Ależ to była piękna sobota! Jubileuszowa gala KSW 100 już za nami, a jednak emocje trzymają nas do teraz. Postanowiliśmy się więc zabawić w matchmakera KSW i spróbowaliśmy odgadnąć, co nas może czekać w najbliższych miesiącach. Wszystko wskazuje, że fani MMA nie będą narzekać na nudę! No to po kolei.
Co czeka Mameda Chalidowa?
Mamed Chalidow ma już 44 lata, ale co z tego, skoro, cytując kultowy tekst Andrzeja Janisza, “gwiazdy mu sprzyjają, bo jest jedną z nich”. W sobotę podczas gali 100 zmierzył się z 15 lat młodszym Adrianem Bartosińskim i zabrał mu zero w rekordzie. Polak odniósł pierwszą porażkę w karierze, choć mogło mu się wydawać, że kontroluje pojedynek. W II rundzie jednak Czeczen w ekwilibrystyczny sposób poddał “Bartosa” i zgarnął 100 tysięcy złotych bonusu za występ wieczoru, a pod jego wrażeniem był nawet Islam Machaczew, mistrz UFC.
To nie była rankingowa, bo Mamed to zawodnik wagi średniej (do 84 kg), a “Bartos” to mistrz dywizji półśredniej (do 77 kg). Kibice chcieliby, aby Czeczen stanął oko w oko z Pawłem Pawlakiem, mistrzem KSW, z którym pierwotnie miał się bić w Gliwicach, ale “Plastinho” doznał kontuzji kolana. Do ich walki jednak nie dojdzie. Przynajmniej w najbliższym czasie, bo Chalidow oświadczył, że czeka go co najmniej roczna przerwa.
– Mam mnóstwo spraw na głowie. Myślę, że przez najbliższy rok nie zawalczę. Mam już 44 lata, a za rok będę miał 45 i wtedy podejmę decyzję czy znowu walczyć – oświadczył Mamed. To oznacza, że niemal na pewno rywalem Pawlaka w obronie pasa wagi średniej będzie Piotr Kuberski, który w sobotę rozbił Damiana Janikowskiego, a wcześniej dotkliwie pobił Michała Materlę.
Jeśli Mamed za rok faktycznie wróci do klatki, to wtedy mógłby zmierzyć się z wygranym walki Pawlak – Kuberski. Oczywiście to byłoby nieco problematyczne dla KSW, bo w przypadku ewentualnej wygranej Czeczena, nowy mistrz KSW miałby już 45 lat. Ale dla kogo nie zrobić wyjątku, jak nie dla Mameda? Tym bardziej że mogłaby być to jego ostatnia walka w karierze.
Jeśli jednak KSW i Mamed uznają, że lepiej będzie legendzie zorganizować tzw. super fight, czyli walkę nierankingową, to ciekawym pomysłem byłby rewanż z Borysem Mańkowskim. Obaj spotkali się w klatce w 2017 roku, gdy na gali Colosseum I Chalidow pokonał ówczesnego mistrza kategorii półśredniej na punkty, ale walka była bardzo wyrównana. Od tamtej pory mocno zmieniła się pozycja Mańkowskiego, który ma na koncie trzy porażki z rzędu. Przegrywał jednak z mocnymi zawodnikami (m.in. z Marianem Ziółkowskim czy Valeriu Mirceą) po bliskich pojedynkach. A dlaczego piszemy akurat o walce Mańkowski – Chalidow? Bo kilka dni temu głos w tej sprawie zabrał Borys.
– Nigdy nie zakończę kariery, bo może kiedyś jak będę dziadkiem i Mamed też będzie dziadkiem przyjdzie propozycja – podkreślił 35-letni Mańkowski na antenie “Kanału Sportowego”.
Borys kontra Mamed? To byłby hit: marketingowy i sportowy! A przy okazji nie blokowałby KSW rankingu dywizji średniej. Gdzie tu minusy?
Co dalej z Adrianem Bartosińskim?
Bartosiński przegrał z Mamedem, ale wciąż jest mistrzem kategorii półśredniej. Poza tym, pomimo porażki, zaprezentował się bardzo dobrze. W Gliwicach show też skradł Andrzej Grzebyk, który marzy o rewanżu z “Bartosem”. Tym bardziej że niewiele brakowało, a by znokautował Bartosińskiego w 2022 roku. Grzebyk mocnym ciosem powalił go na matę, jednak zawodnik Octopus Teamt przetrwał kryzys i poddał rywala, który odklepał, bo nie chciał odnowienia kontuzji kolana. Tym razem “Bartos” również będzie faworytem, ale Grzebyk ma swoje argumenty, przede wszystkim w stójce, by zostać nowym mistrzem KSW.
Co słychać w wadze ciężkiej? Czy Arkadiusz Wrzosek jest już gotowy na Phila De Friesa?
De Fries, były zawodnik UFC, trafił do KSW w 2018 roku. Od tamtej pory stoczył 12 walk i wszystkie wygrał. 38-letni Brytyjczyk twierdzi, że jest najsilniejszym ciężkim na świecie. I nawet jeśli nieco przesadza, to pewnie można go umieścić w TOP 5. W KSW trudno znaleźć mu godnego rywala. Wielu kibiców wierzy, że Arkadiusz Wrzosek, który wywodzi się z K1, miałby taką przewagę w stójce nad De Friesem, że mógłby go skończyć.
Wrzosek, który w sobotę poradził sobie z 3. w rankingu KSW Matheusem Scheffelem w 25 sekund, wróci do klatki już w styczniu. Na gali w Radomiu nie zawalczy jednak z Brytyjczykiem, bo to mocno wątpliwe, by De Fries tak szybko wrócił o klatki. Spekuluje się, że przeciwnikiem legionisty może być Augusto Sakai. 33-letni Brazylijczyk, który w przeszłości walczył dla UFC, zadebiutował w KSW właśnie walką z De Friesem i wytrwał pięć rund, przegrywając na punkty.
Jeśli Wrzosek faktycznie spotka Sakaia i jeszcze go w dodatku pokona, to z rekordem 7-0 z czystym sumieniem będzie mógł rzucić wyzwanie gigantowi z Anglii.
Zamieszanie w kategorii półciężkiej
Najpierw słowo wstępu. Tomasz Narkun trafił do KSW dekadę temu, a już w 2015 roku został mistrzem wagi półciężkiej. “Żyrafa” tak wyczyściła dywizję do 93 lg, że zaczęła szukać wyzwań w innych kategoriach. Narkun dwukrotnie pokonał Mameda i dwukrotnie przegrał z De Friesem. A gdy wrócił do swej naturalnej kategorii, to pas odebrał mu Ibragim Czużygajew. Czeczen z tureckim paszportem niedługo potem odszedł z KSW, ale dziś jest otwarty na powrót.
W międzyczasie KSW musiało wykreować nowego mistrza, więc na gali Epic zorganizowało turniej wagi półciężkiej, gdzie w półfinale Rafał Charatyk pokonał Marcina Wójcika, a w finale poradził sobie z Damianem Piwowarczykiem. Pół roku później Wójcik znowu stanął do walki z Charatykiem, ale został znokautowany.
Co z Robertem Ruchałą?
Robert Ruchała szedł jak burza w KSW, więc gdy miał rekord 9-0 dostąpił zaszczytu walki o pas z Salhadinem Parnassem, mistrzem wagi lekkiej oraz piórkowej, skąd wywodzi się Ruchała. Polak przegrał z Francuzem na punkty. Po tamtej walce Paransse chciał zdobyć trzeci pas, ale Bartosiński okazał się dla niego przeszkodą nie do przejścia. Francuz wrócił więc do wagi lekkiej i pokonał Mirceę. W grudniu wróci do klatki bronić pasa wagi lekkiej przed swoim rodakiem Varelą.
Jeśli wygra, to być może będzie otwarty na rewanż w kategorii do 68 kg z Ruchałą, który w ostatnim czasie znowu pokonał Patryka Kaczmarczyka, a w sobotę triumfował nad Kacprem Formellą. Ruchała nie byłby faworytem rewanżu z Parnassem, ale taka walka odpowie nam na pytanie, gdzie jest sufit Polaka. A przecież niektórzy widzą go w UFC.