– Grając derby Mediolanu czułem się jakbym kopał piłkę z przyjaciółmi. W Rzymie to kwestia życia i śmierci – wypalił przed dwoma laty Radja Nainggolan, który klimat obu spotkań poznał reprezentując barwy odpowiednio Romy oraz Interu.
I chociaż kontrowersyjny Belg oczywiście i tym razem pewnie przesadził, to jednak… prawdopodobnie nie aż tak bardzo, jak niektórym może się wydawać. Żaden inny mecz we Włoszech nie generuje bowiem takiej „grzałki” w mieście jak właśnie bój o Wieczne Miasto.
Partyzanckie wojny
Na początek ciekawy fakt. O ile mecze Milanu z Interem czy mediolańskich klubów z Juventusem niemal zawsze rozpoczynają się o 20:45, o tyle w przypadku meczu Romy z Lazio, na którym na stadionie mogli pojawić się kibice, ostatni raz taka sytuacja miała… w marcu 2019 roku. Dbanie o porządek podczas takiego wydarzenia należy do absolutnie ekstremalnego wyzwania i tak też będzie tym razem, dlatego pierwszy gwizdek już o 18:00.
Przy okazji potyczki Giallorossich z Biancocelestimi w najbliższą sobotę, bezpieczeństwa na rzymskich ulicach – a zwłaszcza wokół stadionu – będzie strzegło tysiące policjantów. Zazwyczaj gorąco robi się już dzień przed meczem, kiedy w wielu lokalach dochodzi do starć pomiędzy kibicami obu drużyn.
Otwierając rzymski dziennik „Il Corriere dello Sport” na dzień przed derbami możemy przeczytać: „Głównym hasłem policji jest uniknięcie wojen partyzanckich wokół stadionu i na trybunach, czego świadkami byliśmy trzy miesiące temu”.
No właśnie. W styczniu Lazio i Roma spotkali się w ćwierćfinale Pucharu Włoch. I o ile wynik ligowych derbów dla wielu rzymskich kibiców jest bardziej istotny nawet niż końcowa pozycja w tabeli, o tyle jeśli w grę wchodzi wyeliminowanie rywala w meczu bezpośrednim… Wszystko zaognia się jeszcze bardziej.
Niektórzy nie potrafili pohamować szalonych emocji i piłkarskie derby Rzymu na trybunach Stadio Olimpico przemieniły się w… swego rodzaju Puchar Quidditcha.
Teraz rzymska policja za wszelką cenę chce tego uniknąć, ale czy jej się to uda? Historia piłkarskich bojów o Rzym od dziesiątek lat jest świadkiem podobnych scen i nie zanosi się na to, aby zredukować je do zera.
Tym większym rodzajem szacunku za odwagę można obdarzyć piłkarzy, którzy mimo tak napiętej rywalizacji w mieście zdecydowali się reprezentować podczas swojej kariery barwy obu drużyn. Aktualnie jest takich trzech i wszyscy występują w Lazio, a do gry w Serie A wchodzili w Romie – Alessio Romagnoli, Pedro oraz Luca Pellegrini.
Niewinne zdjęcie
By podkreślić, jak ryzykowne jest przeskakiwanie z kwiatka na kwiatek w Rzymie, możemy przypomnieć historię… wspólnego zdjęcia kapitana Romy, Lorenzo Pellegriniego, z kapitanem i absolutną legendą Lazio – Ciro Immobile.
Gdy włoski napastnik w lutym 2021 roku świętował swoje urodziny, piłkarz Giallorossich postanowił zamieścić na Instagramie ich wspólne zdjęcie z restauracji z dopiskiem „Wszystkiego najlepszego, bracie”. Reakcja była lawinowa – fani Romy wpadli w prawdziwą furię, zaczęli oskarżać swojego piłkarza o „bratanie się z wrogiem”, a nawet… żądali odebrania mu opaski kapitana.
Inne legendy Romy przypominały, że przecież nawet Francesco Tottiemu zdarzało się spędzać wakacje z Simone Inzaghim, wówczas piłkarzem Lazio, ale cała sprawa potrzebowała czasu, żeby ochłonąć. A chodziło o InstaStory z życzeniami urodzinowymi…
Mourinho o upokorzeniu
O wadze rzymskich derbów doskonale przekonał się także Jose Mourinho, który z jednej strony niesamowicie zjednał sobie całą społeczność kibiców Romy i przecież wygrał z klubem europejskie trofeum, Ligę Konferencji, ale z drugiej… Podczas swojej dwuipółletniej kadencji w Wiecznym Mieście poprowadził Giallorossich w sześciu meczach z Lazio i przegrał aż cztery. Ostatnie, 0:1 w Pucharze Włoch, na kilka dni przed swoim zwolnieniem.
Zazwyczaj pewny siebie i często przemądrzały Portugalczyk wiedział, że w tej kwestii nie ma wiele na swoją obronę. Postanowił więc obrać taktykę, że gdy wygrała jego Roma – 3:0 wiosną 2022 roku – uczyniła to w kapitalnym stylu, a Lazio generalnie pomagali sędziowie i proste błędy jego piłkarzy.
Jeszcze podczas ostatniego tygodnia swojej pracy w Romie Mourinho powiedział następująco: – W swojej karierze zaliczyłem wiele derbów i wiem, że porażki z pewnymi rywalami nie są takie same jak inne dla kibiców. Ale derby, które my wygraliśmy, były imponujące. W derbach są zwycięstwa i porażki, ale też upokorzenia. Te wygrane przez nas były upokorzeniem rywali. Przegraliśmy natomiast wyłącznie przez detale czy błędy – nasze i sędziów.
Pod koniec pracy Portugalczyka w Rzymie takich słów nie kupowali już nawet jego wielcy fani, ale konieczność dobierania podobnych argumentów na swą obronę doskonale pokazuje, czym nad Tybrem są derby. Można wygrywać europejskie trofea, walczyć o swoje w lidze i mieć się czym poszczycić, a na koniec Roma podejmie Lazio, a Lazio – Romę. I żadna wymówka nie wejdzie w grę.
Nowi dowodzący
Te sobotnie derby zapowiadają się niezwykle nie ze względu na sytuację obu drużyn w tabeli – Roma jest piąta, a Lazio dopiero siódme – ale z uwagi na osoby trenerów. Ponad dwa lata wspólnych wojen na linii Jose Mourinho – Maurizio Sarri niedawno dobiegły końca. Pierwszy został zwolniony w styczniu, drugi sam rzucił papierami w lutym.
W ich miejsce pojawiła się kompletnie nowa energia. Romę przejął Daniele De Rossi, pomnik i żywa legenda klubu, której dodatkowo udało się poukładać sprawy w trybie pilnym i sprawić, że Giallorossi walczą o awans do Ligi Mistrzów. Stery w Lazio powierzono natomiast Igorowi Tudorowi, znanemu z tego, że pod jego wodzą piłkarze albo pracują trzy razy intensywniej, albo wynoszą się z klubu czym prędzej.
Dla obu będzie to trenerski debiut w derbach Rzymu i obaj muszą mieć świadomość, że do spokojniejszej pracy w kolejnych tygodniach wiedzie tylko jedna ścieżka – zwycięstwo w tym meczu. Jego brak może mocno zachwiać poparciem kibiców, nawet jeśli walka toczy się także o inne cele.
Co będzie przemawiało za De Rossim? Oczywiście derbowe doświadczenie. – Zarządzanie tym meczem szczerze mówiąc się zmienia. Wraz z upływem lat stałem się świetny w panowaniu nad tym wszystkim. Pomijając moją aktualną rolę, moją przewagę stanowi wiek. Zachowuję raczej spokój, nawet pomimo tego, że oczywiście jestem rozemocjonowany. Podkręciliśmy motywację do odpowiedniego miejsca, nie przesadziliśmy – stwierdził na konferencji prasowej.
A Tudor? Piłkarski wojownik z Bałkanów, wyznawca twardej szkoły i poświęcenia dla herbu podejście może mieć tylko jedno. – Te mecze różnią się od pozostałych. Nie można oderwać się od uczuć ludzi. Trzeba dać z siebie coś więcej, jednocześnie nie tracąc przy tym głowy – stwierdził.
Sobotni wieczór w Rzymie zapowiada z rekordowym średnim tętnem na mieszkańca. A wszystko z udziałem Polaka, Nicoli Zalewskiego, choć tym razem prawdopodobnie rozpocznie derby na ławce rezerwowych. Ale on, pochodzący z Lacjum, doskonale wie, co oznacza ten mecz.
W końcu kiedy Roma bawiła się na fecie z okazji triumfu w Lidze Konferencji, Nicola paradował z transparentem: „Laziali, zamknijcie okna”.
Droga od miłości do nienawiści, od wybuchu radości do ogarnięcia złością w piłkarskich Włoszech jest wyjątkowo krótka, a w samym Rzymie właściwie ze sobą sąsiaduje. Jakie emocje przybiorą oba obozy w sobotę?
Jedno jest pewne – piłkarsko może to być najnudniejszy mecz na świecie, ale w stolicy będzie rozwałkowywany z każdej strony przez długie, długie dni.