Jagiellonia straciła punkty przez błąd?
Jagiellonia Białystok złapała zadyszkę na końcowym etapie sezonu 2024/25. Podopieczni Adriana Siemieńca wygrali tylko jedno z ostatnich pięciu meczów ligowych. W niedzielę Duma Podlasia zremisowała 1:1 z Górnikiem Zabrze. Gospodarze mają czego żałować, bowiem stworzyli sobie dużo więcej sytuacji strzeleckich. Co więcej, to “Jaga” objęła prowadzenie. Swoją pierwszą bramkę na polskich boiskach zdobył 16-letni Oskar Pietuszewski.
Kolejna strata punktów ma poważne konsekwencje dla białostoczan – zwłaszcza, że swoje mecze wygrał zarówno Lech Poznań, jak i Raków Częstochowa. Ekipa Adriana Siemieńca traci obecnie siedem punktów do Kolejorza i aż dziewięć do Medalików. Być może przewaga Lecha i Rakowa nad Jagiellonią byłaby mniejsza, gdyby nie decyzja podjęta przez sędziego Jarosława Przybyła.
W 88. minucie piłkarze Adriana Siemieńca wykonywali rzut rożny. Wracający po kontuzji kolana Adrian Dieguez dostał łokciem w plecy od Josemy w polu karnym Górnika Zabrze. Choć całej sytuacji przyglądał się Jarosław Przybył, sędzia nie podyktował rzutu karnego. Zabrakło też sygnału ze strony sędziów VAR. Adam Lyczmański uważa, że sędziowie popełnili błąd.
– To dla mnie niezrozumiała sytuacja. Jest to nierozważny atak, to trzeba podkreślić. Dziwię się, że tak szybko sędziowie przeszli dalej. Czy ta sytuacja była analizowana? Uważam, że była, ale być może została źle zinterpretowana przez sędziów na wozie VAR. Moim zdaniem sędzia Jarosław Przybył powinien być przy monitorze. Jest to faul, Jagiellonii należał się rzut karny. Trzeba to powiedzieć – powiedział ekspert w programie “Liga+ Extra”.
Jagiellonia musi teraz uważać na Pogoń Szczecin, która wciąż liczy się w walce o trzecie miejsce w ligowej tabeli i grę w eliminacjach do europejskich pucharów. Obecnie obie drużyny dzielą trzy punkty, choć Portowcy mogą zrównać się punktami z Dumą Podlasia już 10 maja (sobota). Rywalem podopiecznych Roberta Kolendowicza będzie Radomiak Radom.