Przebudzenie Townsa uratowało Timberwolves
Mavs stali przed dużą szansą, by zamknąć serię i przypieczętować awans do wielkiego finału, gdzie od poniedziałku czekają już Boston Celtics. To się jednak nie udało, w dużej mierze za sprawą przebudzenia Karla-Anthony’ego Townsa. Środkowy Wilków, który od początku serii miał ogromne problemy ze skutecznością, tym razem trafił dziewięć z 13 rzutów (w tym cztery z pięciu trójek) i 10 ze swoich 25 punktów zdobył w kluczowej czwartej kwarcie. – Zagrał dziś wyjątkowo dobrze i naprawdę stanął na wysokości zadania. To on był dziś głównym powodem naszego zwycięstwa – chwalił swojego kolegę Anthony Edwards.
Lider Timberwolves też rozegrał swój najlepszy mecz w finałach konferencji, zapisując na konto najwięcej w meczu 29 punktów, ale też 10 zbiórek i dziewięć asyst. Kolejne triple-double w tegorocznej fazie play-off zaliczył z kolei Luka Doncić. Słoweniec miał 28 punktów, 15 zbiórek i 10 asyst, ale po spotkaniu wziął winę za porażkę na siebie. – Po prostu nie dałem dziś wystarczająco dużo energii – stwierdził Doncić, który spudłował 14 z 21 rzutów, w tym cztery z pięciu prób w czwartej kwarcie. Jedyne jego trafienie – trójka z faulem – wlała jeszcze trochę nadziei w serca kibiców gospodarzy, ale przestrzelony rzut wolny był zmarnowaną szansą. Tym bardziej że w odpowiedzi najważniejsze jak się okazało punkty w meczu zdobył Edwards.
Edwards zapowiada powrót do Dallas
Słabszy występ zaliczył również Kyrie Irving, który po raz pierwszy w karierze przegrał mecz, w którym jego zespół mógł zakończyć serię (bilans 14-1). Wolves uniknęli więc porażki do zera, ale wciąż stoją przed piekielnie trudnym zadaniem. W historii ligi żadna drużyna nie odrobiła strat 0-3 w serii. Wilki skupiają się jednak tylko na kolejnym meczu. Edwards już zapowiedział, że starcie numer pięć (w nocy z czwartku na piątek) padnie ich łupem i jego zespół wróci jeszcze do Dallas.