Sensacji nie było
Gdy w połowie lipca Sudan Południowy postawił się Amerykanom w sparingu, to Stany Zjednoczone wymęczone w końcówce zwycięstwo potraktowały jako sygnał ostrzegawczy. W środę drużyna trenera Steve’a Kerra nie zostawiła wątpliwości i udowodniła, że tamten przeciętny występ to był wypadek przy pracy, zaliczając drugą wysoką wygraną na turnieju olimpijskim. Zawodnicy afrykańskiej ekipy, jeśli marzyli o sprawieniu wielkiej sensacji, szybko zostali sprowadzeni na ziemię. Dość powiedzieć, że Amerykanie już po 10 minutach gry prowadzili 12 punktami, a Sudan Południowy miał tyle samo strat, co trafień z gry (6).
W drugiej kwarcie przewaga USA urosła nawet do 20 punktów, a świetną energię z ławki rezerwowych dał Bam Adebayo, który z dorobkiem 18 punktów był najlepszym strzelcem Amerykanów. Do przerwy amerykańska reprezentacja prowadziła 19 punktami i choć po zmianie stron Sudan Południowy znacznie poprawił swoją skuteczność i kilka razy “ukłuł” utytułowanego rywala m.in. rzutami za trzy punkty, to Stany Zjednoczone trzymały bezpieczny dystans. Sensacji – i drugiej w historii igrzysk wygranej południowosudańskiej kadry – nie było, nawet jeśli gra USA daleka była od ideału. Sporo problemów miał choćby Stephen Curry (3 punkty, 0-6 za trzy).
Amerykanie wygrywają grupę C
Zwycięstwo Amerykanów przypieczętowało ich awans do ćwierćfinału z pierwszego miejsca w grupie C. W sobotę czeka ich jeszcze starcie z Portoryko, które przy takim rozstrzygnięciu środowego starcia na awans szans już nie ma. Wielkie emocje czekają nas więc w drugim sobotnim meczu tej grupy między Serbią a Sudanem Południowym. Zwycięzca zapewni sobie drugie miejsce i grę w ćwierćfinale, a przegrany zajmie trzecią lokatę w grupie (przy czym dwa z trzech najlepszych zespołów z trzecich miejsc też awansują dalej).
Stany Zjednoczone – Sudan Południowy 103:86 (26:14, 29:22, 18:21, 30:29)