HomeExtraTomasz Wałdoch został trenerem. Oto jego plany na przyszłość

Tomasz Wałdoch został trenerem. Oto jego plany na przyszłość

Źródło: własne

Aktualizacja:

Tomasz Wałdoch, 74-krotny reprezentant Polski, został trenerem rezerw Schalke 04, w którym spędził ponad ćwierć wieku. A jednak 54-latek nie zamierza iść w trenerkę. Dlaczego?

Tomasz Wałdoch

TOMASZ WALDOCH
FOTO JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / NEWSPIX.PL

Dziś kibice zdążyli się przyzwyczaić do widoku Polaków występujących w mocnych zagranicznych ligach, ale kiedyś, jeszcze na przełomie wieków, gra w tak utytułowanym klubie jak np. Schalke – robiła duże wrażenie. Wiedzą o tym Tomasz Hajto i Tomasz Wałdoch, którzy tworzyli kultowy duet stoperów w niemieckim klubie.

Ten pierwszy rozegrał w klubie z Gelsenkirchen 141 meczów, a Wałdoch 184. Obaj sięgnęli dwukrotnie po Puchar Niemiec i raz po wicemistrzostwo Bundesligi. Mało tego! Obaj kilka lat temu zostali wybrani przez kibiców do najlepszej jedenastki Schalke w XXI wieku.

Czy Wałdocha można jednak nazwać legendą klubu?

Z całym szacunkiem do Tomka, ale to za duże słowo. Legendą Schalke byli Klaus Fischer, Stan Libuda, Ernst Kuzorra czy Marc Wilmots. Wałdoch to co najwyżej taka cicha legenda. Tym bardziej że z charakteru jest raczej cichą osobą, która nie lubi stać w pierwszym rzędzie. Kibice go szanują, ale nie to, że kochają. Nigdy się jakoś specjalnie z nimi blisko nie trzymał – mówi Kanałowi Sportowemu Krystian Wozniak, dziennikarz reviersport.de, zwanego “Kickerem Zagłębia Ruhry”.

Wałdoch i Hajto wspólnie występowali na środku obrony, ale poza boiskiem mieli raczej odmienne charaktery, co nawet pokazują ostatnie lata. Hajto wciąż ma głośne nazwisko, bo nie dość, że jest wyrazistym ekspertem Polsatu Sport, to w dodatku bił się na galach freakowych. Słowem, wszędzie go pełno. Z kolei o Wałdochu, przynajmniej niedzielni kibice, rzadko kiedy mogą usłyszeć. Unika mediów i bardzo rzadko udziela wywiadów.

Wałdoch trenerem rezerw Schalke

Kilka dni temu Wałdoch wrócił jednak na tapet, bo został tymczasowym trenerem rezerw Schalke. Skąd taki pomysł władz niemieckiego klubu? Otóż Kees van Wonderen został zwolniony z funkcji trenera pierwszej drużyny, a w tej roli na końcówkę sezonu drugiej Bundesligi zastąpi go Jakob Fimpel, który do tej pory prowadził czwartoligowe rezerwy. Wałdoch był asystentem Fimpela, więc to on przejął jego obowiązki i został trenerem rezerw.

Czy to oznacza, że Wałdoch rozpocznie poważną karierę trenerską?

Niekoniecznie. A wręcz: na pewno nie. Tak przynajmniej twierdzi Krystian Wozniak.

Schalke latem będzie szukało nowego trenera, więc w nowym sezonie Fimpel wróci do rezerw, a Wałdoch ponownie będzie jego asystentem. Tomek nie ma aspiracji, by zostać trenerem. Czuje się dobrze i swobodnie w swojej roli, bo jako asystent nie jest uzależniony od żadnych wyników. Wałdoch jest wierny i lojalny wobec klubu i pewnie jeszcze z 10 lat tak może pracować aż do emerytury. A jak jesteś trenerem pierwszej drużyny, to przegrywasz trzy mecze i krzesło już się trzęsie, robi się niebezpiecznie i możesz wylecieć – tłumaczy dziennikarz reviersport.de.

Wałdoch, który 10 maja skończył 54 lata, zakończył karierę w 2007 roku jako piłkarz Jagiellonii. Do Białegostoku trafił rok po tym, jak odszedł z Schalke (przez rok był na sportowej emeryturze). Polak niemal od razu został wchłonięty przez niemiecki klub w swoje struktury. I do dziś, z krótkimi przerwami, w nim pracuje. Albo jako trener drużyn młodzieżowych, albo jako asystent w zespole rezerw. Dodatkowo jest także łącznikiem między akademią a szkołą sportową w Gelsenrikechen, gdzie grają i uczą się juniorzy Schalke. Wałdoch od lat trwa o kooperacje obu projektów.

Sytuacja Wałdocha może nieco przypominać historię Norberta Elgerta, także wiernego pracownika Schalcke, który od ponad 20 lat prowadzi zespoły młodzieżowe. I chociaż wychował Manuela Neuera, Mesut Oezila, Leroya Sane czy Juliana Draxlera, to nie myśli o byciu trenerem seniorskiej drużyny. Dobrze mu tam, gdzie jest. Podobnie jest z Wałdochem – podsumował Krystian Wozniak.

A co z Schalke?

Schalke to siedmiokrotny mistrz Niemiec, który jeszcze w 2019 roku rywalizował z Manchesterem City w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Jak to się stało, że w kolejnym sezonie klub został zdegradowany i od tamtej pory, z wyjątkiem na sezon 22/23, wciąż nie może się wydostać z drugiej Bundesligi? Wszystko zaczęło się sypać w 2020 roku wraz z odejściem miliardera Clemensa Toenniesa, który przez ponad dekadę pompował w klub grube miliony.

Jego odejście zmieniło klub. Punktem kulminacyjnym był sezon 21/22, w którym Schalke zanotowało historyczną serię 30 meczów bez zwycięstwa i spadło do drugiej ligi. Problem Schalke jest taki, że klub nie ma cierpliwości. Od 2000 roku Schalke miało aż 35 trenerów. To jest po prostu niemożliwe. Nie ma żadnej kontynuacji, są ciągłe zmiany. Jak coś nie idzie, to od razu trzeba zmienić. Najlepsi piłkarze opuszczali klub, a dyrektorzy popełniali mnóstwo błędów. Zarówno na rynku transferowym, jak i przy wyborze trenerów. Ale przede wszystkim brakowało cierpliwości i pieniędzy Toenniesa – podsumował dziennikarz reviersport.de.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Iga Świątek przed elektryzującym starciem! Między nimi od dawna iskrzy!
Papież Leon XIV a sport. Oto jego ukochana dyscyplina
WTA Rzym: To był spacerek. Pewny awans Igi Świątek do 3. rundy
Iga Świątek rozpoczyna zmagania w Rzymie. Kiedy i o której pierwszy mecz?
Iga Świątek zabrała głos w sprawie Darii Abramowicz. Szczere wyznanie!
Iga Świątek ostro o sensacyjnych doniesieniach. “Nie rozumiem tego”
Ranking ATP: Fatalne informacje dla Hurkacza. Tak źle nie było od 4 lat
Ranking WTA: Coraz gorsza sytuacja Świątek. Sabalenka daleko, Gauff blisko
Iga Świątek przerwała milczenie po porażce. Szczere wyznanie
Znany tenisista zwrócił się do Igi Świątek po porażce. Piękne słowa!