Kubica mógł dojechać na podium
Robert Kubica świetnie zaczął cały wyścig, bo podczas swojej zmiany awansował z 12. na 1. miejsce i wyrobił jeszcze ponad 20 sekund przewagi. Polak przez to, że prowadził cały wyścig, to również jako pierwszy podchodził do dublowania. Właśnie podczas tego manewru zahaczył o samochód BMW i tym samym wyeliminował zespół rywali z rywalizacji. Po dwóch godzinach sędziowie wydali werdykt i ukarali zespół Kubicy 30-sekundową karą. Polak po odbyciu kary wyjechał już na szóstej pozycji z minutową stratą do lidera.
Na cztery godziny przed końcem wyścigu, czyli około dziewięć godzin po kolizji z BMW, w samochodzie Roberta Kubicy odkryto usterkę elektryki. Mimo wycofania się rywalizacji dyrektor zespołu był dumny z postawy kierowców.
– Na cztery godziny przed metą wykryliśmy awarię elektryki. Problem był tak duży, że zmusił nas do rezygnacji z jazdy. […] W świetle końcowego wyniku Ferrari, które wygrało 24h Le Mans fabrycznym samochodem, można powiedzieć, że nasza załoga numer 83 też walczyłaby co najmniej o podium. Dlatego pozostaje żal, że skończyło się to tak, jak się skończyło. […] Dostaliśmy karę, przez którą straciliśmy pozycję lidera, ale znowu w nocy udało nam się odrobić straty i wrócić do gry o podium. To jest powód do dumy zarówno dla kierowców, jak i zespołu. Niestety, problem z elektryką kładzie się cieniem na to wszystko – powiedział Giuseppe Petrotta, dyrektor zarządzający AF Corse.