Arka Gdynia może pójść po linii najmniejszego oporu
Arka Gdynia ponad dwa tygodnie temu pożegnała się z Wojciechem Łobodzińskim. Po nienajlepszym początku sezonu, zarząd klubu zdecydował się na zmiany. Arka po pierwszych siedmiu spotkaniach miała na koncie zaledwie dwa zwycięstwa i to z jednymi z najsłabszych rywali w lidze, bo z Polonia Warszawa i wówczas bardzo słabo grającym ŁKS-em Łódź. Taka dyspozycja spowodowała zdobycie zaledwie dziewięciu punktów po siedmiu kolejkach, co z kolei uplasowało zespół z Gdyni na 8. miejscu w tabeli.
Zespół po Wojciechu Łobodzińskim przejął Tomasz Grzegorczyk, który wcześniej znajdował się w sztabie zwolnionego trenera. 43-latek zadebiutował bardzo dobrze. Zdobył trzy punkty na bardzo trudnym terenie w wyjazdowym spotkaniu z Miedzią Legnica, tym samym przerywając zwycięską passę Miedzi, trwającą od 28 kwietnia. W klubie na ten moment nie ma żadnych informacji dotyczących nowego szkoleniowca albo są bardzo dobrze ukrywane, co raczej nie ma większego sensu. Jednym z możliwych scenariuszy jest zostawienie Grzegorczyka na stanowisku trenera pierwszej drużyny, co z pewnością byłoby ogromnym zaskoczeniem. Jeśli Arka nie ogłosi nowego trenera do końca przerwy reprezentacyjnej, to coraz bardziej będzie można spodziewać się właśnie takiej decyzji.