Dylematy w obronie i w środku
Choć kadra Anglików na papierze wygląda na bardzo silną, to jest kilka pozycji, przy których ich selekcjoner może czuć obawy. Przed turniejem w Niemczech najwięcej mówi się o obronie, bo kontuzjowany Harry Maguire na Euro nie przyjechał, a dość niespodziewanie Gareth Southgate skreślił z listy powołanych Jarrada Branthwaite’a po świetnym sezonie w Evertonie. Ci, którzy mają spore szanse na pierwszy skład, a więc chociażby John Stones, Marc Guehi i Luke Shaw, przez znaczną część sezonu leczyli urazy.
Inny dylemat Southgate’a dotyczy pozycji defensywnego pomocnika. Oczywiście, nie jest to aż tak newralgiczna pozycja jak obrona, bo do obsady „szóstki” Anglicy mają kilku kandydatów. Rzecz jednak w tym, że każdy z nich albo ma swoje mankamenty, albo nie jest piłkarzem, który swoją charakterystyką pasowałby do tej pozycji w stu procentach. Przez lata Southgate stawiał na Kalvina Phillipsa i Jordana Hendersona, ale tym razem na Euro ich nie zabrał i musi znaleźć inne rozwiązanie.
Ofensywny rozwój Rice’a
Najbardziej naturalnym kandydatem do gry w tej roli wydaje się Declan Rice. Piłkarz Arsenalu występował tak bardzo często w klubie, a także wcześniej w barwach West Hamu. Pytanie brzmi jednak, czy jako najgłębiej ustawiony pomocnik, Rice nie traciłby wielu atutów. Już u Davida Moyesa przed transferem był graczem, który miał za zadanie wyprowadzać piłkę przy nodze, rozgrywał i lubił wejść w pole karne. Mikel Arteta określał go „latarnią”, która widzi wszystko i wydawało się, że Rice będzie u niego właśnie taką „szóstką” – ciągle pod grą, rozdzielającą podania do kolegów i kluczową w odbiorze.
Ten sezon Premier League pokazał jednak, że Rice’a warto ustawiać wyżej – szczególnie z silniejszymi rywalami. Gdy Arsenal grał z kimś słabszym, często Anglik grał najgłębiej w pomocy, a obok niego Arteta stawiał na Martina Odegaarda i kogoś o ofensywnym profilu, jak np. Kai Havertz czy Leandro Trossard. Ale już w decydujących meczach w drugiej części sezonu i przeciwko czołowym drużynom, bardzo często przesuwał Rice’a wyżej obok Odegaarda, a do tej dwójki dokładał albo Jorginho, albo Thomasa Parteya. Ten wariant dawał mu lepsze zabezpieczenie przed kontrami, a dodatkowo uwalniał potencjał Rice’a w grze ofensywnej.
Różnicę widać w liczbach. 25-latek był skuteczny w odbiorze niezależnie od roli, ale na „ósemce” tworzył więcej okazji kolegom, zaliczał większą liczbę podań i łącznie w 19 występach na tej pozycji strzelił cztery gole i zaliczył sześć asyst. Jako „szóstka” przez cały sezon uzbierał trzy gole i cztery asysty w 30 meczach. To daje udział przy golu średnio co 163 minuty grając wyżej i średnio co 357 minut, kiedy ustawiony był niżej. Arsenal też wydawał się silniejszą drużyną, gdy Rice miał wsparcie defensywnego pomocnika i mógł mieć większy wpływ na grę. Tylko czy Anglików stać na taki manewr?
Brak klasycznych „szóstek”
Teoretycznie Southgate mógłby ustawić Rice na pozycji numer 8, a wtedy obok niego w formacji 1-4-2-3-1 wybrać Kobbiego Mainoo lub Adama Whartona. Obaj są bardzo młodzi i niedoświadczeni w reprezentacji Anglii, a poza tym obaj są trochę jak pomocnik Arsenalu i lepiej sprawdzają się obok kogoś, kto ma od nich więcej zadań w defensywie. Mainoo w Manchesterze United miał obok siebie Casemiro lub Sofyana Amrabata i mógł brać się za rozgrywanie, a obok Rice’a musiałby więcej bronić. Towarzyski mecz z Islandią (0:1) pokazał jednak jego mankamenty w tej roli.
Wharton to z kolei pomocnik w typowym brytyjskim stylu. Ruchliwy, waleczny, dużo biegający, ale niekoniecznie na tyle spokojny z piłką przy nodze, aby ustawić go na „szóstce” i kazać pokierować grą swoich kolegów. Gracz Crystal Palace trafił do tego klubu zimą z drugoligowego Blackburn i gdyby wyszedł w pierwszym składzie na Euro, byłby to bardzo przyspieszony kurs dorastania. Southgate go ceni, ale raczej nie wrzuci go od razu na głęboką wodę. Podobną charakterystykę ma też Conor Gallagher, który obok Whartona miał w porównaniu do kolegów najwyższą średnią odbiorów na mecz w Premier League oraz był najskuteczniejszym dryblerem. Znów jednak mowa o graczy, który w Chelsea miał za plecami wsparcie Moisesa Caicedo, Enzo Fernandeza albo obu tych piłkarzy.
Bellingham, czyli motor napędowy
To sprawia, że trzeba się raczej spodziewać, że to Rice będzie defensywnym pomocnikiem, ale to nie kończy dyskusji. Mainoo czy Gallagher nadal mają w tym układzie spore szanse na grę, jednak wciąż pozostają jeszcze dwie najmocniejsze kandydatury – Jude Bellingham i Trent Alexander-Arnold.
Gwiazdor Realu Madryt długo uważany był za idealnego partnera dla Rice’a, ale sezon w Hiszpanii pokazał, jak dużym potencjałem pod bramką przeciwnika dysponuje. Bellingham to piłkarz, który z całej tej grupy oddawał najwięcej strzałów, strzelił najwięcej goli i najczęściej znajdował się z piłką w polu karnym i Southgate już od pewnego czasu bardziej traktuje go jak gracza, którego można ustawić za plecami Harry’ego Kane’a i kazać atakować. Jego miejsce w jedenastce jest pewne i coraz więcej wskazuje na to, że nie w linii z Rice’em, a jako jednego z najważniejszych elementów gry w ataku. Tercetu ofensywnych pomocników Bukayo Saka, Jude Bellingham i Phil Foden może zazdrościć Anglikom cały piłkarski świat.
Witaj w pomocy, Trent
To wszystko sprawia, że duże szanse na grę u boku Rice’a ma w środku pola Trent Alexander-Arnold i wydaje się, że to pomysł, który wśród kibiców reprezentacji Anglii ma tak wielu zwolenników, co przeciwników. Gracz Liverpoolu nie jest bowiem klasycznym pomocnikiem, mimo że w klubie – nawet ustawiony na prawej obronie – bardzo często schodzi w strefę środkową i rozgrywa.
W kadrze taki wariant nie wchodzi w grę. Prawa obrona jest obsadzona przez Kyle’a Walkera i jeśli Southgate rzeczywiście postawi na Alexandra-Arnolda w środku, wsparcie za plecami jest konieczne. To bowiem największy zarzut wobec 25-latka – mijają kolejne lata, a on nadal popełnia błędy w obronie i gubi pozycję. Na tle Whartona, Rice’a, Mainoo, Gallaghera i Bellinghama, wychowanek The Reds wygrywa najmniej pojedynków i ma najniższą średnią odebranych piłek na mecz. Bije ich za to wszystkich na głowę pod kątem liczby podań, ich celności oraz liczby wykreowanych sytuacji.
Jak wypali projekt?
To zawodnik, którego trzeba przyjmować z całym dobrodziejstwem inwentarza. – Z piłką przy nodze to nasz najlepszy piłkarz. Nie wiem, czy to najlepszy wybór obok Rice’a, ale Trent jest tak dobry, że nie możemy pozwolić sobie na to, aby nie grał – oceniał Micah Richards, ekspert Sky Sports i BBC i to zdanie chyba najlepiej oddaje przemyślenia kibiców. Zapewne podobnie myśli też sam Southgate. – Alexander-Arnold mógłby grać w grupie, jednak nie wierzę, że w potencjalnym półfinale z Francją trener zaufałby mu w środku pola – dodawał Alan Shearer.
Piłkarz Liverpoolu w tej roli był już sprawdzany w kadrze. W eliminacjach wyszedł w jedenastce pięć razy jako pomocnik i choć początkowo nawet Jürgen Klopp próbował przekonać Southgate’a, że to nie jest jego najlepsze środowisko, to Southgate twierdził inaczej. – Cieszę się, że przez ostatni rok pomogłem mu się rozwinąć na tej pozycji. Traktowałem to jak rodzaj projektu – mówi angielski trener przed niedzielnym meczem z Serbią.
Z jednej strony selekcjoner może mówić o kłopocie bogactwa, a z drugiej widać, że żaden wybór nie jest idealny. Takie słowa o Alexandrze-Arnoldzie sugerują jednak, że decyzja chyba już zapadła. Niesie ona ze sobą pewne ryzyko i wybór 25-latka jako partnera dla Rice’a może mieć bardzo duży wpływ na to, jak Anglicy spiszą się w całym turnieju.