HomeInne sportyZapowiedź sezonu NFL: Kansas City Chiefs ruszają po historyczny sukces

Zapowiedź sezonu NFL: Kansas City Chiefs ruszają po historyczny sukces

Aktualizacja:

Już w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu rozpocznie się sezon NFL. Najbardziej popularne rozgrywki sportowe w USA zainauguruje starcie Baltimore Ravens z Kansas City Chiefs, dla których ma to być pierwszy krok w drodze po trzecie z rzędu Super Bowl. Takiego sukcesu nie odniósł nikt w historii ligi.

Patrick Mahomes, Super Bowl LVIII

Patrick Mahomes, Super Bowl LVIII. Fot. Alamy

Wraca amerykańska religia

Specyfika rozgrywek futbolu amerykańskiego w USA sprawia, że na powrót żadnej ligi nie czeka się za Oceanem tak mocno. Przecież od Super Bowl LVIII, które wieńczyło poprzedni sezon, minęło prawie siedem miesięcy, w trakcie których drużyny dokonywały transferów, podpisywały umowy z wolnymi agentami i zajmowały się draftem. Amerykanie żartują nawet, że tak jak NFL jest ich ukochaną i najpopularniejszą w kraju ligą, tak na drugim miejscu powinna być przerwa w tych rozgrywkach, bo wszelkie wydarzenia śledzi się tam z zapartym tchem.

Bo owszem – to NFL, a nie jak błędnie uważa wiele osób NBA, przyciąga najwięcej kibiców w USA. Koszykarska liga jest znacznie mocniejsza globalnie i już od kilku dekad ze swoim produktem „przekraczała” różne kontynenty, jednak w Stanach to futbol jest religią. Co roku wśród 100 najchętniej oglądanych transmisji w amerykańskiej telewizji, mecze NFL stanowią około 65-70%. Wspomniane Super Bowl obejrzało w lutym blisko 124 mln ludzi, a dla porównania pięć meczów finałów NBA pomiędzy Boston Celtics a Dallas Mavericks zebrało łącznie około 56,7 mln, co daje średnią niewielu ponad 11 mln widzów na spotkanie.

Krótko mówiąc – NFL to w Stanach religia. Teraz liga dodatkowo skupia się na ekspansji międzynarodowej, zwiększając liczbę krajów, w których odbywają się mecze zasadniczego. W tym sezonie zadebiutuje Brazylia, bo już w pierwszej kolejce w nocy z piątku na sobotę w Sao Paulo odbędzie się hit pomiędzy Green Bay Packers a Philadelphia Eagles. Coraz więcej krajów transmituje też u siebie mecze NFL. W Polsce kolejny raz spotkania tej ligi będzie można oglądać na antenach Polsatu Sport.

Historyczna potrójna korona

Przed sezonem 2024 oczy większości kibiców zwrócone są na Kansas City Chiefs. To zdobywcy dwóch ostatnich tytułów mistrzowskich z rewelacyjnym Patrickiem Mahomesem na pozycji rozgrywającego, lubianym i znakomitym w swoim fachu trenerem Andym Reidem oraz tight endem Travisem Kelce, który powoli kończy wybitną karierę, a od ponad roku głośno jest o nim także w mediach popkulturowych z uwagi na związek z Taylor Swift. Chiefs powoli stają się futbolowym odpowiednikiem „FC Hollywood”, jednak fanów NFL ze sportowego punktu widzenia interesuje wyłącznie to, czy uda im się wygrać Super Bowl po raz trzeci z rzędu.

Tej sztuki nie dokonał jeszcze nikt w dziejach ligi znanej już w obecnym kształcie. Jedyny taki przypadek to jeszcze lata 30. i wyczyn Packers, jednak trzeba brać poprawkę na to, że wówczas funkcjonowało kilka różnych lig w różnych regionach kraju, w tym jedna o nazwie NFL, ale brało w niej udział 10 ekip. Mowa o zupełnie innych realiach. Od czasu fuzji dwóch najsilniejszych lig, a co za tym idzie od początku tzw. „ery Super Bowl”, zdarzali się mistrzowie broniący tytułu, jednak nikt nie sięgał po niego trzykrotnie z rzędu.

Chiefs mają na to szansę jako pierwsi od ponad 20 lat. Wtedy po dwóch kolejnych mistrzostwach nie udało się to New England Patriots z legendarnym Tomem Bradym. Teraz Mahomes uznawany jest za najlepszego rozgrywającego w NFL od jego czasów, a Chiefs za spadkobierców „dynastii” Patriots, która rządziła ligą przez praktycznie dwie dekady. Poprzedni sezon pokazał, że absolutnie nie można ich nigdy skreślać, bo choć w sezonie zasadniczym nie grali wybitnie, to w play-offach pokazali wielki charakter. Najpierw przy mrozach sięgających -30 stopni pokonali Miami Dolphins, by następnie ograć na wyjeździe dwie znakomite drużyny – Buffalo Bills i rozstawionych z numerem 1 całej konferencji Baltimore Ravens. W samym Super Bowl po dogrywce pokonali San Francisco 49ers i Mahomes znów zasiadł na tronie.

Kto pobije króla?

Mahomes niedługo skończy 29 lat i żaden inny rozgrywający na jego etapie kariery nie był tak dobry. Ma już trzy zdobyte mistrzostwa, dwukrotnie zdobywał nagrodę MVP sezonu NFL i trzykrotnie nagrodę MVP samego Super Bowl. Jego efektowny styl gry sprawia, że choć byli w przeszłości inni, którzy wygrywali wiele w młodym wieku, to Mahomes uchodzi za boiskowego czarodzieja. Już teraz wielu fanów NFL, którzy oglądają tę ligę od dekad, twierdzi, że lider Chiefs to być może najlepszy rozgrywający, jakiego w życiu widzieli. To jednak w połączeniu z nieco drażniącym niektórych Kelcem, ciągle obecnym w mediach z uwagi na swoją światowej sławy partnerkę, sprawia, że niektórzy mają już dość ciągłego wygrywania ekipy z Kansas City i chcieliby zobaczyć nowego mistrza.

Chiefs nadal uchodzą za faworyta do Super Bowl, ale z racji tego, że nikt nie wygrał go trzy razy z rzędu, nie brakuje kandydatów do tego, by im to miano zabrać. W AFC, czyli konferencji, w której występują gracze KC, mocnym konkurentem będą Ravens, z którymi Chiefs zagrają w meczu otwarcia sezonu (czw/pt, godz. 2:20 polskiego czasu). Ich lider Lamar Jackson wygrał w poprzednim sezonie drugą w karierze statuetkę dla MVP sezonu, jednak jeszcze nie posmakował gry w finale, a rok temu szansy na to pozbawił go Mahomes. Teraz Ravens liczą na rewanż. Mocni powinni być też Cincinnati Bengals, u których w pełni zdrowia jest rozgrywający Joe Burrow. Dla wielu to główny konkurent Chiefs, bo Burrow do dziś pozostaje jedynym rozgrywającym w AFC, który w play-offach potrafił pokonać Mahomesa w bezpośrednim starciu. Nie można też zapominać o Buffalo Bills. To w ostatnich latach zespół, który najczęściej rzucał wyzwanie Chiefs, jednak w decydujących meczach zawsze przegrywał. Teraz dodatkowo został osłabiony odejściem kilku ważnych zawodników, choć nadal jest przecież rozgrywający Josh Allen. Wydaje się, że Bills będą w tym sezonie jeszcze bardziej zależni od jego dobrej formy, dlatego póki co są lekką niewiadomą.

W dalszym szeregu należy wymienić Houston Texans. Ich rozgrywającym jest C.J. Stroud, który zacznie dopiero drugi sezon, ale jako debiutant rzucił ligę na kolana. Z drużyny, która tkwiła w nicości, Texans potrafili wejść do play-offów, a nawet wygrać w nich meczach. Stroud ma wsparcie młodego trenera Demeco Ryansa i jego asystenta, czyli odpowiedzialnego za ofensywę Bobby’ego Slowika, a dodatkowo dostał dużo wsparcia. Ekipa z Houston dokonała bardzo ciekawych wzmocnień, ściągając m.in. z Buffalo skrzydłowego Stephona Diggsa. W wyliczance w AFC nie można pominąć też Miami Dolphins z mocarnym atakiem pełnym szybkich skrzydłowych i biegaczy oraz New York Jets. W ich przypadku historią tego sezonu jest powrót do zdrowia Aarona Rodgersa. Blisko 41-letni rozgrywający to jeden z najlepszych zawodników na tej pozycji w XXI wieku, a Jets rok temu ściągnęli go, by wyrwał ich z marazmu. Niestety, Rodgers już po kilku akcjach w debiucie w nowych barwach zerwał ścięgno Achillesa. Czy teraz, w zaawansowanym dla sportowca wieku, po roku bez gry będzie w stanie wrócić na dawny poziom? Jeśli mu się to uda, Jets mogą w ogóle zostać najpoważniejszym konkurentem Chiefs w konferencji.

„Nowy Mahomes” melduje się w Chicago

Konferencja AFC pełna jest świetnych rozgrywających i uchodzi za tę mocniejszą. W NFC kandydatów do mistrzostwa jest mniej i wskazać ich trochę łatwiej.

Bardzo ciekawie zapowiada się rywalizacja w dywizji północnej. Rok temu o włos od awansu do Super Bowl byli Detroit Lions, którzy z roku na rok stawiają kolejne kroki w rozwoju i w końcu zerwali z łatką nieudaczników, jaką mieli przez… w zasadzie całą „erę Super Bowl”. Mają stabilny skład, więc mogli wiosną i latem skupić się na przedłużeniu kontraktów swoich największych gwiazd, zadbali o poprawę największych mankamentów, a poza tym utrzymali odpowiedzialnego za prowadzenie ataku koordynatora Bena Johnsona. Nad wszystkim czuwa trener główny Dan Campbell, czyli jedna z najbarwniejszych postaci całej ligi.

Wewnątrz dywizji wyzwanie rzucą im Green Bay Packers. To najmłodsza drużyna w NFL, która przechodzi przyspieszony rozwój, a jej rozgrywający Jordan Love od połowy poprzednich rozgrywek grał wyśmienicie. Wcześniej przez kilka lat siedział na ławce i uczył się od wspomnianego Rodgersa, a gdy ten odszedł do Jets, Love wskoczył do składu i po paru tygodniach zachwycał. Ale rozbudzone apetyty mają też w Chicago. Tamtejsi Bears to jedna z najbardziej znanych globalnie ekip NFL, jednak od dawna pozostająca mocno w cieniu. Teraz może się to zmienić. Z uwagi na szczęśliwy splot wydarzeń, w ramach wymiany z Carolina Panthers przypadł im numer 1 draftu i to w roczniku, w którym dostępny był Caleb Williams. Absolwent uczelni USC nazywany jest „nowym Mahomesem” i Bears zbudowali wokół niego bardzo ciekawy zespół. Nieprzypadkowo uchodzą więc za czarnego konia całej ligi.

Podrażnieni wicemistrzowie

Sięgnąć po Super Bowl chcą też dwie ekipy, które ulegały Chiefs w ostatnich dwóch finałach. W minionym sezonie byli to San Francisco 49ers, a rok wcześniej – Philadelphia Eagles. Pierwsi właśnie zakończyli dwie kontraktowe sagi z udziałem swoich gwiazd, czyli blokującym Trentem Williamsem oraz skrzydłowym Brandonem Aiyukiem. Williams ma już 36 lat i odmawiał trenowania, dopóki klub nie przedłużył z nim umowy na luksusowych warunkach. Aiyuk z kolei już zaraz po porażce w Super Bowl między wierszami w mediach społecznościowych (również za pośrednictwem bliskich) sugerował, że jego czas w San Francisco dobiegł końca. Obaj ostatecznie w ostatnim tygodniu przed startem sezonu otrzymali podwyżki i trener 49ers, wybitny ofensywny umysł Kyle Shanahan, może skupić się na tym, by w końcu zdobyć Super Bowl. Jak na razie jest trenerem, który ma najlepszy procentowy bilans w play-offach spośród tych, którzy nigdy nie zostali mistrzami.

Ciekawa jest sytuacja Eagles. Rok temu po 11 kolejkach mieli aż 10 zwycięstw, ale w końcówce sezonu zupełnie stracili formę i odpadli już w pierwszej rundzie play-offów, przegrywając z Tampa Bay Buccaneers aż 9:32. Trener Nick Sirianni był bliski utraty pracy, jednak zamiast tego władze klubu wymieniły mu obu asystentów odpowiedzialnych za atak i za obronę. Dodatkowo Eagles od wielkiego lokalnego rywala New York Giants podebrali czołowego biegacza ligi Saquona Barkleya, odmłodzili problematyczną przed rokiem defensywę i chcą znów liczyć się w walce o tytuł. Stać ich na wiele, jednak pamiętaj końcówkę poprzedniego sezonu, można odnieść wrażenie, że wszyscy tam siedzą jak na beczce prochu. To może być drużyna, w której szybko dojdzie do kwasów, jeśli nie będzie wygrywała.

Ostatecznie wszystko jednak sprowadza się do Chiefs. Jeśli ich obrona zagra na takim poziomie jak w play-offach, a Mahomes udowodni, że miniony sezon zasadniczy to był tylko jednorazowa obniżka formy, to trudno będzie ich zatrzymać. Historyczny „three-peat”, jak mawia się w USA na trzykrotne z rzędu zdobycie mistrzostwa, to cel, o którym gracze trenera Reida mówili już podczas ceremonii wręczenia trofeum za ostatnie Super Bowl. Choć odnoszą ostatnio same sukcesy, nadal są głodni, a w ich kadrze nie ma wielu słabości. Pierwszy krok w drodze po historię drużyna z Kansas City może zrobić już w meczu inaugurującym cały sezon.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Koniec opery mydlanej! Znamy nowy klub Rabiota
Goncalo Feio zrównany z ziemią. “Odbieramy go jak Jose Mourinho”
Kylian Mbappe zmniejsza dystans do Robert Lewandowskiego. Szykuje się pasjonujący wyścig
Turecki dziennikarz ostro o Szymańskim. Cierpliwość do Polaka szybko się kończy
Noty Zielińskiego za debiut w Interze. Polak oceniany przez prasę
Piękny gest Górnika Zabrze. Wielka kwota dla powodzian
Borek i Lipiński o projekcie Legii. Tutaj szukają przyczyny słabszej gry
Wardęga mógł zawalczyć z Rzeźniczakiem. Peszko miał pomysł
Hajto uderza w Lewandowskiego i innych reprezentantów Polski. “Nie widzę”
Papszun nie spodziewał się ich odejścia. “Dwaj najlepsi w ataku zawodnicy”