Wolves sfrustrowali Nuggets
Timberwolves znakomicie poradzili sobie mimo absencji Rudy’ego Goberta. Ten był jednym z kluczowych graczy w pierwszym wygranym meczu. Teraz pauzował ze względu na narodziny syna. Wilki nawet bez swojej opoki w defensywie i tak fantastycznie powstrzymały gospodarzy. Twarda, intensywna gra w obronie mogła powodować u zawodników Denver wrażenie, że rywal ma na parkiecie nie pięciu, a siedmiu lub więcej graczy. Kluczowa okazała się druga kwarta, w której mistrzowie z ubiegłego roku zdobyli zaledwie 15 punktów. Goście po 24 minutach prowadzili 61:35 (to największy deficyt Nuggets do przerwy w historii ich domowych występów w fazie play-off) i mieli już tak naprawdę autostradę do efektownego zwycięstwa.
Nuggets w całym meczu trafili zaledwie 29 z 83 rzutów, a wielkie problemy mieli przede wszystkim liderzy zespołu jak Nikola Jokić (16 punktów, 6-13 z gry) czy Jamal Murray (osiem punktów, 3-18 z gry). Ten drugi był zresztą na tyle sfrustrowany, że w trakcie spotkania rzucił specjalnym ogrzewaczem do ciała w kierunku parkietu. Sędziowie tego nie zauważyli i dopiero potem przyznali, że powinni byli sprawdzić ten incydent i ukarać obrońcę Denver faulem technicznym.
– To niebezpieczne i niewybaczalne zachowanie – skomentował Chris Finch, szkoleniowiec Wolves. Murray po raz drugi z rzędu nie rozmawiał po meczu z dziennikarzami, za co NBA najpewniej wlepi mu stosowną karę. Nie da się jednak ukryć, że jego fatalna dyspozycja strzelecka ciągnie Nuggets w dół i jeśli to się nie zmieni, to drużynie z Kolorado ciężko będzie odrobić straty.
Najwięcej punktów (27) dla zwycięzców zdobyli Anthony Edwards oraz Karl-Anthony Towns. Dla gości był to szósty mecz w tegorocznej fazie posezonowej i szósta wygrana. Wilki w serii do czterech zwycięstw prowadzą więc 2-0, a rywalizacja przenosi się teraz na dwa spotkania do Minneapolis. Starcie numer trzy w nocy z piątku na sobotę o godzinie 3:30.