Aleksandra Melzacka i Sandra Jankowiak o problemach na igrzyskach
Od przybycia pierwszych sportowców do Paryża w przestrzeni medialnej pojawiają się ich relacje z olimpijskiej wioski. Na to, co czekało olimpijczyków krytycznie zareagował Ksawery Masiuk, ale nie był jedyny, bo wtórował mu mistrz olimpijski, Włoch Thomas Ceccon. Francuzi nie mają też dobrej prasy przez rozgrywane w Sekwanie zawody triatlonowe. Startująca w nich Claire Michel zakaziła się bakterią E. coli.
Teraz do długiej już listy szokujących doniesień sportowców dołączyły kolejne. Polskie żeglarki w rozmowie z Polsatem Sport podzieliły się tym, jakie warunki panowały w hotelu, w którym zostały zakwaterowane. Co istotne, żeglarze rywalizowali w Marsylii, a nie Paryżu, więc nie przebywali na co dzień w wiosce olimpijskiej.
– Okazało się, że hotel ma problem z pluskwami w łóżku. To się pojawiło jakoś w połowie naszego pobytu. Zaczęli nas przenosić z pokoju do pokoju, ale to za wiele nie dało, więc na koniec mieszkałyśmy już w zupełnie innym hotelu – zdradziła Aleksandra Melzacka w rozmowie z Polsatem Sport.
Dla sportowców takie problemy mogą wiązać się przede wszystkim z dużym dyskomfortem. Na nieszczęście biało-czerwonych, problemy w hotelu zaczęły się w środku olimpijskich zmagań, co z pewnością nie ułatwiło późniejszych startów.
– Ja na szczęście doznałam tego już po ściganiu. Ale Ola w trakcie ścigania miała już z tym problemy i nasi koledzy z teamu też. Jest to wielka porażka, jeżeli chodzi o organizację – oceniła Sandra Jankowiak.