Trener Mirosław Okniński niedawno poinformował na jednym z portali społecznościowych, iż kończy on współpracę z Amadeuszem Ferrari. Kilkanaście godzin temu, prosto ze Stanów Zjednoczonych, otrzymaliśmy odpowiedź od zawodnika. Na Instastory Amadeusza mogliśmy usłyszeć następujące słowa:
– Rozstanie z trenerem Mirosławem. Trenera bardzo lubię, szanuję, złego słowa nie powiem, za to mógłbym powiedzieć wiele dobrych. Wiem, że gdzieś tam prawdopodobnie nasze drogi jeszcze się przetną. Rozumiem perspektywę trenera i jego oczekiwania wobec mnie, których po prostu nie spełniałem zawsze. Czasami się elegancko przygotowałem, czasami niekoniecznie. Myślę, że tam też jest jakieś drugie dno. Miała być jakaś tam walka z mistrzem świata, może ten mistrz świata będzie trenował u trenera Mirka… Ale wtedy, jak będzie trenował u trenera Mirka, to to będzie oszustwo dla mnie, więc ja tej walki po prostu nie przyjmę. Trenera pozdrawiam, udowodnię swoją klasę sportową na najbliższych galach i myślę, że nasze drogi jeszcze gdzieś się przetną. No co? Ja pozdrawiam trenera, dalej trenera uwielbiam.
Od tych słów bije zrozumienie, wdzięczność, ale i lekka podejrzliwość. Współpraca ta tworzyła, w świecie freakfightów, jeden z najsłynniejszych duetów. Niektórzy komentujący nie widzą szans na to, by sprawa na tym stanęła, sugerując, iż Panowie już „wielokrotnie do siebie wracali”. Na ten moment jednak trener Mirosław Okniński skupia się na kolejnych skalpach, a Amadeusz – na nadchodzącej walce i konfrontacjach ze swoim obecnym rywalem, Salt Papim.