Polacy zagrają z Finlandią mecz o wszystko
Polscy koszykarze po słabym występie z Bahamami dostają jeszcze jedną szansę. Ostatnią. W czwartek o godz. 20:30 zmierzą się z Finlandią, dla której to także będzie mecz o wszystko. Obie reprezentacje przegrały bowiem swoje pierwsze spotkania z wyspiarskim krajem, który w ten sposób przypieczętował pierwsze miejsce w grupie i awans do półfinału turnieju w Walencji. Teraz rozstrzygnie się kwestia drugiego miejsca. Na zwycięzcę czwartkowego starcia w półfinale czeka już Hiszpania – gospodarz i faworyt turnieju. Na przegranego czeka już tylko lot powrotny do domu.
Przed Polakami piekielnie trudne zadanie, bo żeby wywalczyć bilety do Paryża muszą wygrać trzy kolejne mecze – w czwartek z Finlandią, a jeśli się uda, to potem w sobotę z Hiszpanią w półfinale oraz w ewentualnym finale dzień później. Tylko i wyłącznie triumfator hiszpańskich kwalifikacji pojedzie na igrzyska. Nie można jednak patrzeć tak daleko w przód. Najpierw trzeba ograć Finów, by w ogóle pozostać w grze i móc myśleć o kolejnych etapach.
– Nieczęsto się zdarza, że na takich turniejach masz dwie szanse, dlatego musimy ją wykorzystać. Przegrupować siły, poprawić błędy, wyjść z dobrą energią i zagrać swoją koszykówkę – stwierdził więc Mateusz Ponitka po porażce z Bahamami, cytowany przez oficjalną stronę kadry.
Jeremy Sochan końcówkę oglądał z ławki
Bahamy zaskoczyły polską reprezentację. Drużyna trenera Chrisa DeMarco świetnie zaczęła, bo już w pierwszych minutach spotkania trafiła cztery trójki. To niejako ustawiło ten mecz pod ich dyktando i wybiło Polaków z rytmu. Zawodnicy trenera Igora Milicica mieli lepsze i gorsze momenty. Kilka razy próbowali odrabiać straty, ale bezskutecznie. Na cztery minuty przed końcem spotkania, gdy przewaga Bahamów wynosiła już 20 punktów, z boiska zeszli liderzy. Ponitka czy Jeremy Sochan usiedli na ławce, a wtedy rezerwowi przypuścili szaleńczy atak i postraszyli jeszcze rywala.
Ostatecznie strat nie udało się odrobić. Bahamy wygrały 90:81. Najlepszym strzelcem polskiej kadry z dorobkiem 22 punktów był Aleksander Balcerowski. Double-double w postaci 16 punktów i 10 zbiórek zaliczył solidny Sochan, ale skrzydłowy wracający do gry po kontuzji miał też sześć strat. Dużo za dużo. Po spotkaniu dziennikarze pytali Milicica, dlaczego finisz spotkania zawodnik San Antonio Spurs oglądał z pozycji ławki rezerwowych. Selekcjoner dziwił się takim pytaniom i tłumaczył, że zostawił na parkiecie tych, którzy pozwolili Polsce wrócić do walki o zwycięstwo.
Finlandii nie można lekceważyć
Rezerwowi pokazali dużo walki i zostawili na boisku sporo serca. Oby ten charakter udało się pokazać od początku czwartkowego starcia z Finlandią. Tym razem nie można dać się zaskoczyć. – Nie ma wstydu. Daliśmy z siebie wszystko, a graliśmy przeciwko dobrej drużynie. Jutro planujemy zrobić to samo – zapowiedział Milicić. – Finlandia w porównaniu do Bahamów ma znacznie niższy skład, dobrze rzucający za trzy punkty. Nie mają takiego zawodnika jak Deandre Ayton, dlatego od pierwszych minut musimy zagrać bardzo dobrze w obronie – dodał Michał Sokołowki.
W kadrze Finlandii nie ma największej gwiazdy – Lauri Markkanen nie zdążył wyleczyć kontuzji. W pierwszym meczu skandynawskiej drużyny w Walencji nie wystąpił też Sasu Salin, kapitan reprezentacji. Mimo wszystko Finlandczycy w starciu z Bahamami pokazali, że nie można ich lekceważyć. Na początku drugiej połowy prowadzili nawet 12 punktami, a choć przewagę stracili, to walczyli do końca i w ostatnich minutach próbowali jeszcze “ukłuć” rywali. Tylko zwycięstwo przedłuży nadzieje na występ polskich koszykarzy w Paryżu. Transmisja spotkania w TVP SPORT.