Dominacja gospodarzy
Pierwszy mecz tej serii rozegrany został w TD Garden. Faworytem tego spotkania, jak i całej rywalizacji w tej rundzie fazy play-off, była oczywiście drużyna z Bostonu. I od początku Celtowie chcieli pokazać, dlaczego są wymieniani w kontekście wygrania mistrzostwa NBA. Wynik 14:0 po pierwszych minutach podkreślał to dobitnie.
Szanse Heat niewątpliwe były zdecydowanie mniejsze z uwagi na brak ich lidera – Jimmy’ego Butlera. Absencja byłego gracza Chicago Bulls była bardzo widoczna, co potwierdzało tylko przedmeczowe dywagacje, że Miami w serii z Celtics nie ma żadnych szans.
Bostończycy pomimo utraty wysokiej przewagi na koniec pierwszej kwarty, w kolejnych ćwiartkach robili już, co chcieli. Gwiazda gospodarzy – Jayson Tatum – już do przerwy spokojnie mógł mieć na koncie triple-double.
Druga połowa to już mecz bez większej historii. Gospodarze umiejętnie trzymali przeciwnika w ryzach, nie dając nawet na chwilę zbliżyć się do chociażby wyrównania. Celtics zdecydowanie dominowali, a zwłaszcza jeśli chodzi o celne rzuty zza łuku. Trafili ostatecznie 22 trójki, wyrównując rekord klubu w historii występów w fazie play-off. Najlepszym strzelcem Bostonu z dorobkiem 23 punktów był Tatum, który do swojego dorobku dołożył jeszcze także 10 zbiórek i 10 asyst.
Drużyna Joe Mazzulli gładko rozprawiła się z Heat i z optymizmem może patrzeć na kolejne mecze w tej serii. Drugie spotkanie odbędzie się w nocy z 24 na 25 kwietnia o godzinie 1:00.