Thomas Thurnbichler zabrał głos ws. pracy w Polsce. Mocne słowa
Thomas Thurnbichler w marcu rozstał się z Polskim Związkiem Narciarskim i od nowego sezonu będzie pracował w Niemczech. Jego odejście z Polski odbyło się w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Wiele mówiło się o złej atmosferze w kadrze i jego konflikcie z polskimi zawodnikami. W rozmowie z portalem Skijumping.pl odniósł się do tego, co było dla niego problemem w naszej kadrze. Uderzył w PZN. – Jeśli federacja ma braki w strukturach, to wszystko tak się kończy. To była tego przyczyna, mówiąc krótko – powiedział.
– Generalnie na początku bardzo dobrze. Z Adamem też. Ale z roku na rok było coraz mniej kontaktu. Nigdy nie miałem ścisłego kontaktu z członkami zarządu, ale myślę, że to też była kwestia bariery językowej. Z Wojciechem Gumnym (wiceprezes PZN – przyp. red.) miałem większy kontakt – on tego kontaktu szukał, był bardzo wspierający. Ogólnie – zaczęło się dobrze, ale pogarszało się z roku na rok – dodał.
Austriak podkreślił, że w Polsce wielokrotnie był w pewnym sensie sam. – Z reguły w innych krajach trener współpracuje z dyrektorem sportowym, a nie z zarządem. Czasami jako główny szkoleniowiec miewasz kontakt z prezesem, ale zasadniczo powinno się współpracować ściśle z dyrektorem sportowym. W Polsce tak nie było. Przede wszystkim byłem sam jako trener – wyjawił.
Thurnbichlera w polskiej kadrze zastąpił Maciej Maciusiak.