Wynalazek z Argentyny
O pochodzącym z Argentyny napastniku głośno zrobiło się w marcu 2023 roku, kiedy ówczesny selekcjoner Włoch, Roberto Mancini, zdecydował się powołać nieznanego wówczas piłkarza argentyńskiego Tigre do kadry. Wykorzystał fakt, że dziadkowie zawodnika to Włosi, dzięki czemu przysługiwało mu włoskie obywatelstwo.
Niektórzy podeszli do całej sprawy z zaciekawieniem, inni wprost przeciwnie. Piłkarz Sassuolo, Andrea Pinamonti, stwierdził nawet, że „trochę mu to przeszkadza”, choć zaznaczył przy tym, że „nie jest właściwą osobą, aby dokonywać ocen”. Swoje podejście jednak wyraził – trener wolał wyszukać napastnika po drugiej stronie świata niż zaufać któremuś z graczy biegających po włoskich boiskach na co dzień.
To też idealnie podsumowało włoskie problemy z napastnikami. Aż trudno sobie wyobrazić, że tak utytułowana reprezentacja jak byli mistrzowie Europy, musiała się ratować wynalazkami zza oceanu, o które macierzysty kraj – w tym przypadku Argentyna – wcale się przecież nie zabijał. Wynalazkami, bo ciężko nazwać inaczej zawodnika, który w momencie powołania do kadry Włoch miał na koncie zero jakichkolwiek występów w Europie, a w Ameryce Południowej nie przebił się do składu BocaJuniors, mimo że był w tym klubie na kontrakcie.
Do włoskiej drużyny wszedł jednak doskonale, bo zaczął od strzelenia po golu Anglii i Malcie. To wystarczyło, aby w SquadraAzzurra pozostać na dłużej, ale też, żeby przeprowadzić się na Półwysep Apeniński na stałe. W zeszłym roku za niespełna 15 milionów euro napastnika kupiła Genoa.
Roczny dorobek Reteguiego w Serie A? Całkiem przyjemny biorąc pod uwagę fakt, że występował w drużynie, ze środka tabeli nie mógł liczyć na dziesiątki kreowanych szans przez kolegów. Strzelił siedem goli i zanotował dwie asysty.
Poszukiwania napastnika
Nie dokładał jednak zbytnio bramek w narodowych barwach – na przestrzeni ostatniego roku trafił tylko dwa razy w meczu towarzyskim z Wenezuelą. Na Euro wystąpił we wszystkich czterech meczach Italii, ale od pierwszych minut i przez całe spotkanie tylko w kończącym fazę grupową starciu z Chorwacją. Był aktywny, walczył, pokazywał się na murawie do gry – co go zresztą cechuje – ale dorobek bramkowy pozostał zerowy.
Tak czy inaczej, wkrótce “argentyński Włoch” może zanotować awans także na kanwie klubowej. Jak poinformował Gianluca Di Marzio, 25-latek może trafić do Romy bądź Juventusu. Rzymianie pożegnali się między innymi z Sardarem Azmounem i Andreą Belottim, a wkrótce ich szeregi może opuścić także Tammy Abraham. Przede wszystkim jednak Wieczne Miasto opuścił Romelu Lukaku i na pozycji napastnika powstała luka.
A jak wygląda sytuacja w Turynie? Ona jest ściśle związana z Arkadiuszem Milikiem. Stara Dama, która wygląda na zdeterminowaną, aby optymalnie przebudować kadrę pod kątem nowego sezonu, za 14 milionów euro zdążyła już sprzedać Moise Keana do Fiorentiny. Podstawową dziewiątką zespołu pozostaje Dusan Vlahović, ale sytuacja za plecami Serba już taka pewna nie jest.
Naturalnym zmiennikiem gracza z Bałkanów pozostaje Milik, ale czy Juventus będzie skłonny pozostawić go w kadrze swojego zespołu na nowy sezon? To nie jest już takie pewne. – Milik chce zostać w Juventusie i zobaczyć, czy przypadnie do gustu nowemu trenerowi, Thiago Mottcie – powiedział przed kilkoma dniami Di Marzio w rozmowie z portalem Goal.com.
Obowiązujący jeszcze przez dwa lata kontrakt napastnika w Juventusie wskazuje na to, że Polak ma wszelkie karty, aby kontynuować karierę w ekipie Bianconerich. Z drugiej jednak strony tego lata w stolicy Piemontu zmienia się bardzo wiele. I jeśli turyńczycy pewnego dnia faktycznie stwierdzą, że rezerwowych napastników trzeba wymienić w komplecie, to za wszelką cenę będą dążyli do realizacji tego pomysłu.
A, zwłaszcza że na włoskiej “napastniczej pustyni” Retegui faktycznie może wydawać się okazją. Za którą jednak będzie trzeba solidnie zapłacić – skoro Genoa rok temu kupiła go za 15 milionów euro, a zawodnik nie zawiódł, tylko potwierdził swoją wartość w Serie A, z pewnością jest już nieco droższy. Media spekulują, że genueńczycy mogliby zaakceptować jako część rozliczenia Tommaso Barbieriego z sektora młodzieżowego Juve, w zeszłym sezonie dobrze spisującego się w Serie B w barwach Pizy.
Nie chcą, ale muszą?
Niewykluczone, że los Milika będzie dokładnie taki sam jak Wojciecha Szczęsnego. Wygląda na to, że obaj zawodnicy nie chcą odchodzić z Juventusu, ale być może będą musieli. O ile w przypadku bramkarza sprawa jest przesądzona, bo klub sięgnął już po Michele Di Gregorio i zamierza na niego stawiać, o tyle losy napastnika w dalszym ciągu się ważą.
A jeśli już polski napastnik musiałby opuścić Starą Damę, czy znalazłby zatrudnienie we Włoszech? Jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko drużyny występujące w europejskich pucharach, najwięcej miejsca aktualnie jest w Bolonii, Lazio i Romie. Każda z tych ekip straciła swoją podstawową strzelbę – odpowiednio Joshuę Zirkzee, Ciro Immobile oraz Romelu Lukaku – i jeszcze nie sięgnęła po następcę. Czy by się jednak zdecydowano zaufać 30-letniemu Polakowi, który w ostatnich latach nie gwarantował gradu goli, a co najwyżej solidność i pojedyncze dobre występy? Tu już się pojawiają wątpliwości.
Przed Juventusem sparingi z Norymbergą, Brestem i Atletico Madryt oraz wewnątrz klubowa rywalizacja z drużyną U-23. Na razie wszystko wskazuje na to, że okres przygotowawczy może być dla Milika ważny jak nigdy dotąd. Jeżeli udowodni w nim swoją przydatność dla drużyny i wpadnie w oko nowemu trenerowi, spełni się jego wymarzony scenariusz – pozostanie w Juventusie. A i okazji do gry w takim przypadku powinien mieć dużo więcej niż rok temu, bo po rocznej absencji Stara Dama wraca do gry w europejskich pucharach i łącząc Ligę Mistrzów z Serie A, z pewnością będzie potrzeba więcej świeżej krwi.
Ale czy tak właśnie się stanie? Na razie jest to tak samo prawdopodobne jak to, że Milik będzie musiał znaleźć sobie już siódmy zagraniczny klub w karierze – po Bayerze, Augsburgu, Ajaksie, Napoli, Marsylii i właśnie Juventusie.
A najgorsze z perspektywy polskiego napastnika jest to, że na razie nie może pokazać się na boisku. Wciąż bowiem przechodzi rehabilitację po kontuzji doznanej w meczu towarzyskim z Ukrainą i potrzebuje jeszcze nieco czasu, aby dojść do pełni sprawności. Nie wyjechał z zespołem na obóz przygotowawczy w Austrii, a czas tyka. Letnie okno transferowe trwa w najlepsze.
Jakie rozstrzygnięcie przyniesie dla Polaka?