McLaren nie zgadza się z decyzją sędziów
Pojedynki Lando Norrisa z Maxem Verstappenem zawsze wywołują wiele emocji. W większości przypadków wraz z emocjami w parze idą kontrowersje. Tak było również podczas GP USA. Lando przez długi czas odrabiał stratę do Maxa i finalnie zbliżył się do niego na ostatnich okrążeniach. Po długiej walce w końcu udało mu się wyprzedzić Holendra, jednak manewr odbył się wraz z przekroczeniem granic toru. FIA po przyjrzeniu się sytuacji oceniła, że winę ponosi Brytyjczyk, mimo tego że obydwa samochody znalazły się poza torem.
W obronie swojego kierowcy stanął szef McLarena, Andrea Stella.
– Moim zdaniem sposób, w jaki sędziowie ingerowali w ten piękny element motorsportu, był niewłaściwy. W tej sytuacji oba bolidy znalazły się poza torem. Oba bolidy tak naprawdę zyskały przewagę. To wstyd, bo straciliśmy podium. W tym wyścigu byliśmy cierpliwi. Już w pierwszym zakręcie Lando został wypchnięty poza tor, ale zaakceptowaliśmy to. Dostaliśmy karę, a od takiej decyzji sędziowskiej nie można się odwołać. Manewr Lando był prawidłowy i nie mamy co do tego wątpliwości – podsumował szef zespołu.
Swój głos w tej sprawie zabrał również Lando Norris.
– Najwidoczniej była to decyzja na granicy, bo inaczej zostałaby podjęta wcześniej. Max też wyjechał poza tor. Zyskał przewagę za sprawą tego, co zrobił. Tylko, że to nie ja ustalam zasady. Muszę też przeanalizować powtórki startu. Tam Max też próbował zyskać przewagę i wyjechał poza tor. Nie będę jednak narzekał. Max potrafi się dobrze bronić, obaj zaliczyliśmy dobry wyścig, ale przepisy powinny być przepisami – stwierdził Norris.