Polskie kluby czekają na pieniądze od FC Barcelony
Od kilku lat FC Barcelona musi liczyć się z dziurami w budżecie. Mimo tego klub wydawał duże kwoty na transfery, co sprawia, że raport finansowy Dumy Katalonii za sezon 2023/24 nie wygląda dobrze. Znajdują się w nim między innymi informacje o tym, komu winna jest pieniądze Blaugrana.
Łączna kwota może szokować. W samej perspektywie krótkoterminowej kataloński gigant ma do zapłacenia aż 45 milionów euro. A to jeszcze nic – w perspektywie długoterminowej długi klubu wynoszą aż 102 miliony euro. Największą część tej sumy stanowią pieniądze dla Leeds United za transfer Raphinhi. Klub z Championship wciąż czeka na 42 miliony euro.
Na należne pieniądze czekają także polskie kluby, co ma związek z transferem Roberta Lewandowskiego. Największym beneficjentem transakcji zostanie oczywiście Bayern Monachium. Bawarczycy mają dostać 21 milionów euro. Zaległe wypłaty trafią też na konto Legii Warszawa, Lecha Poznań, Delty Warszawa i Znicza Pruszków. Kwoty zaczynają się od 33 tysięcy euro, a kończą na 169 tysiącach euro. Nie są to sumy, które zrobią różnicę Lechowi i Legii, ale Delcie i Zniczowi mogą już bardzo pomóc.
Problemy nie kończą się jednak na Lewandowskim i Raphinhi. Miliony euro należą się także Sevilli, z której do Barcelony trafił Jules Kounde, a także Atletico Paranaense, czyli byłemu klubowi Vitora Roque. Co więcej, Barcelona musi też zapłacić za piłkarzy, którzy dawno odeszli już z zespołu. Mowa m.in. o Juniorze Firpo, Abde Ezzalzoulim i Emersonie Royalu.