Barcelona dopisuje trzy punkty
Zdecydowanie nie był to łatwy mecz dla ekipy Hansiego Flicka. Real Oviedo niespodziewanie postawił bardzo trudne warunki, choć należy podkreślić, że sami zawodnicy Barcy sprawiali do pewnego momentu wrażenie maksymalnie ospałych. Dużo bezcelowego klepania po obwodzie, mało podejmowanego ryzyka, sporo prostych błędów technicznych. Wszystko zmieniło się w drugiej odsłonie, gdy na boisku zameldował się najpierw Frenkie de Jong, a później Robert Lewandowski.

Joan Garcia z pierwszym błędem
24-latek wszedł do Blaugrany jak do siebie. Od pierwszego występu biła od niego ogromna pewność – robił swoje pod każdym względem (gry na linii, gry na przedpolu, czy gry nogami). Szczególnie świetnie zaprezentował się w niedawnych meczach z Rayo Vallecano czy Newcastle: tym razem jednak spisał się poniżej oczekiwań.
Popełnił wielki błąd przy bramce Realu Oviedo, gdy wyszedł z pola karnego. Choć dopadł wówczas do piłki jako pierwszy, to zamiast ją wybić – choćby w aut – podał wprost pod nogi rywala, który strzałem z dystansu wpakował futbolówkę do siatki. Kilka razy niepewnie interweniował przy stałych fragmentach gry gospodarzy, zdarzyło mu się również niecelnie podać w dość prostych, jak na niego, sytuacjach. Zrehabilitował się w pewnym stopniu udaną interwencją w 90. minucie.
Robert Lewandowski z świetną zmianą
Hansi Flick od pierwszych minut postawił na Ferrana Torresa, który przyzwyczaił, że nawet jeśli czasami szwankuje u niego wykończenie, to jest napastnikiem bardzo aktywnym. Tym razem jednak był maksymalnie anonimowy: nie pokazywał się do gry kombinacyjnej, nie wychodził do prostopadłych podań i nie odnajdywał sobie dogodnych okazji strzeleckich w polu karnym.
Choć Robert Lewandowski w 65. minucie nie wszedł za Torresa, a za Raphinhę, to od razu można było poczuć sporą świeżość w jego grze. Po zaledwie pięciu minutach idealnie znalazł sobie miejsce w polu karnym Realu Oviedo i precyzyjnym strzałem głową pokonał bramkarza gospodarzy. Gdy dostawał piłkę, nie szukał kwadratowych jaj, a od razu szukał uderzenia. Znacznie mocniej trzymał się na nogach niż jego rywal w walce o pierwszy plac.
Eric Garcia – żołnierz idealny
24-latek w 56. minucie zdobył niezwykle ważnego gola wyrównującego – od tego momentu Blaugrana zaczęła napierać jeszcze mocniej. Tym razem zaczął spotkanie jako prawy obrońca, choć wcześniej występował jako środkowy defensor. Po zejściu Gerarda Martina w 73. minucie przeszedł na lewą stronę. Do obskoczenia pozostała mu tylko pozycja defensywnego pomocnika (na której często grał w zeszłej kampanii).
Jego wszechstronność jest czymś niesamowitym, szczególnie, jeśli przypomnimy sobie jak ograniczonym zawodnikiem pod względem fizycznym był on jeszcze kilka lat temu. Teraz nie ma śladu po tamtym piłkarzu – jest za to gracz, który jest bardzo twardy i agresywny w kontakcie, a jednocześnie wciąż niezwykle utalentowany technicznie. Jego gracja w rozegraniu jest nieoceniona, niezależnie na jakiej pozycji występuje. Wybrany zawodnikiem meczu.
Frenkie de Jong jest niezbędny
Z racji zbliżającego się meczu z Realem Sociedad (28.09) Hansi Flick postanowił oszczędzić de Jonga i wystawił w wyjściowym składzie Marca Casado. Już w przerwie Holender zameldował się na murawie, zmieniając młodszego kolegę, który choć w destrukcji i pressingu robił swoje, to pod względem rozegrania grał znacznie gorzej.
Gdy de Jong jest na boisku, Barcelona gra znacznie szybciej i płynniej. Rywale nie mają tylu okazji do wyprowadzania ataków, bo Barcelona rzadziej traci futbolówki. FdJ wie, kiedy zwolnić, a kiedy przyśpieszyć. Dzięki jego kapitalnej technice, pressowanie go zazwyczaj nie ma sensu. Do świetnego występu w rozegraniu dodał kapitalną asystę do Roberta Lewandowskiego i zdecydowaną grę w kontakcie z rywalem.
Od Daniego Olmo trzeba wymagać więcej
Fermin Lopez wypadł na około trzy tygodnie ze względu na kontuzję mięśnia lędźwiowo-biodrowego. W związku z tym na pozycji ofensywnego pomocnika – zapewne praktycznie wszystko – będzie grał Dani Olmo. Jako że przed Barceloną wymagający maraton meczów, od 27-latka trzeba wymagać wiele: i o ile w poprzednim meczu z Getafe zaprezentował cały wachlarz umiejętności czołowej “dziesiątki”, tak tutaj brakowało mu właściwie wszystkiego.
Niecelnie uderzał i nieodpowiedzialnie dryblował. Brakowało mu precyzji w kreowaniu sytuacji i fizyczności, by wygrywać pojedynki z rywalami. Można spekulować, że gdyby Fermin był zdrowy, to zostałby szybko wpuszczony przez Hansiego Flicka: być może już w przerwie.
Regularność Pedriego i brak Yamala
Od początku zeszłego sezonu jako synonim słowa “regularność” można używać “Pedri”. 22-latek praktycznie nie zalicza słabych meczów: w tym sezonie, licząc także mecze reprezentacji przytrafił mu się taki tylko jeden: z Rayo Vallecano. Choć nawet wówczas raczej bardziej pasowałoby określenie “przeciętny”, szczególnie biorąc pod uwagę okoliczności tamtego spotkania, na czele z wybitnie fatalną murawą, czy ogólnie rozczarowującą postawą reszty zespołu.
Jest aktualnie niewątpliwie najlepszym rozgrywającym. Nie chodzi tylko o to jakie piłki rozdaje (choć jego repertuar podań jest oszałamiający), ale także o to w jaki sposób potrafi generować sobie miejsce na boisku. Trzyma piłkę absurdalnie blisko stopy. Rywal może być ustawiony bardzo kompaktowo, a Pedri i tak zdoła odnaleźć skrawek wolnej przestrzeni na posłanie przeszywającego podania dzięki swojej mobilności i technice prowadzenia futbolówki.
Jego strata byłaby dla Barcelony ogromna – tym boleśniejsza może być kolejna poważna kontuzja Gaviego, który z pewnością byłby gotów zastąpić Pedriego w tych łatwiejszych, domowych meczach. Tak samo jak teraz bardzo widoczna jest absencja Yamala. Pod nieobecność 18-latka prawa strona Barcelony ma zupełnie inną dynamikę: jest bardziej statyczna. Blaugrana nie ma w kadrze drugiego zawodnika, który z taką regularnością może wchodzić w pojedynki jeden na jednego. Raphinha gra w zupełnie inny sposób, szukając częstszej gry podaniami. Przez to ataki Blaugrany są łatwiejsze do rozczytania.
Co dalej?
Barcelona w lidze po sześciu kolejkach ma zgromadzone szesnaście punktów: do pierwszego Realu Madryt traci dwa “oczka”. W niedzielę o 18:30 ekipa Hansiego Flicka zmierzy się przed własną publicznością z Realem Sociedad. Później rozpocznie przygotowania do domowego meczu z PSG w drugiej kolejce Ligi Mistrzów (01.10).