Atalanta zakończyła fazę ligowym na 9. miejscu, a więc pierwszym, które nie zapewniało bezpośredniego awansu do 1/8 finału. Z kolei Club Brugge był 24. zespołem, czyli ostatnim, który trafił do kolejnej rundy. A jednak Włosi nie mogli lekceważyć Belgów, ponieważ w tym sezonie Club Brugge potrafił ograć Aston Villę (1:0) czy bezbramkowo zremisować z Juventusem. I już początek meczu pokazał, że nie można skreślać gospodarzy.
Była 15. minuta, gdy Chemsdine Talbi wykorzystał błąd obrony, przejmując piłkę, a następnie dogrywając do niepilnowanego Ferrana Jutgla, który pokonał bramkarza. Atalanta doprowadziła do remisu dopiero pod koniec pierwszej połowy, gdy Davide Zappacosta świetnie zacentrował na głowę Mario Pasalicia. Dla reprezentanta Chorwacji był to piąty gol w tym sezonie.
Gasperini stracił nerwy
Po zmianie stron zbyt wiele ciekawego się nie działo. Emocje przyniosła dopiero końcówka spotkania. Najlepszą okazję wśród gości miał Charles De Ketelaere, ale jego finezyjny strzał efektownie obronił Simon Mignolet. Do kontrowersyjnej sytuacji doszło w doliczonym czasie gry, gdy Gustaf Nilsson padł w polu karnym Atalancie po delikatnym kontakcie z Isakiem Hienem. Chwilę później Nilsson pewnie wykorzystał karnego, a Club Brugge wygrało 2:1.
Gian Piero Gasperini, trener Atalanty, był wściekły na decyzję arbitra, ale większe pretensje może mieć do swoich piłkarzy, którzy po prostu rozczarowali. Rewanż, które stawką jest 1/8 finału, odbędzie się 18 lutego w Bergamo.