lidze. Po rozczarowującym punkcie w trzech meczach, Pirlo zastąpił Andrea Sottil. Na razie idzie mu średnio – dwa zwycięstwa, remis i dwie porażki to bilans, który nie rzuca na kolana.
Bez względu jednak na to, kto był u steru Sampdorii w obecnym sezonie, Bereszyński znajdował zaufanie i cieszył się poważaniem. A na jakie oceny zasłużył sobie we włoskich mediach?

Na kadrę przyjeżdża po nieco gorszym występie swoim i drużyny, bo Blucerchiati ulegli 1:2 Juve Stabii. Portal TuttoMercatoWeb.com ocenił Polaka na „5” w 10-stopniowej skali pisząc: „To nie był jego wielki mecz w obronie, często miał problemy w pojedynkach jeden na jeden. Niedokładny kiedy starał się wnieść wkład w poczynania ofensywne”

Inaczej już jednak było w poprzednich meczach Sampdorii. Gdy ekipa z Genui pokonała 3:1 Modenę, „Bereś” zapracował na „7”, a więc drugą najlepszą ocenę w swoim zespole. „Najlepszy w obronie. Dowodził formacją precyzyjnie i ze świadomością własnych możliwości, nie dawał rywalom wytchnienia” – skwitował serwis TMW.

Pochlebne słowa pod swoim adresem Bereszyński mógł przeczytać także po meczu z Genoą, w którym był między innymi „bardzo pewny w interwencjach”. Wygrana 1:0 z Sudtirolem? Proszę bardzo – jak czytamy na TuttoMercatoWeb, Polak był „świetny w zneutralizowaniu ataku rywali, nawet jeśli trochę niepewny w niektórych sytuacjach”.

Wartościowy rezerwowy

Za Bereszyńskim całkiem solidny początek sezonu, który może okazać się też jego ostatnim w Sampdorii i – kto wie – być może także we Włoszech. Latem przyszłego roku umowa obrońcy z genueńskim klubem wygasa i na razie nie słychać, żeby miała ona zostać przedłużona.

Sam piłkarz zapewne także wolałby poczekać, by przyjrzeć się kolejnym miesiącom w wykonaniu klubu. Po zwariowanych dwóch latach, w których najpierw nadszedł spadek do Serie B (z hukiem), a potem zbyt późno wystartowano w pogoń za awansem, teraz miało być trochę więcej stabilizacji. Już początek sezonu pokazał jednak, że z tych planów nic nie wypaliło, choć na obecnym etapie rozgrywek nadal wszystko jest do odrobienia.

Póki co Sampdoria zajmuje odległe piętnaste miejsce, ale do strefy barażowej traci tylko trzy punkty. Gorzej jest z drugą lokatą, która oznacza bezpośredni awans – do niej trzeba nadrobić już osiem punktów.

Pomijając te trudności drużynowe, indywidualnie Bereszyński po powrocie do Ligurii na pewno nie ma na co narzekać. Jest kapitanem, gra od deski do deski i ma bardzo mocną pozycję w klubie, który – choć z wieloma problemami – nadal budzi duży szacunek i poszanowanie w świecie całej włoskiej piłki.

Cieszyć może się także selekcjoner Michał Probierz. „Bereś” być może prochu już nie wymyśli i na taki poziom jak podczas mistrzostw świata w 2022 roku się nie wzbije, ale 32-latek regularnie występujący w swoim klubie może stanowić cenne zabezpieczenie dla reprezentacji. Nie będzie piłkarzem pierwszego wyboru, ale w razie potrzeby na pewno można z niego skorzystać w każdej potrzebie z gwarancją pewnego poziomu.

Za kadencji obecnego szkoleniowca Bereszyński stawił się na każdym zgrupowaniu, ale rozegrał tylko niespełna pół godziny w meczu towarzyskim z Ukrainą i drobny epizod z Holandią na Euro. Ostatni dłuższy występ to porażka z Albanią, która przypieczętowała los Fernando Santosa.

Pozycja piłkarza Sampdorii w kadrze uległa zmianie, ale jeśli nadejdzie potrzeba, kibice mogą być pewni – na boisko wejdzie zawodnik przygotowany, który w swoim klubie gra i uczciwie pracuje na kolejne powołania.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Valteri Bottas może mieć problem! Jego pozycja nie jest pewna
Williams poniósł gigantyczne straty! Zaskakujący komentarz szefa ekipy
Robert Kubica wydał wyrok ws. F1. Ma faworyta
Niewiadoma przekazała złe wieści. Nie obroni tytułu
Znany klub coraz bliżej upadku. Nie było chętnych na zakup
Hamilton może stracić tytuł mistrzowski! Sprawę rozstrzygnie sąd
Michael Schumacher pokazał się po raz pierwszy od 11 lat!
Aleksandra Mirosław wystartuje w Polsce! Historyczne wieści
Wanda Rutkiewicz wkracza na ekran. Już niedługo premiera filmu!
Wojciech Szczęsny zmartwychwstał! Polak porównany do legendy wrestlingu [WIDEO]