LeBron James się nie mylił
20-letni Francuz w niedzielę nie zagrał w ostatnim spotkaniu teksańskiej drużyny w fazie zasadniczej. Spurs dawno już stracili szanse na awans do fazy play-off. Kolejny już rok byli jedną z najgorszych drużyn w całej lidze i z bilansem 22-60 nie tylko zajęli dopiero 14. miejsce w Konferencji Zachodniej, ale też nie poprawili wyniku sprzed roku. Ekipa z San Antonio teraz czekać będzie na loterię draftu w maju, która zadecyduje o kolejności wybierania w tegorocznym naborze młodych talentów do NBA. Spurs jako jeden z najsłabszych zespołów będą mieli nieco ponad 10 procent na wylosowanie pierwszego numeru w naborze.
Będzie to bardzo ważne wydarzenie z punktu widzenia fanów Spurs, gdyż jasne jest, że Wembanyama – wybrany z “jedynką” ubiegłorocznego draftu – to zawodnik, na którym można budować wielki zespół. To akurat zdążył już udowodnić, spełniając pokładane w nim wielkie oczekiwania. Debiutancki sezon Wembanyamy w NBA był jednym z najbardziej wyczekiwanych od lat, najprawdopodobniej od czasu LeBrona Jamesa w 2003 roku, tym bardziej, gdy ten sam LeBron James już rok przed tymże debiutem określił Wembanyamę mianem “kosmity”. Francuz, pytany przed pierwszym meczem, czego oczekuje, mówił wprost, że nie może doczekać się wszystkiego, co do tej pory widział tylko w telewizji.
– Wiem, że przeżyję niesamowite rzeczy i będę miał też upadki, ale to będzie wspaniały rok. Wiem, że zdobędę wspomnienia, które zostaną ze mną na zawsze – odpowiedział Wemby, będąc wtedy wciąż przed swoimi 20. urodzinami.
Po 71 spotkaniach, w których notował średnio 21,4 punktu, 10,6 zbiórek, 3,9 asyst oraz 3,6 bloku na mecz (takie statystyki wcześniej kręcił tylko i wyłącznie legendarny Kareem Abdul-Jabbar), nie ma żadnych wątpliwości, że to był wspaniały rok Victora Wembanyamy. – Jest przyszłością NBA. Oglądamy narodziny kolejnego wielkiego zawodnika. Nie ma wielu, którzy potrafią robić to, co robi ten młody człowiek – powiedział o nim Michael Malone, trener mistrzowskich Denver Nuggets.
254 – liczba zablokowanych rzutów
Wembanyama jedną z kategorii statystycznych wygrał w cuglach. Chodzi o bloki. Łącznie podkoszowy zablokował aż 254 rzutów. Żaden z innych zawodników nie przekroczył granicy 200 bloków. Nic więc dziwnego, że 20-latek znalazł się wśród kandydatów do nagrody dla najlepszego obrońcy sezonu. W historii ligi nie było dotąd przypadku, aby pierwszoroczniak zdobył takie wyróżnienie. Draymond Green, który zwyciężył w 2017 roku, początkowo twierdził, że Wembanyama nie powinien być brany pod uwagę przy tej nagrodzie ze względu na słaby bilans Spurs. Ale po kilku tygodniach, gdy zmierzył się z francuskim zawodnikiem, zmienił zdanie.
– Nie wiem, w jakim laboratorium on został stworzony, ale muszę w takim laboratorium stworzyć sobie syna, ponieważ ten gość jest niemożliwy – oznajmił potem zawodnik Golden State Warriors. Faworytem do zdobycia nagrody dla najlepszego defensora w lidze jest jednak inny Francuz, a mianowicie Rudy Gobert, dla którego byłaby to już czwarta taka nagroda w karierze (wcześniej zdobywał ją w 2018, 2019 i 2021 roku). Wembanyama w rozmowie z francuskimi dziennikarzami przyznał, że byłoby to zasłużone wyróżnienie dla środkowego Minnesota Timberwolves, ale wysłał też jasny sygnał. – Niech wygrywa teraz, bo potem jego kolej minie – dodał zawodnik, który w całym sezonie zaliczył aż 24 występy z co najmniej pięcioma blokami na koncie (dla porównania: Gobert miał takich występów… cztery).
Warto dodać, że nie było w historii NBA zawodnika, który w swoim debiutanckim sezonie zdobyłby co najmniej 1500 punktów, rozdał 250 asyst i zablokował 250 rzutów. A ta sztuka Wembanyamie się udała. Co więcej, w dziejach NBA takie liczby to ogólnie bardzo rzadka sztuka. Tylko trzech innych zawodników potrafiło tego dokonać na jakimś etapie swojej kariery: Kareem Abdul-Jabbar, Hakeem Olajuwon oraz David Robinson, a więc trzech członków koszykarskiej Galerii Sław. Tym większe wrażenie robi fakt, że Wembanyama osiągnął taki pułap już w swoim debiutanckim sezonie.
128 – liczba trafionych rzutów za trzy
Choć jego skuteczność na dystansie nie zachwyca – trafił 32,5 procent swoich trójek – to Wembanyama potwierdził to, co mówiło się o nim przed naborem. Przy ponad 220-centymetrowym wzroście potrafi znakomicie odnaleźć się z dala od kosza, gdzie drybluje i rzuca jak prawie jak zawodnik obwodowy. 128 trafień za trzy to piąty najlepszy wynik tego sezonu wśród zawodników o wzroście minimum siedmiu stóp (213 centymetrów). Z czasem to będzie coraz groźniejsza broń francuskiego gracza, tym bardziej że pułap, z jakiego oddaje rzuty, jest tak wysoko, że są one po prostu nie do zablokowania.
Dość powiedzieć, że Wembanyama trafił ponad 37 procent swoich trójek z wyskoku, osiągając jeden z najlepszych wyników wśród graczy, którzy oddali co najmniej 160 takich rzutów. Co więcej, miał też najlepszą skuteczność (ponad 46%), jeśli chodzi o step-back trójki (minimum 50 takich prób).
W historii NBA nie było jeszcze zawodnika, który w jednym sezonie zdobyłby 1500 punktów, zablokował 250 rzutów i trafił minimum 100 trójek. Wembanyama pod względem skuteczności mocno falował, mając spore problemy m.in. na początku rozgrywek, ale też pod koniec. W swoim przedostatnim występie spudłował wszystkie pięć prób, a kilka dni później przeciwko Nuggets, w jak się okazało ostatnim meczu debiutanckiego sezonu, trafił pięć z 12 prób w drodze po 34 punkty i 12 zbiórek. W trzeciej kwarcie w ledwie trzy minuty zdobył aż 17 punktów, trafiając wtedy cztery trójki, w tym trzykrotnie w trzech kolejnych akcjach. Spurs odrobili 23 punkty straty do mistrzów i ostatecznie wygrali, komplikując sytuację Nuggets w czołówce tabeli Konferencji Zachodniej.
71 – liczba rozegranych spotkań
Wiele przed debiutanckim sezonem mówiło się o tym, że ciało Wembanyamy może nie wytrzymać trudów NBA, a on sam może mieć problemy z rozegraniem jakiejś oszałamiająco dużej liczby meczów. Ostatecznie francuski zawodnik wystąpił w 71 z 82 meczów w fazie zasadniczej, udowadniając w ten sposób, że jest doskonale przygotowany na rywalizację w NBA pod względem fizycznym. Spurs i tak często chuchali na zimne w przypadku swojej młodej gwiazdy, bo w sezonie pełnym porażek nie potrzebowali obciążać Wembanyamę ponad normę.
On sam od wielu lat bardzo mocno dba o swoje wciąż rozwijające się ciało. Na amerykańskich kibicach i dziennikarz zrobił wielkie wrażenie, gdy w październiku 2022 roku w Las Vegas – jeszcze jako zawodnik Metropolitans 92 z wizytą w Stanach Zjednoczonych na dwa mecze sparingowe – zaprezentował bardzo rozbudowaną rozgrzewkę całego ciała. To efekt pracy, jaką z Wembanyamą od lat wykonuje Guillaume Alquier, który zajmuje się właśnie przygotowaniem fizycznym francuskiego zawodnika z dużym naciskiem na ćwiczenia związane z elastycznością i koordynacją.
– Jego ciało cały czas się rozwija, dlatego jednym z najważniejszych aspektów mojej pracy z nim jest pomóc mu się odpowiednio adaptować – stwierdził Alquier w rozmowie z ESPN przed startem tego sezonu.
40 – najlepszy wynik w punktach
11 razy w sezonie Wembanyama zdobywał 30 lub więcej punktów, z czego raz udało mu się dobić do granicy 40 punktów. Stało się to pod koniec marca, gdy w wygranym po dogrywce starciu z New York Knicks zapisał na konto dokładnie 40 punktów oraz 20 zbiórek. Został pierwszym debiutantem z takimi liczbami od czasu Shaquille O’Neala w 1993 roku. Spurs odrobili w tym meczu 21-punktową stratę i zwyciężyli mimo tego, że fantastyczny popis dał Jalen Brunson. Zaraz po zakończeniu spotkania, jeszcze przed pomeczowym wywiadem, Wembanyama wyrzucił piłkę w trybuny, za co NBA ukarała go potem grzywną w wysokości 25 tys. dolarów.
– Kiedy to robiłem, to przypomniało mi się, że w przeszłości zawodnicy byli za to karani. Ale oni zawsze robili to w złych emocjach. Ja rzuciłem piłkę, by zrobić komuś przyjemność. Nie chciałem w nikogo trafić – stwierdził potem. Nie da się ukryć, że nawet celebracje po zwycięstwach są w przypadku Francuza wyjątkowe.
10 – najlepszy wynik w blokach
Dwukrotnie w sezonie Wembanyama zaliczył triple-double: raz z asystami i raz z blokami. W starciu z Toronto Raptors w połowie lutego zapisał na konto 27 punktów, 14 zbiórek oraz 10 bloków. – Robił wszystkiego po trochu. Jest oczywiście bardzo wszechstronnym i utalentowanym zawodnikiem. Ma świetne czucie gry i widać to w wielu aspektach, czy to przy podaniach i podejmowaniu decyzji, czy przy blokach – powiedział po tamtym spotkaniu trener Gregg Popovich.
Było to pierwsze w NBA triple-double z blokami od 2021 roku. Francuz przeszedł też do historii jako ledwie czwarty debiutant, któremu się to udało. Wcześniej dokonali tego Mark Eaton i Ralph Sampson (po razie w 1983 roku) oraz David Robinson (trzy razy w 1990 roku).
5×5 – punkty, zbiórki, asysty, przechwyty i bloki
Być może najbardziej imponujące osiągnięcie statystyczne Wembanyamy miało miejsce w drugiej połowie lutego, gdy w meczu przeciwko Los Angeles Lakers zapisał on na konto 27 punktów, 10 zbiórek, osiem asyst, pięć przechwytów oraz pięć bloków. Stał się tym samym najmłodszym w historii ligi zawodnikiem, który osiągnął niezwykle rzadkie “5×5” (pierwsze od ponad pięciu lat) i dopiero 15. graczem z takim wyczynem ogólnie. Dzień wcześniej w Sacramento zabrakło mu do tego… jednej asysty. – On nie ma limitu. Może osiągnąć w karierze, co tylko chce – stwierdził wtedy LeBron. Wembanyama dołączył po tym meczu do Michaela Jordana jako jedynego innego zawodnika, który w dwóch kolejnych spotkaniach miał na koncie minimum pięć bloków i pięć przechwytów.
– Ciekawi mnie, czy Jordan dokonał tego w wygranych meczach. Dla mnie statystyki mają drugorzędne znaczenie. Może w przyszłości będzie można spojrzeć na to jak na dobry występ, ale dzisiaj nie mogę być usatysfakcjonowany porażką – oznajmił Wemby, pokazując fantastyczną jak na 20-letniego zawodnika dojrzałość. Po takich występach nie ma jednak wątpliwości, że Francuz ma ogromną szansę zaliczyć kolejne quadruple-double (minimum dwucyfrowa liczba w czterech spośród pięciu najważniejszych statystyk, tj. w punktach, zbiórkach, asystach, przechwytach i blokach), czyli jedno z najrzadszych statystycznych osiągnięć w NBA, które do tej pory zdarzyło się ledwie cztery razy, z czego ostatni raz ponad 30 lat temu.
– Jest młodym człowiekiem o wielu talentach. I pokaże nam rzeczy, których do tej pory nigdy nie widzieliśmy. Staje się coraz bardziej solidny, coraz bardziej zdyscyplinowany i coraz lepiej przyzwyczaja się do gry na kontakcie oraz uwagi, jaką otrzymuje od rywali. To dla niego trudna sytuacja, ale radzi sobie z wielką klasą i inteligencją – powiedział o nim Popovich.
A to dopiero pierwszy sezon tego “kosmity” w NBA.