Francja zaskoczyła rywala
Francuzi źle zakończyli zmagania w fazie grupowej. Po porażce z Niemcami w słowną przepychankę wdali się Evan Fournier oraz trener Vincent Collet. Obrońca zarzucał trenerowi, że ten preferuje archaiczny styl gry. Szkoleniowiec w mediach odpowiedział, że skoro z całej kadry tylko Fournier ma jakieś zastrzeżenia, to musi się mylić. Mogło się więc wydawać, że takie nieporozumienia wewnątrz francuskiej reprezentacji będą wodą na młyn dla Kanady, który w swojej grupie wygrała wszystkie trzy spotkania, wysyłając w ten sposób sygnał, że w Paryżu będą chcieli rzucić wyzwanie USA.
Początek meczu był jednak wielkim zaskoczeniem. Collet zmienił wyjściową piątkę, sadzając na ławce Fourniera oraz Rudy’ego Goberta. Ten ryzykowny ruch szybko się opłacił, bo Kanadyjczycy od pierwszych minut wyglądali jak wybici z rytmu. Dość powiedzieć, że w pierwszej kwarcie zdobyli tylko 10 punktów. A gospodarze, niesieni fantastycznym dopingiem francuskich kibiców, grali swój najlepszy basket jak dotychczas. Wielkie rzuty trafiał Isaia Cordinier, a dużo dobrego robił Guerschon Yabusele i po 20 minutach gry Francja miała aż 16 punktów przewagi.
Kanada nie dogoniła Francuzów
To właśnie świetna gra tej dwójki długo pozwalała gospodarzom utrzymywać prowadzenie. Rywale po zmianie stron odrabiali jednak straty, głównie za sprawą kolejnych udanych akcji Shaia Gilgeousa-Alexandra (27 punktów). Spore problemy miał tymczasem Victor Wembanyama. Francuzi mocno potrzebowali zastrzyku ofensywy, a ten w odpowiednim momencie czwartej kwarty dał nie kto inny, jak… Evan Fournier. 31-letni obrońca, który pozostaje bez klubu na nowy sezon NBA, trafił kilka bardzo ważnych rzutów i w zasadzie przypieczętował los kanadyjskiej reprezentacji. Kanada liczyła w Paryżu na znacznie więcej, a nie powalczy nawet o medal. Mocno przeszkodziła im nieskuteczność na dystansie i tylko pięć trafionych trójek na 21 prób w całym meczu.
W czwartkowym półfinale Francja zagra z Niemcami, którzy we wtorek ograli Greków. Na swojego rywala do późnego wieczora poczekać muszą za to Serbowie. Oni w ćwierćfinale pokonali Australię po historycznym comebacku. O finał igrzysk olimpijskich zagrają ze zwycięzcą meczu między Stanami Zjednoczonymi a Brazylią (godz. 21:30).
Francja – Kanada 82:73 (23:10, 22:19, 16:21, 21:23)