Głośno o zarzutach Czarneckiego
W ostatnich dniach w przestrzeni medialnej zrobiło się głośno o Ryszardzie Piesiewiczu. W przeszłości miał sporo związków ze sportem – pełnił role zarządcze w klubach żużlowych, a także był wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej. W 2018 roku planował nawet objąć pełną władzę w PZPS.
Niedawno Czarnecki usłyszał zarzut dotyczący “niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości”. Chodzi o rzekomo niewłaściwie zaliczane podróże służbowe – “Gazeta Wyborcza” wyliczyła, że miał przemierzyć aż 222 966 kilometrów. Niektóre ze wskazywanych przez niego tras… nie istniały, a w rozliczeniu wykazał aż 19 pojazdów.
Nitras nawiązał do Piesiewicza
Sprawa ma rzecz jasna charakter polityczny, ale nie zabrakło także wątków sportowych. Odniósł się już do niej minister sportu i turystyki Sławomir Nitras. – Wiecie czym różni się to jak poseł Czarnecki traktował budżet Parlamentu Europejskiego od tego jak PiS traktował polski budżet państwa? Niczym – napisał na Twitterze.
Na poniedziałkowej konferencji prasowej Nitras rozwinął tę wypowiedź. Nawiązał w ten sposób do działań szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosława Piesiewicza.
– Jak patrzymy, jak zachowują się działacze PiS, dzisiejsze doniesienia gazet o tym, że jeden z europosłów jeździł ciągnikiem do Strasburga, a motorem do Berlina, to czym to się różni od pana Piesiewicza? To jest ten sam styl działania: “Publiczne to prywatne. Ile publicznego ukradnę, tym lepszy i ważniejszy jestem w PiS, a mój autorytet rośnie – mówił.