Czwarta wygrana z rzędu San Antonio Spurs!
Nie grają perfekcyjnie, ale są coraz lepsi. San Antonio Spurs z bilansem 10-8 zajmują w tej chwili 10. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Gdyby grali na Wschodzie, to byliby… numerem pięć. Teksańska drużyna występuje jednak w tej bardziej wyrównanej, trudniejszej konferencji. Ale i tak radzi sobie, przynajmniej na razie, bardzo dobrze. We wtorek Spurs wygrali czwarty kolejny mecz. To ich najdłuższa taka passa od dwóch i pół roku.
Ekipę z San Antonio do zwycięstwa poprowadził Victor Wembanyama. Francuz, najlepszy debiutant minionego sezonu, miał mocno przeciętny początek sezonu. Miał problemy zdrowotne. Długo szukał formy. Jednak teraz wreszcie ją znalazł. Znacznie podniósł skuteczność rzutów za trzy. Przeciwko Jazz zapisał na konto 34 punkty, trafiając 13 z 23 prób z gry, w tym sześć trójek. Do swojego dorobku dołożył siedem zbiórek, trzy bloki i dwie asysty.
Po spotkaniu tłumaczył, że Spurs grają lepiej, bo mają więcej doświadczenia. – Nie powiem, że rok temu brakowało nam pewności siebie, ale teraz na pewno mamy większą wiedzę i większą pewność. Czasem nam się nie udaje. Popełniamy błędy. Ale to nie jest porażka. To nauka – oznajmił Wembanyama w rozmowie z dziennikarzami. 20-latek w ostatnich swoich pięciu występach notuje średnio 34,2 punktu na mecz.
San Antonio Spurs uczą się na błędach
Zadowolony z postawy swoich graczy był Mitch Johnson. Asystent w sztabie Spurs, który wciąż zastępuje powracającego do zdrowia po lekkim udarze Gregga Popovicha, zwrócił uwagę przede wszystkim na to, że jego zawodnicy znacznie poprawili się w drugiej połowie w defensywie. W całym spotkaniu teksańska ekipa wymusiła 21 strat rywali, po których zdobyła 33 punkty. Spurs ograli Jazz już po raz trzeci w tym sezonie.
Widać, że w San Antonio powstają coraz mocniejsze fundamenty pod budowę naprawdę mocnej drużyny. – Musimy w każdy mecz wchodzić z przekonaniem, że wygramy. I powoli zaczynamy coś takiego w sobie mieć – mówił niedawno rozgrywający weteran Chris Paul. – Nie można oczekiwać, że będzie się idealnym. Pomyłki się zdarzają. Najważniejsze, by nie popełniać wciąż tych samych błędów – dodał Sandro Mamukelashvili. Wydaje się, że Gruzin trafił w samo sedno.
Kiedy wróci Jeremy Sochan?
Wtorkowa wygrana była dla Spurs ważna także w kontekście drugiej edycji NBA Cup. Ewentualna porażka wyeliminowałaby Ostrogi z rywalizacji już na etapie fazy grupowej. W tej chwili Ostrogi z bilansem 2-1 nadal mają szanse na występ w finałowej rundzie turnieju w Las Vegas. Przesądzające o awansie może okazać się wtorkowe starcie z Phoenix Suns na wyjeździe, które dla Spurs będzie ostatnim w ramach zmagań grupowych.
Być może gotowy do gry będzie już wtedy Jeremy Sochan. Skrzydłowy, który pauzuje od kilku tygodni z powodu kontuzji i operacji nadgarstka, jest coraz bliżej powrotu. Na treningach oddaje już rzuty, a nawet wykonuje wsady. Według ostatnich doniesień powinien wrócić do gry w pierwszej połowie grudnia. 21-latek przed urazem wystąpił w siedmiu spotkaniach. Notował w nich średnio 15,4 punktu, 7,7 zbiórek i trzy asysty. Był jednym z najrówniej grających graczy Spurs.