Adam Buksa przerwał fatalną serię
Tuż po transferze Adama Buksy do FC Midtjylland mogło się wydawać, że reprezentant Polski szybko przyzwyczaił się do gry w innych barwach. W pierwszych sześciu kolejkach duńskiej Superligi Buksa strzelił aż trzy gole. W połowie września 28-latek nabawił się kontuzji łydki. Wrócił do gry dopiero w meczu 12. kolejki przeciwko Sonderjyske.
Tymczasem strzelecka niemoc rosłego snajpera trwała w najlepsze. Choć grał w lidze duńskiej, krajowym pucharze i Lidze Europy, nie potrafił znaleźć drogi do siatki. Mimo tego trener Thomas Thomasberg nie stracił do niego zaufania. Buksa zaczął arcyważne starcie z Brondby IF z wyjściowym składzie. Spotkanie nie zaczęło się najlepiej dla Midtjylland. W 10. minucie goście z Kopenhagi objęli prowadzenie po bramce Mathiasa Kvistgaardena.
Pod koniec pierwszej połowy do wyrównania doprowadził Adam Buksa. We własnym polu karnym ręką zagrał Clement Bischoff. Po interwencji systemu VAR sędzia przyznał “jedenastkę” ekipie z Herning. Polak pokonał Patricka Pentza pewnym strzałem z jedenastu metrów. Jak się okazało, trafienie Buksy nie uratowało Midtjylland. W drugiej połowie rozpoczął się prawdziwy koncert Brondby. Dwie bramki zdobył Yuito Suzuki oraz wspomniany wcześniej Kvistgaarden.
Napastnik reprezentacji Polski ma na swoim koncie pięć bramek w 15 meczach sezonu 2024/25. 28-latek wysłał jasny sygnał do Michała Probierza przed listopadowym zgrupowaniem reprezentacji Polski.