Punkty są, stylu brak
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że nie ma powodów do krytyki. Anglia wygrała przecież z Serbią, a remis z Danią to jeszcze nie jest wynik, po którym można rozdzierać szaty i mówić, że jest źle. Przed starciem ze Słowenią drużyna prowadzona przez Garetha Southgate’a wie, że zwycięstwo da jej awans z pierwszego miejsca w grupie, a przy dobrych wiatrach może nawet wystarczyć remis – a przecież takie pozycjonowanie się przed 1/8 finału oznaczałoby wykonanie planu.
Tocząca się od kilku dni dyskusja i fala krytyki, jaka spadła na Anglików, ma jednak głębsze podłoże. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że nikt spośród faworytów nie rozczarowuje tak bardzo, a przede wszystkim – nie ma na Euro 2024 drugiej tak silnej drużyny, której potencjał jest aż tak marnowany przez kiepską grę. Trudno być tym zaskoczonym, skoro tak to wygląda już od kilku lat pod wodzą tego selekcjonera, ale wydaje się, że to już o jeden turniej za wiele, jak na oczekiwania angielskich kibiców. Przeciwko Słowenii drużyna zagra nie tylko o trzy punkty, a o uspokojenie nastrojów i udowodnienie, że potrafi zagrać świetnie przez 90 minut.
Gol, a potem zaciągnięty ręczny
Patrząc na dwa pierwsze mecze, dobrej gry Anglików uzbierałoby się pewnie nie więcej niż pół godziny. Starcia z Serbią i Danią miały bowiem bardzo podobny przebieg – Anglia dobrze zaczynała spotkania, potrafiła dość wcześnie wyjść na prowadzenie, a potem zupełnie oddawała pole i zaciągnęła hamulec ręczny. O ile w pierwszym meczu udało się dowieźć 1:0 do końca, tak w drugim Duńczycy wyrównali jeszcze przed przerwą i nawet to nie dało Southgate’owi do myślenia. Faworyci całego turnieju grali nadal głęboko na własnej połowie i nie wychodziły im kontry. Koniec końców remis 1:1 to wynik, który im schlebia.
Po dwóch meczach liczby Anglików w ofensywie są wręcz kompromitujące. Mniej strzałów oddają tylko Szkoci, którzy też jako jedyni mają gorszy współczynnik goli oczekiwanych (1,4 w przypadku Anglii). Zaliczyli 24 kontakty z piłką w polach karnych rywali, podczas gdy oni w szesnastce Anglików mieli takich kontaktów w sumie 32. W liczbie strzałów reprezentacja Anglii „przegrała” dotychczasowe mecze łącznym stosunkiem 17:22. Typowany przez wielu na króla strzelców Harry Kane miał łącznie przeciwko Serbii i Danii 39 kontaktów z piłką i oddał trzy strzały. Ponadto piłkarze Southgate’a mają tylko pięć celnych dośrodkowań i ogółem najmniej takich prób na całym turnieju – ledwie 15.
Southgate’a tarcia z mediami
Southgate nie jest znany z tego, że chętnie podejmuje ryzyko, ale na podstawie dotychczasowych spotkań na Euro można odnieść wrażenie, że największym ryzykiem jest… brak ryzyka. Nawet najsłabsze drużyny na turnieju potrafią stawiać czoła silnym, grają otwartą piłkę i nieraz przynosi im to sukcesy. Anglicy tymczasem prezentują irytujący minimalizm. To zaczyna budować wokół drużyny negatywną atmosferę, która daje o sobie znać przed wtorkowym meczem.
Zaczęło się od Gary’ego Linekera. Znany prowadzący BBC w telewizyjnym studiu jest jeszcze bardziej oszczędny w osądach, ale już w swoim podcaście „The Rest is Football”, w którym rozmawia z Alanem Shearerem i Micahem Richardsem stwierdził po meczu z Danią, że gra Anglii była „jak gówno”. I się zaczęło…
Przed spotkaniem ze Słowenią pytany o to był na konferencji prasowej Kane i stwierdził, że oczywiście, eksperci mogą oceniać występy Anglików po swojemu, jednak ciągła krytyka nie pomaga drużynie. Mówił, że szczególnie ci zawodnicy, dla których Euro 2024 jest pierwszym turniejem, są tym poruszeni.
– Media muszą zdawać sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności. Wiem, że eksperci muszą być szczerzy, ale jako byli reprezentanci Anglii, ich słowa mają duże znaczenie i ludzie ich słuchają. A prawda jest taka, że jako piłkarski naród od dawna niczego nie wygraliśmy i wielu dzisiejszych ekspertów było częścią reprezentacji, które wpłynęły na trwanie tej serii. Wiedzą, jak trudno jest wygrać na tym poziomie i to nie jest krytykowanie ich, tylko stwierdzenie prawdy. Sam nie wykazałbym się brakiem szacunku wobec dawnego piłkarza – mówił kapitan Anglików.
Z Kane’em zgodziło się wielu kibiców, a słowa Linekera według nich nie przystoją takiej postaci. Inni mówią z kolei, że Lineker i tak był zbyt mało dosadny, a obowiązkiem dziennikarza nie jest bycie cheerleaderką, tylko ocena faktów – nawet w ostrych słowach
Gdzie ta głębia składu reprezentacji Anglii?
Przed wtorkowym meczem ze Słowenią najwięcej do myślenia i do poprawy ma jednak Southgate, a nie Lineker czy inni dziennikarze. Angielski selekcjoner po spotkaniu z Danią był pytany o przyczyny oddawania kontroli nad meczem i cofania się po wyjściu na prowadzenie, ale swoimi tłumaczeniami tylko podkopał własną pozycję.
Gdy tłumaczył, że gra jego zespołu tak wygląda, stwierdził, że problemem jest brak naturalnego zastępcy dla Kalvina Phillipsa – tego samego, który nie dawał żadnych merytorycznych podstaw, by być na tym turnieju. Owszem, pomocnik w czasach gry w Leeds miał miejsce w jedenastce reprezentacji i faktycznie tworzył dobry duet z Declanem Rice’em, jednak trudno kupić takie wyjaśnienia, gdy ma się tak silną kadrę. Teraz na tej pozycji gra Trent Alexander-Arnold i jego występy w środku pola były jak dotąd tak słabe, że kibice domagają się od trenera, by porzucił ten eksperyment. Ze Słowenią zagrać ma tam rzekomo Conor Gallagher.
Fanów złości też, że mimo tak szerokiej ławki rezerwowych, Southgate przeprowadza zmiany w sposób dość mechaniczny, jakby zaplanował je już przed meczem. Nie da się zrozumieć, jakim cudem Cole Palmer, który miał udział przy 46 golach dla Chelsea – co było najlepszym wynikiem piłkarza poniżej 23. roku życia w pięciu czołowych ligach – nie zagrał jeszcze ani minuty. Podobnie sprawa ma się z Kobbiem Mainoo, który pasowałby u boku Rice’a. I tylko Southgate wie, czemu ich nie wystawia. Są głosy, że boi się podpaść gwiazdom.
Jeszcze nie czas na panikę
Oczywiście, można patrzeć na innych i stwierdzić chociażby, że Francja wypada jeszcze gorzej, skoro ma po dwóch meczach jednego gola, w dodatku samobójczego, a punktów zdobyła tyle samo, co Anglia. Wicemistrzowie świata mają jednak trudniejszą grupę i zbudowali za kadencji Didiera Deschampsa wystarczająco duże zaufanie, że na razie lamentu nie słychać. Anglicy, mimo dobrych turniejów za kadencji Southgate’a, takiej wiarygodności nie mają i przede wszystkim – Francuzi jak już wrzucą wyższy bieg, to nie pozostawiają nikomu złudzeń, a w przypadku Anglików można czasem odnieść wrażenie, że takim wyższym biegiem w ogóle nie dysponują.
Tak czy inaczej, starcie ze Słowenią to moment, w którym Wyspiarze nie mogą sobie już pozwolić na pomyłkę i minimalizm. Opinia publiczna oczekuje zwycięstwa w ładnym stylu, co dałoby trochę spokoju przed 1/8 finału. To jeszcze nie jest katastrofa i kryzys, ale jeśli Anglia przepchnie wygraną po brzydkim meczu albo straci punkty, to nawet pierwsze miejsce w grupie nie uciszy krytyków. Podtrzymanie tego, jak wyglądały spotkania z Serbią i Danią, umocni jedynie przekonanie, że z taką postawą Anglików nie czeka na tym Euro szczęśliwe zakończenie.