Marcin Najman zadebiutował w mediach jako uczestnik reality show “BIG Brother – VIP”, gdzie publicznie snuł marzenia o karierze bokserskiej. Część kibiców się na to nabrała, choć zawodnik z Częstochowy nigdy nie pokonał żadnego wymagającego rywala. Albo obijał tzw. bumów, albo dotkliwie przegrywał. A jego porażki z reguły miały dwa wspólne mianowniki.
- Najman nigdy nie uznaje swojej porażki (wyjątkiem przegrana z Mariuszem Pudzianowskim)
- Najman przegrywa, ale praktycznie nigdy nie zostaje poważnie zraniony, bo z reguły się błyskawicznie poddaje lub symuluje kontuzje
Najman nie odnosił żadnych sukcesów, ale za pomocą tanich prowokacji próbował sobie wyszczekać poważne walki. Ale później był brutalnie weryfikowany, jak choćby w starciu z Andrzejem Wawrzykiem czy Dawidem Kosteckim. W końcu przebranżowił się na MMA, a następnie stał się gwiazdą freakowych federacji.
Kołecki ocenia postać Najmana
W niedzielę gościem Hejt Parku na Kanale Sportowym był Szymon Kołecki. Jeden z widzów spytał złotego medalistę olimpijskiego o jego stosunek do Najmana.
– Przez dobre 10 lat strasznie się denerwowałem, gdy słuchałem Najmana. Do tego stopnia się denerwowałem, że aż skakały mi nerwy. Mam na myśli m.in. pamiętną konferencję prasową, gdzie straszył Andrzeja Wawrzyka, czy później – już w KSW – Pudzianowskiego, a następnie i tak boleśnie przegrywał. Gość wmawiał wszystkim, że jest prawdziwym fighterem, a później miał mnóstwo porażek z rzędu, a i tak dalej to sobie wmawiał. Nie potrafiłem wtedy przejść obojętnie wobec tej postaci. Tym bardziej że on wierzył w te swoje opowieści. Ale w pewnym momencie zrozumiał, że nie jest wybitnym sportowcem, a jest wybitną postacią w sportach walki i sportach rozrywkowych. Dziś się już nie denerwuję, bo widzę, że sam z siebie się śmieje, np. nazywając się cesarzem freak fightów. Uważam go za zjawiskową postać, ale na pewno nie za dobrego sportowca – ocenił Kołecki.
Kołecki wraca do MMA
Kołecki (10-1) po trzyletniej przerwie wraca do klatki. Złoty medalista olimpijski w podnoszeniu ciężarów nie zawalczy jednak w KSW, a wróci do federacji, gdzie zaczynał swoją przygodę w MMA, czyli w Babilon MMA. Już 7 grudnia zawalczy z Oli Thompsonem (23-16). W Hejt Parku Kołecki dodał, że jeśli wygra najbliższy pojedynek, to jest gotów sprawdzić się na tle każdego zawodnika, nawet z Arkadiuszem Wrzoskiem.