Rekord świata był zagrożony?
W niedzielę, podczas mitingu Diamentowej Ligi w Paryżu, fenomenalna Ukrainka Jarosława Mahuczich pobiła blisko 40 letni rekord świata w skoku wzwyż kobiet. Najpierw za drugim podejściem ustaliła najlepszy wynik w swojej karierze, pokonując wysokość 2.07m, a kilka chwil później w pierwszej próbie pobiła rekord skacząc 2.10m. Jak zdradziła po zakończeniu konkursu – do ostatniej próby mogło nie dojść.
– Po 2,07 m podeszłam do trenerki i ta powiedziała mi: może warto na tym skończyć, wycofać się? W końcu idą igrzyska, które są dużo ważniejsze. Chciała mnie oszczędzać. Ale ja w środku czułam, że jestem w stanie tyle skoczyć. No i okropnie chciałam tego rekordu świata. To mam – zdradziła Mahuczich cytowana przez TVP Sport.
W innych aspektach Ukrainka słucha jednak rad swojej trenerki. Tak jak w przypadku nadchodzących Igrzysk Olimpijskich, które zostaną rozegrane na tym samym stadionie, na którym Mahuczich biła rekord świata.
– Czekam na to, aż wrócę tu na igrzyska. Jestem pewna, że będzie pięknie, a pod względem atmosfery może jeszcze piękniej niż w tę niedzielę. Nie mam jednak złudzeń: to będą trudne zawody, a poziom wysoki. Żeby wygrać coś takiego jak igrzyska, musisz być mentalnie silny. Słucham jednak mojej trenerki. Ona uważa, że to przede wszystkim będzie święto, które całym sobą będzie warto celebrować – zakończyła.
Zmagania lekkoatletów podczas Igrzysk Olimpijskich rozpoczną się 1 sierpnia. Mimo wysokiego poziomu konkurencji, pod pobiciu rekordu świata Mahuczich bez wątpienia będzie jedną z głównych faworytek do zdobycia złotego medalu.