HomePiłka nożna31-letni trener zachwyca Premier League. Mewy latają wysoko z Hürzelerem

31-letni trener zachwyca Premier League. Mewy latają wysoko z Hürzelerem

Aktualizacja:

Dwa mecze, sześć punktów po wygranych z Evertonem i Manchesterem United, a do tego pięć goli – tak wygląda bilans Brighton na starcie sezonu. Ryzykowny ruch z zatrudnieniem najmłodszego menedżera w historii Premier League, najpierw szokował, ale już budzi podziw.

Fabian Hurzeler

Fabian Hurzeler. Fot. Alamy

Zmora Manchesteru United

Obserwatorzy Premier League przyzwyczaili się już w ostatnich latach, że na Brighton warto zwracać uwagę, a najsilniejsze kluby w stawce przekonały się o tym, że trzeba na ten zespół zawsze uważać. Najmocniej odczuli to fani Czerwonych Diabłów. Sobotnia wygrana 2:1 sprawia, że odkąd Mewy awansowały do Premier League latem 2017 roku, wygrały aż siedem z 15 starć z wielkim Manchesterem United. Nikt w historii tych rozgrywek nie pokonywał klubu z Old Trafford z taką częstotliwością (47%).

Pięć z tych wygranych przyszło w sześciu ostatnich meczach i Brighton stał się swoją zmorą MU. Teraz do listy prześladowców – po Grahamie Potterze i Roberto De Zerbim w ostatnich latach – dopisał się Fabian Hürzeler. Niemiec zastąpił De Zerbiego, który już wiosną wydawał się zmęczony pracą w klubie, który wprawdzie chce piąć się w górę, jednak nie wydaje pieniędzy na gwiazdy, a raczej woli kształtować piłkarzy. Włoch poszedł do Olympique Marsylia, a właściciel Brighton Tony Bloom przewertował klubowy system skautingu trenerów i postawił na nazwisko, którego trudno się było spodziewać. I wydaje się, że znów wyciągnął królika z kapelusza i triumfował.

Młodszy niż sama liga

Hürzeler urodził się 26 lutego 1993 roku. To oznacza, że jest młodszy niż sama liga pod szyldem Premier League, bo ta nazywa się tak od sierpnia 1992 roku. W szatni Brighton jest pięciu piłkarzy starszych niż nowy trener – to kapitan drużyny i reprezentant Anglii Lewis Dunk, napastnik Danny Welbeck, weteran James Milner, a także bramkarz Jason Steele i obrońca Joel Veltman. Wszyscy jak do tej pory wyszli w pierwszym składzie na dwa ligowe spotkania z Evertonem (3:0) i Manchesterem United (2:1), a Hürzeler już po objęciu posady mówił, że będzie czerpał od nich wiedzę.

– Mój styl pracy określiłbym jako „spokojne przywództwo”. Mam swoje zdanie i ono jest decydujące, ale wsłuchuję się w głos piłkarzy. Od takich graczy jak Dunk, Welbeck i Milner mogę się bardzo wiele nauczyć i zamierzam z tego korzystać – mówił przed startem sezonu.

Choć jest podekscytowany pracą w Premier League i wypowiada się z pewnością siebie, Hürzeler zdaje sobie sprawę, że do tej pory prowadził jedynie St. Pauli w 2. Bundeslidze i nie może przemawiać do zawodników jak z ambony. Sam zresztą grał w piłkę, ale nie zrobił kariery. To historia powtarzająca się w przypadku wielu młodych, niemieckich trenerów w ostatnich latach – do 20. roku życia ten urodzony w USA, choć mający też obywatelstwo niemieckie i szwajcarskie pomocnik występował w rezerwach Bayernu, gdzie minął się z Erikiem Ten Hagiem, którego właśnie pokonał w sobotę. Holender obejmował ten zespół w czerwcu 2013 roku, a Hürzeler, czując, że nie ma szans na karierę w seniorskiej drużynie, przeniósł się do Hoffenheim.

Tam spędził rok, po czym wrócił do Monachium, ale już do TSV 1860 i rozpoczęły się problemy zdrowotne. Przeszedł kilka operacji kontuzjowanego kolana i już wtedy myślał, że zostanie trenerem, do czego namawiał go dawny kolega z rezerw Bayernu Emre Can. Zaczął robić kursy i studiował zarządzanie w sporcie, a w celu lepszego przygotowania się do zawodu, został grającym trenerem piątoligowego FC Pipinsreid. Miał 24 lata.

Awans, którego nie skonsumował

Hürzelera wyhaczyli działacze St. Pauli i w 2020 roku został asystentem w tym klubie, prowadząc jednocześnie szóstoligowy Eimsbütteler z dzielnicy Hamburga o tej nazwie. Był też w sztabie młodzieżowych reprezentacji Niemiec, bo chciał czerpać jak najwięcej wiedzy. Szybko jednak okazało się, że musi wskoczyć na głębszą wodę.

Pod koniec 2022 roku St. Pauli miało problemy w 2. Bundeslidze i od ostatniego miejsca w tabeli dzieliło je punkt. Wtedy władze kluby podjęły ryzykowną decyzję, przekazując rolę pierwszego trenera Hürzelerowi, co okazało się świetnym pomysłem. Młody trener najpierw uspokoił sytuację, a potem doprowadził ekipę do piątego miejsca. Kolejny, już pełny sezon pracy, był jeszcze lepszy. St. Pauli awansowało do 1. Bundesligi, kończąc rozgrywki w drugiej lidze na pierwszej pozycji z najlepszym bilansem defensywnym oraz stylem gry opartym na pressingu i szybkich atakach.

Hürzeler został najmłodszym trenerem, który wywalczył awans do niemieckiej elity, jednak nie miał szansy poprowadzić w niej St. Pauli. Sukcesem zainteresował działaczy Brighton, którzy pogodzili się z odejściem De Zerbiego i szukali kogoś, kto zapewniłby kontynuację sposobu gry, na jaki stawiał Włoch, ale jednocześnie trenera, który poprawiłby grę w obronie. Pod tym względem 31-latek okazał się wyborem dobrze dopasowanym i zamiast pracować w Bundeslidze, przyjął ofertę z Premier League.

Wejście z marszu

Mimo że w Anglii także jest najmłodszym menedżerem zatrudnionym na stałe w historii (kiedyś tymczasowym trenerem Tottenhamu był Ryan Mason, wówczas 29-latek), to nie widać po nim kompleksów. Wydaje się wręcz, że w klubie, który słynie ze sprowadzania piłkarzy nawet nastoletnich i szlifowania ich talentów, taki człowiek to odpowiedni wybór. Początki też są przecież bardzo obiecujące.

W pierwszej kolejce z Evertonem Brighton Hürzelera rozegrał koncert. Wygrał 3:0, a mógł jeszcze wyżej. Rywale nie mieli żadnej odpowiedzi na mnogość opcji w ofensywie Mew i przede wszystkim szybką grę skrzydłowych. Starcie z MU było już trudniejsze, jednak już w pierwszej połowie to Brighton sprawiał lepsze wrażenie i do przerwy prowadził 1:0. W drugiej Czerwone Diabły wyrównały po kwadransie i wtedy nastąpił krótki okres meczu, kiedy były lepsze, ale przy stanie 1:1 to zawodnicy Hürzelera bardziej dążyli do wygranej i ich wysiłki wynagrodził Joao Pedro, strzelając zwycięskiego gola w doliczonym czasie.

Młodość na ławce i na boisku

Hürzeler ma do dyspozycji skład, w którym aż roi się od potencjału, a poprzedni sezon w europejskich pucharach przyniósł pieniądze, które można teraz wydawać na rynku transferowym. Mewy zbudowały jak na razie nawet zbyt szeroką kadrę i w końcowych dniach okna pewnie skupią się na sprzedaży i wypożyczeniach, ale jeśli chodzi o nabytki, to lista jest już prawie na pewno zamknięta.

Brighton wydał już ponad 150 mln funtów na Georginio Ruttera z Leeds, Matsa Wieffera i Yankubę Minteha z Feyenoordu (ten drugi tam występował na wypożyczeniu z Newcastle), Brajana Grudę z Mainz, Ibrahima Osmana z Nordsjelland i Malicka Yalcouye z IFK Göteborg. Teraz jeszcze dopina temat przenosin Matta O’Rileya z Celticu oraz Ferdiego Kadioglu z Fenerbahce, który błysnął na Euro. Po cichutku Mewy mogą skończyć okno jako jeden z dwóch-trzech najwięcej wydających klubów w Anglii i widać, że nowych zawodników sprowadzają według określonego klucza. Kadioglu i Wieffer mają po 24 lata, O’Riley skończy tyle w listopadzie, a pozostali gracze urodzili się już w XXI wieku. Osman i Yalcouye to kolejno 19- i 18-latkowie.

Dzięki temu nowy 31-letni menedżer ma do dyspozycji więcej opcji w ataku i w pomocy niż mieli Potter i De Zerbi. W przeciwieństwie do tego drugiego, Hürzeler nie ma pretensji do zarządu, że głównie sprowadza graczy młodych. Jego włoski poprzednik wiele razy załamywał ręce, że ma „piłkarzy niegotowych na Premier League”, a Hürzeler cieszy się możliwością rozwijania takich talentów. Pytany o trudny terminarz na starcie sezonu – w końcu począwszy od starcia z MU, w ciągu następnych ośmiu ligowych meczów Brighton zmierzy się z całą czołową siódemką poprzedniego sezonu Premier League – też odpowiada z uśmiechem i ekscytacją, a nie tylko sypie przestrogami i wypowiedziami tonującymi nastroje.

Mewy latają wysoko ze swoim nowym, najmłodszym w historii Anglii menedżerem i jak zwykle będzie można im się przyglądać z dużą fascynacją. Teraz być może nawet większą niż do tej pory, bo tak szerokiej, ociekającej talentami kadry jeszcze na Amex Stadium nie było. Przekonamy się, jak daleko może ich ten entuzjazm zaprowadzić, jednak pierwsze sygnały pokazują, że młodą bandą Hürzelera, w której niezbędne doświadczenie dokładają Dunk, Milner i bramkostrzelny na początku sezonu Welbeck, trzeba się będzie liczyć. 

MICHAŁ GUTKA

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Jens Gustafsson zalicza bolesny początek w Arabii. Nie tak to miało wyglądać!
Ekipa filmowa na meczu Ekstraklasy! Śledzili gwiazdę naszej ligi
Krystian Bielik wraca do formy. Polak bohaterem Birmingham City
Pogoń Siedlce zmieni trenera? Zaskakujący ruch
Reprezentant Polski w coraz trudniejszej sytuacji! Znów znalazł się poza kadrą
Legia dzieli się punktami z Górnikiem. Hit Ekstraklasy rozczarował [WIDEO]
Barcelona dotkliwe rozbita. Nokaut na Estadio El Sadar [WIDEO]
Górnik skrzywdzony w meczu z Legią?! Vinagre złamał przepisy!
Śląsk Wrocław bez kolejnej wygranej. Jacek Magiera nie gryzł się w język
Luquinhas pomylił dyscyplinę. Komiczne zagranie w meczu Legii [WIDEO]