Szaleństwo trenera
Na trenerskich ławkach dwóch derbowych debiutantów, ale pisać o Daniele de Rossim w ten sposób zakrawa na bluźnierstwo. Mało kto tak dobrze zna smak i tak dobrze czuje atmosferę meczów Lazio, przy okazji tak dobrze czuje puls miasta, który tego dnia osiąga 180 uderzeń na minutę.
Zagrał w derbach 31 razy, strzelił 2 gole, zobaczył 12 żółtych kartek i 1 czerwoną. Od drugiej uchronił go Claudio Ranieri. To był jeden z tych meczów, który zapadł w pamięć, choć odbył się niemal dokładnie 14 lat temu (18 kwietnia 2010 roku). De Rossi z Francesco Tottim tak bardzo dali się ponieść emocjom, że do przerwy mieli na koncie po kartce, a zasługiwali nawet na bardziej surowe potraktowanie. W obawie przed nieuchronnym trener pozostawił obu w szatni. Roma przegrywała po 45 minutach 0:1 i Ranieri zmienił Tottiego z De Rossim – to nie mieściło się w głowie. W tym szaleństwie była jednak metoda. Po 2 golach Mirko Vucinića wygrała 2:1.
Zalewski – Boniek 5:4
Ile dałby Jose Mourinho za taki wynik i błysk geniuszu, który olśnił wyśmiewanego kiedyś przez Portugalczyka Ranieriego. Derby Rzymu w jego karierze to ciemna strona, którą najchętniej wyrwałby z biografii, podarł i spalił. 2:3, 3:0, 0:1, 0:1, 0:0 i 0:1 to wyniki, pod którymi się podpisał. Pozostawił następcy passę 4 meczów bez zwycięstwa i strzelonego gola.
Z naszej perspektywy zasługą Portugalczyka było to, że wprowadził do derbów Nikolę Zalewskiego. Jego debiut nastąpił kilka dni po śmierci ojca, co odczytano jako ładny gest trenera wobec reprezentanta Polski. Do dziś uzbierał 5 występów przeciwko Lazio i – tak jak jego były trener – niespecjalnie ma się czym chwalić. Być może tylko tym, że wyprzedził Zbigniewa Bońka, który zaliczył 4 derby. Jednak w latach 80-tych XX wieku Lazio nie zawsze grało w Serie A, a jak grało to odbiegało poziomem od Romy, stąd bilans Bońka: 3 zwycięstwa i 1 remis.
Miliony Dybali
Ostatnie 4 derby w gole nie obfitowały. Felipe Anderson i dwukrotnie Mattia Zaccagni trafiali do bramki. Przed sobotą bukmacherzy w roli strzelających widzą na pierwszym planie Paulo Dybalę i Ciro Immobile. Dla kapitana Lazio następny gol w derbach byłby 7. w karierze, co oznaczałoby wyrównanie klubowego rekordu należącego do legendarnego Silvio Pioli.
Argentyńczyk z Romy jest nie do pobicia w czym innym. Sky Sport Italia stworzył tabelę Serie A według następującego kryterium: o miejscu drużyny decydowała największa liczba followersów na Instagramie jej piłkarza. Dzięki Dybali i jego 58 milionom pierwsza i absolutnie bezkonkurencyjna jest Roma. 8 milionów Pedro dało Lazio 4 miejsce.
Prawo derbów
Za to niemal łeb w łeb oba rzymskie zespoły idą w liczbie kartek. Piłkarze Lazio zobaczyli w tym sezonie 79 żółtych (plus 5 czerwonych), najwięcej ex-aequo z Lecce, a zawodnicy Romy – 78 (plus 2 czerwone). Wyglądałoby to jeszcze gorzej, gdyby uwzględnić kartotekę z Coppa Italia. 10 stycznia w ćwierćfinale wygranym przez Lazio 1:0 na czerwono odznaczyli się Pedro, Mourinho, Azmoun i Mancini.
To jednak część widowiska, za które kibice płacą, na które przychodzą i które na swój sposób potrafią ozdobić wspaniałymi oprawami. W sobotę to Roma będzie gospodarzem i Stadio Olimpico znów będzie pełne. Średnio jej mecze sezonie ogląda 62 392 widzów, co daje miejsce na podium za duetem z Mediolanu.
Derby Rzymu to derby, w których prawo zawsze wyznaczają emocje wymykające się spod kontroli, głowy rozgrzane do czerwoności, zaostrzone na sztorc temperamenty, ataki na sędziego, polemiki, które wydłużają ten mecz w nieskończoność. Jak mawiają rzymianie: „derby non si gioca, si vince”, derbów się nie gra, je się wygrywa. Wszelkimi sposobami. Dlatego trzeba je obejrzeć.