Azerbejdżan musiał uznać wyższość Estonii
Fernando Santos objął reprezentację Azerbejdżanu w czerwcu. Tym samym doświadczony Portugalczyk wrócił do pracy po kompletnie nieudanej przygodzie w Besiktasie. Podczas wrześniowego zgrupowania Azerowie przegrali pierwsze dwa mecze pod wodzą Santosa. Po spotkaniach ze Słowacją i Szwecją podopieczni Santosa szukali swoich szans w starciu z Estonią, czyli teoretycznie najsłabszym rywalem w pierwszej grupie dywizji C.
W pierwszej połowie Azerowie rzeczywiście dochodzili do sytuacji strzeleckich, lecz wynik otworzyli Estończycy. W 32. minucie Ioan Yakovlev wykorzystał fatalne zachowanie azerskich piłkarzy, którzy nie zdążyli wrócić na pozycje po rzucie rożnym. Yakovlev minął bramkarza i z łatwością wpakował piłkę do pustej bramki.
Tuż przed zmianą stron piłkarze prowadzeni przez Fernando Santosa doprowadzili do wyrównania. Jedenastkę na gola zamienił Toral Bayramov. Goście nie cieszyli się długo, bowiem jeszcze przed końcem pierwszej odsłony Vlasiy Sinyavskiy pokonał bramkarza strzałem głową.
W drugiej połowie Azerom brakowało dogodnych sytuacji. Jakby tego było mało, w 71. minucie kropkę nad “i” postawił Rocco Robert Shein. Młody pomocnik wykończył efektowny rajd płaskim strzałem, z którym nie poradził sobie Mehdi Dzhenetov.
Wynik meczu ostatecznie nie uległ zmianie. Estonia pokonała Azerbejdżan 3:1, tym samym przeskakując swoich rywali w tabeli pierwszej grupy dywizji C Ligi Narodów. Azerowie obecnie zajmują ostatnie miejsce. Jeśli nie zaczną wygrywać, spadną do dywizji D, czyli najniższej ligi. Nad Fernando Santosem powoli zaczynają się więc zbierać czarne chmury.