Michał Józków: Czy w ostatnim meczu Anglia zasłużenie wygrała z Holandią?
Rafał Nahorny: Moim zdaniem Anglia w ostatnim spotkaniu z Holandią wygrała jak najbardziej zasłużenie, będąc zespołem lepszym, zwłaszcza w pierwszej części spotkania. W drugiej połowie swoje szanse mieli Pomarańczowi, ale nie wykorzystali ich. No i świetna zmiana, jakiej dokonał Soutghate, a właściwie podwójna zmiana, bo tak to trzeba nazwać. Watkinsowi naliczono, że był na murawie dziewięć minut, miał pięć kontaktów z piłką i oddał jeden soczysty strzał, który zakończył się golem. Myślę, że tutaj nie było wątpliwości, a przynajmniej tak ja oceniam, co do rzutu karnego. Nie dopatrzyłem się jakichś nadprzyrodzonych sił, które spowodowały, że to Anglia awansowała, a nie Holandia. Odbyło się to wszystko w warunkach sportowych.
Ollie Watkins wszedł na boisko zastępując Harry’ego Kane’a. Czy wzbudziło to w panu zdziwienie?
Powiedziałbym nawet, że duże zdziwienie, by nie powiedzieć bardzo duże. Spodziewałbym się każdego, tylko nie Watkinsa. Przypomnę, że to była 70. któraś minuta spotkania. Wiele wskazywało na to, że dojdzie do dogrywki. Także dość dużo wskazywało na to, że mogą być rzuty karne. Tymczasem Kane jest pewniakiem, jeśli chodzi o bicie jedenastek. Natomiast Watkins w reprezentacji Anglii strzela te karne, śmiem twierdzić najgorzej, bo jego bilans sześć wykorzystanych jedenastek na jedenaście prób w dorosłej karierze nie wystawia mu najlepszego świadectwa. Ale okazuje się, że w obracaniu się z piłką w polu karnym rywala tak szybko, a potem oddawaniu tak soczystego strzału tuż przy słupku nie ma sobie równych.
I właśnie tym samym Anglia znalazła się w finale. Patrząc na drogę tego turnieju między dwoma zespołami, to Hiszpania mierzyła się od początku Euro z takimi zespołami jak Włochy, Chorwacja, Niemcy czy Francja, natomiast Anglia rozgrywała mecze ze Słowenią, Serbią, Słowacją czy Szwajcarią, z którymi tak naprawdę nie było im łatwo wygrać meczu. Czy łatwiejsi przeciwnicy na tej drodze mogą wpłynąć na ostateczny wynik w finale?
Zgodzę się co do tego, że na papierze rywale reprezentacji Anglii w drodze do finału wyglądali na łatwiejszych niż ci, których miała Hiszpania. Mało tego, Anglicy męczyli się z nimi potwornie. Natomiast Hiszpania zapracowała sobie na przydomek Great Entertainer, czyli największy zespół, który sprawia dużą radość kibicom. Oprócz tego, że wygrywa, to jeszcze porywa publikę. W meczach z udziałem Hiszpanów było najwięcej piękna, najwięcej emocji. No i ci rywale, czyli Włosi, Chorwaci, Niemcy, Francuzi robią wrażenie. Zresztą Niemcy nie byli tylko takim groźnym rywalem na papierze, ale także na boisku, bo Hiszpanie do tej pory twierdzą, że był to przedwczesny finał. Moje marzenie jest takie, żeby eksperci, dziennikarze i kibice po finale Anglia – Hiszpania przestali mówić i wspominać mecz Hiszpania – Niemcy, a zaczęli uważać ten finał za najlepsze spotkanie mistrzostw. Oczywiście potrzebna jest do tego przede wszystkim lepsza gra Anglików. Była tutaj jakaś zwyżka formy w półfinałowym spotkaniu, ale to jest w dalszym ciągu gra, która nie zadowala do końca kibiców. Ciekawe jest to, że zawodzą te największe gwiazdy, czyli Kane i Bellingham, a więc król strzelców Bundesligi i jeden z najlepszych piłkarzy La Liga, człowiek, który niedawno wygrał Ligę Mistrzów i mistrzostwo Hiszpanii. Paradoks polega na tym, że obaj ci panowie jeszcze mogą zostać królami strzelców tego turnieju.
Czy w takim razie reprezentacja Anglii do finału doszła dzięki indywidualnościom czy jednak dzięki drużynie?
Zdecydowanie dzięki drużynie. Ona miała nieoczywistych bohaterów, ale właśnie, kiedy ci liderzy zawodzili, to okazywało się, że reszta potrafiła ich zastąpić. Tak to już jest. Bardzo często podkreślam, że piłka nożna to gra zespołowa. Ostatnio zrobiłem taki film ,,O krok od tytułu” o 1974 roku i jeden z bohaterów tego filmu, jeden z wypowiadających się, świetny aktor i reżyser – Jan Englert, mówił w tym filmie, że najważniejsza jest drużyna. Lider bez drużyny nie zrobi nic, natomiast drużyna bez lidera może sobie poradzić i tak było w przypadku reprezentacji Anglii. Mówiąc o tych nieoczywistych bohaterach mam na myśli wspomnianego Ollego Watkinsa i przede wszystkim Kobbiego Mainoo. Mówię o nim dlatego, że przecież w listopadzie, a więc zaledwie siedem czy osiem miesięcy temu, debiutował w Manchesterze United w Premier League i rozegrał zaledwie trzydzieści kilka spotkań w dorosłej piłce. Nie chcę tutaj używać takich górnolotnych określeń, ale być może jest największą gwiazdą reprezentacji Anglii. Chociaż słowo “gwiazda” niespecjalnie pasuje do niego. Po prostu tak ciężko pracuje na boisku, tak dzielnie wspomaga i defensywę i atak, że jest takim robotnikiem, rzemieślnikiem, ale w najlepszym tego słowa znaczeniu.
W takim razie zadam pytanie, które ostatnio dość często się przewija. Co było przyczyną słabszej dyspozycji Anglii? W końcu ich ostatnie mecze oglądało się wręcz dość nieciekawie.
Powiem więcej, jak oglądało się reprezentację Anglii, to bolały zęby i oczy. Tak przyjęło się mówić, gdy zespół, po którym oczekuje się pięknego koncertu, nagle zaczyna fałszować i przepychać kolejne awanse. Anglia nie przyjechała tutaj na jakiś turniej piękności. Ona przyjechała, by wygrać główne trofeum. Miała już dość ćwierćfinałów, półfinałów, przegranych finałów. Chce wreszcie wygrać wielki turniej. Jest też to pierwszy finał reprezentacji Anglii na innym terenie niż Wyspy, no bo poprzednie dwa finały czy ten w 1966 roku, czy ten w 2021, były na Wembley. Pierwszy wygrany, drugi przegrany, pierwszy świata, drugi mistrzostw Europy. Teraz zagrają wreszcie na obczyźnie. W związku z tym tytuł ten może smakować lepiej, jeśli się go zdobędzie oczywiście. Tak że Anglia nie przyjechała tutaj zagrać pięknie z Serbią, Słowenią czy Danią. Ona przyjechała zagrać siedem meczów, a nie trzy i jeszcze przyjechała dodatkowo po to, żeby ten siódmy mecz także wygrać. To nie jest oczywiście usprawiedliwienie jej słabszej gry. Zobaczymy po finale, komu się to bardziej opłaci, bo Hiszpania od początku świetnie sobie radzi. Przecież zaczęła od 3:0 z Chorwacją i właściwie w każdym meczu, poza tym spotkaniem z Niemcami, które było naprawdę bardzo wyrównane i bardzo dobre, to była zespołem lepszym i nikt tutaj nie kwestionował jej wyższości nawet w takim meczu jak z Włochami, w którym potrzebowali Hiszpanie gola samobójczego. Natomiast wiemy doskonale, że te samobóje nie wynikają z pecha drużyny, która sobie pakuje takiego gola do własnej siatki, tylko czasami z takiej dużej siły drużyny atakującej, że ci rywale już nie mają jak się bronić i sami sobie strzelają gola.
W ostatnim finale Euro 2020 Anglicy mierzyli się z Włochami, ale przegrali w rzutach karnych. Czy mecz z Hiszpanią może być powtórką z ostatniego finału?
Trudno tutaj zgadywać, kto ma większe szanse. Patrząc na rywali, jakich pokonała Hiszpania, patrząc na styl, można wskazać właśnie na tę drużynę. Natomiast wiemy doskonale, że Anglia to jest zespół, który stać niewątpliwie na zwycięstwo w finale. Wolałbym, żeby do karnych nie doszło, ale Anglicy udowodnili, że nauczyli się je strzelać. Przecież w spotkaniu ze Szwajcarią robili to perfekcyjnie. Zresztą myślę, że Hiszpanie także te jedenastki mają perfekcyjnie opanowane. Wiem, że selekcjonerzy dbają o to, by ten konkurs jedenastek nie wymknął się spoza ich kontroli. No ale oczywiście ktoś musi wygrać, ktoś musi przegrać. Tutaj też nawet jak dojdzie do karnych, to nie wskazywałbym na Hiszpanów jako takich bitych faworytów.
Według “The Telegraph”, Gareth Southgate może otrzymać tytuł szlachecki. Przed meczem z Holandią był niezwykle krytykowany po ostatnich meczach na tym turnieju, natomiast po meczu z Holandią stał się swego rodzaju bohaterem. Czy otrzymanie tytułu szlacheckiego może stać się faktem? Czy są to jedynie domysły?
To jest osoba, za którą nie ciągną się jakiekolwiek afery. Wiemy doskonale, że przed Southgatem byli trenerzy i piłkarze, którzy na boisku potrafili dokonać więcej od niego. Myślę tu także o klubowych szkoleniowcach, tzw. managerach, jak to mówią w Anglii. No ale tutaj trzeba mieć jeszcze nieposzlakowaną opinię. Nie wystarczy odnosić sukcesy. Southgate jest człowiekiem powszechnie lubianym, chociaż oczywiście w tym turnieju zarzuca mu się to, że drużyna nie gra pięknie. No ale wiemy, że na trenerów piłkarzy w końcowym rozrachunku patrzy się przez pryzmat osiąganych wyników. No i jeśli Gareth Southgate i jego piłkarze sięgną po tytuł mistrza Europy, a przecież Anglia jeszcze nigdy nie była mistrzem Starego Kontynentu, no to wiele wskazuje na to, że może [otrzymać tytuł szlachecki].
Southgate rozpoczynał karierę w reprezentacji Anglii jako trener tymczasowy w 2016 roku. Czy po tych wielu latach oraz po tym, co dokonał z tą reprezentacją, można stwierdzić, że jest on najlepszym trenerem w historii Anglii?
Przypomnę, że sir Alf Ramsey sięgnął z Anglią po mistrzostwo świata w 1966 roku, więc choćby z tego powodu należy zachować pewną ostrożność, typując Southgate’a jako najlepszego selekcjonera w historii reprezentacji Anglii. Wiele reprezentacja Anglii zawdzięcza też sir Bobbiemu Robsonowi, ale myślę, że to będzie już kwestia gustu, jeżeli Anglia zostanie mistrzem Europy. Pewnie znajdą się kibice, którzy uznają Southgate’a za najlepszego, a pewnie będzie wcale niemała grupa takich sympatyków piłki nożnej, którzy powiedzą, że jednak do Alfa Ramseya mu daleko. Ciekawe, czy w dalszym ciągu zostanie selekcjonerem reprezentacji Anglii po finałach Euro, bo to nie jest jeszcze przesądzone. Choć wiele wskazuje na to, że FA będzie go przekonywała do przedłużenia kontraktu. Chociaż już na tzw. trenerskiej giełdzie wymienia się nazwisko Mauricio Pochettino, Grahama Pottera, a także Eddiego Howe’a. Wiadomo, że z taką reprezentacją jaką jest Anglia, wielu trenerów chciałoby pracować, bo i można tam zarobić i odnieść sukces.
Rozmawiał Michał Józków