PKOL ma problemy
Po Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu Polski Komitet Olimpijski znalazł się na cenzurowanym. Minister sportu, Sławomir Nitras, zaniepokojony docierającymi do niego informacjami o nieprawidłowościach zdecydował się niemalże wypowiedzieć wojnę Radosławowi Piesiewiczowi, prześwietlając każdy aspekt jego działalności.
W efekcie podjętych działań Polskiemu Komitetowi Olimpijskiemu przyglądał się już choćby resort sportu, który próbował skontrolować każdą wydaną z publicznych pieniędzy złotówkę i zasadność składu delegacji Komitetu na paryskie igrzyska. Ale to nie wszystko, bo wokół instytucji zarządzanej przez Piesiewicza swoje działania prowadziły choćby Izba Administracji Skarbowej w Olsztynie i Urząd M.St. Warszawy.
NIK w PKOL
We wtorek w siedzibie PKOL pojawili się kolejni kontrolerzy. Tym razem do akcji wkroczyła Najwyższa Izba Kontroli, która według pierwotnych założeń swoje działania prowadzić będzie do Dońca lutego 2025 roku.
– Zakresem kontroli są wszystkie umowy, które były realizowane przez PKOl, a były finansowane ze środków publicznych, w tym ministerstw – powiedział PAP Marcin Marjański, rzecznik Najwyższej Izby Kontroli.
Działania kontrolerów NIK skupiają się wokół tego, co polubownie chciał niedawno rozwiązać Sławomir Nitras. Najwyższa Izba Kontroli sprawdzi bowiem każdą złotówkę, która do PKOL trafiła z publicznych pieniędzy, a jest co robić, bo mowa o kwocie sięgającej nawet 92 mln zł pozyskanej na przestrzeni trzech ostatnich lat.