HomeKoszykówkaZ przedmieść Barcelony przez zmywak w Amsterdamie do NBA. Oto nowy trener Brooklyn Nets

Z przedmieść Barcelony przez zmywak w Amsterdamie do NBA. Oto nowy trener Brooklyn Nets

Źródło: własne

Aktualizacja:

Po raz pierwszy w historii głównym szkoleniowcem drużyny NBA został Hiszpan. To wschodząca gwiazda trenerskiego światka z niedokończonym doktoratem z psychologii sportu. Kim jest Jordi Fernandez i dlaczego Brooklyn Nets wybrali go do tej roli?

Jordi Fernandez

Associated Press / Alamy

Karuzela trenerska Nets

Od wielu już lat Nets nie są w stanie wbić się do czołówki NBA, choć w pewnym momencie w ich składzie byli m.in. Kevin Durant, Kyrie Irving i James Harden. “Wielka trójka”, która miała zaprowadzić ich na szczyt, rozegrała wspólnie ledwie kilkanaście spotkań i szybko się rozpadła. Największym sukcesem Nets od czasu przenosin na Brooklyn – przed sezonem 2012-13 – pozostaje więc dwukrotny awans do drugiej rundy fazy play-off. Trudno to jednak nazwać sukcesem. Wymowne jest natomiast, że w tym czasie Nets mieli już łącznie dziewięciu różnych trenerów.

Na początku ubiegłego sezonu stanowisko to pełnił Steve Nash, wybity niegdyś rozgrywający. Został zwolniony po siedmiu spotkaniach. Jego rolę na resztę rozgrywek zajął Jacque Vaughn. Początkowo jako trener tymczasowy, ale spisywał się na tyle solidnie, że władze klubu zdecydowały się awansować go na pełnoprawnego szkoleniowca. Do czasu. W zakończonym niedawno sezonie zasadniczym Nets zaliczyli mocny spadek formy. Vaughna zastąpił więc tymczasowo Kevin Ollie, a Nets po raz pierwszy od 2019 roku nie zdołali nawet awansować do fazy posezonowej.

Wschodząca gwiazda

Proces szukania nowego trenera znacznie przyspieszył po zakończeniu rozgrywek, w których nowojorska ekipa wygrała tylko 32 z 82 meczów. Nets w ostatnich tygodniach rozmawiali z wieloma kandydatami. Faworytem wydawał się Mike Bundeholzer, który w 2021 roku zdobył z Milwaukee Bucks mistrzostwo. Ostatecznie padło jednak na Jordiego Fernandeza. 41-latek został pierwszym w historii NBA szkoleniowcem z Hiszpanii. I dopiero trzecim z Europy. Fernandez z miejsca stał się też jednym z najmłodszych w lidze w roli pierwszego szkoleniowca.

Jestem podekscytowany pracą z utalentowaną grupą zawodników, jakich mamy w składzie. Nie mogę się doczekać, by prowadzić cały klub w dobrą stronę. Razem będziemy starać się zbudować coś wyjątkowego, z czego fani Nets oraz cała dzielnica Brooklynu będą dumni – przekazał Fernandez w swojej pierwszej wypowiedzi w nowej roli. To wyświechtana formułka, którą kibice Nets tak naprawdę znają już na pamięć. Jednocześnie mogą tym razem czuć prawdziwe podekscytowanie, bo ich nowy szkoleniowiec od lat był określany jako wschodząca gwiazda w środowisku trenerów.

Skazany na koszykówkę

Fernandez urodził się w Badalonie, czyli w zasadzie na przedmieściach Barcelony. Skazany był na… koszykówkę. Joventut Badalona to jeden z ledwie dwóch hiszpańskich klubów (obok Realu Madryt), który nigdy nie spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej. To także triumfator Euroligi z 1994 roku, gdy znakomity zespół prowadził legendarny już trener Željko Obradović. Fernandez miał wtedy 12 lat i był w juniorskim zespole, a wielkie zwycięstwo seniorskiej drużyny odcisnęło na nim wielkie piętno. Wiedział, że to z koszykówką chce związać swoją przyszłość.

Jako nastolatek zdał sobie jednak sprawę z tego, że kariery jako zawodnik nie zrobi. Brakowało mu talentu i nie miał też odpowiednich warunków fizycznych. Ale na pewno nie można było odmówić mu pasji do sportu i do uczenia – zarówno siebie, jak i innych. Trenerem został w wieku 15 lat, pomagając lokalnym drużynom młodzików. Zaczął studia w Barcelonie, a potem kontynuował naukę w Amsterdamie. Do Holandii trafił bez znajomości języka angielskiego. Dorabiał na zmywaku w jednej z restauracji. Z czasem został kelnerem, a potem awansował na menadżera.

Niedokończony doktorat

Po uzyskaniu stopnia licencjata wyjechał do… Norwegii. Tam dalej studiował, ale został też wykładowcą na jednym z uniwersytetów. Fascynowała go przede wszystkim ludzka natura i proces podejmowania decyzji. W wolnym czasie dalej był blisko koszykówki, nauczając w szkole średniej, gdzie był również trenerem zespołu koszykarskiego. W trakcie pisania doktoratu kilka razy wyjeżdżał do Stanów Zjednoczonych, a w 2006 roku przeprowadził się na stałe do Las Vegas. I to właśnie tam podczas pracy na obozie koszykarskim dla młodzieży zauważył go Mike Brown, ówczesny szkoleniowiec Cleveland Cavaliers, który na obóz zapisał swojego syna.

Doktoratu z psychologii sportu do dziś nie skończył. Ponoć brakuje mu jeszcze tylko jednej opublikowanej pracy. Fernandez od lat żartuje, że zajmie się tym, gdy zostanie zwolniony. Sęk w tym, że od 2009 roku pnie się po kolejnych szczeblach trenerskich. U boku Browna w Cleveland miał okazję pracować z takimi zawodnikami jak m.in. LeBron James czy Kyrie Irving. Łącznie w ciągu siedmiu lat współpracował z pięcioma trenerami, zajmując w międzyczasie stanowisko szkoleniowca klubu partnerskiego Cavs w G League. Był też w sztabie, gdy Cavaliers w 2016 roku zdobywali pierwszy i jedyny jak dotychczas tytuł w historii organizacji.

Historyczny sukces z Kanadą

To w Cleveland poznał Michaela Malone’a, który pracował dla Cavs w charakterze asystenta w latach 2005-2010. I gdy Malone w 2015 roku został pierwszym trenerem Denver Nuggets, to niedługo później zaprosił Fernandeza do swojego sztabu. Tam w Kolorado nowy trener Nets miał okazje współpracować m.in. z Nikolą Jokiciem. – On po prostu nie daje za wygraną. Zawsze znajdzie sposób na to, by zrobić to, co trzeba, aby drużyna ruszyła naprzód – mówił o nim Malone w rozmowie z Denver Post w lipcu 2018 roku. Tymczasem już kilka miesięcy wcześniej portal ESPN umieścił nazwisko Hiszpana na liście kandydatów na przyszłego pierwszego trenera w NBA.

W 2022 roku Fernandez zamienił Denver na Sacramento, wracając tym samym pod skrzydła swojego pierwszego mentora, czyli Browna. Pomógł stworzyć z Kings solidny zespół, który w ubiegłym roku po 17 latach przerwy (najdłuższej w historii ligi) powrócił do fazy play-off. Przed startem trwającego sezonu w ankiecie menadżerów wszystkich 30 drużyn to właśnie 41-latka wybrano najlepszym asystentem w NBA. Kwestią czasu była propozycja pracy w roli głównego szkoleniowca. Tym bardziej że Fernandez latem ubiegłego roku poprowadził Kanadę do historycznego brązowego medalu mistrzostw świata. W meczu o trzecie miejsce ograł Amerykanów i zapewnił sobie oraz swoim zawodnikom bilety do Paryża na tegoroczne igrzyska olimpijskie.

Wydobyć to, co najlepsze

Fernandez w swojej pracy nadal wykorzystuje swoje akademickie doświadczenie. Wciąż najbardziej ciekawią go ludzie i procesy psychologiczne, które kierują nimi przy podejmowaniu decyzji. Teraz być może bardziej niż kiedykolwiek wcześniej będzie w stanie wykorzystać swoją wiedzę, bo w roli pierwszego trenera będzie musiał panować nie tylko nad grupą zawodników, ale też dotrzeć do każdego z nich indywidualnie. – Niektórzy ludzie muszą najpierw coś zobaczyć, żeby zrozumieć. Innym wystarczą słowa. Trzeba mieć odpowiednie wyczucie – mówił już lata temu dla Denver Post.

“Czytanie ludzi” to jedna z jego największych zalet, o czym przekonywał choćby Mike Gansey, który jako asystent menadżera współpracował z Fernandezem w Cleveland. – On po prostu wie, jak się zachować w stosunku do drugiego człowieka, by wydobyć z niego to, co najlepsze – stwierdził nawet Gansey. Mocno wierzą w to władze Brooklyn Nets, które liczą, że ich nowy 41-letni szkoleniowiec będzie w stanie przełożyć to na swoją pracę w Wielkim Jabłku. Tutaj celem będzie jednak nie tyle wydobyć to, co najlepsze z jednego zawodnika, ile z całej nowojorskiej drużyny.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Śląsk Wrocław chce wstać z kolan. “Kolejne mecze to taka próba ognia”
PSG pod ścianą. Al-Khelaifi: Chcemy szybko nowego stadionu
“Śląsk zawalił przede wszystkim te miesiące, kiedy wiedzieli, że Exposito nie zostaje”. Diagnoza problemów WKS-u
Szymon Marciniak wraca do Ligi Mistrzów. Poprowadzi hitowe starcie
Rodri mówi o swojej przyszłości. Zdradził, gdzie może zakończyć karierę
Władze Romy zrównane z ziemią. Były piłkarz nie bierze jeńców
Lewandowski wybrał swoją “drużynę marzeń”. Nikt z Barcy
Anglicy: Lewandowski na 2. miejscu w wyścigu po Złotą Piłkę 2025! Nieoczekiwany faworyt!
Wyjątkowa historia Basse. Jego mama opowiada, jak trafił do Śląska Wrocław
Robert Lewandowski zagra z Celtą? Poznaliśmy najnowsze informacje