Z ostatnich 10 spotkań Lazio wygrało aż dziewięć! Przegrało tylko raz, ale akurat przeciwko Juventusowi (0:1) musiało grać w dziesiątkę już od 24. minuty. W czwartek drużyna Marco Baroniego pokonała 2:1 FC Porto. A że wcześniej poradziła sobie z Twente (2:0), Niceą (4:1) oraz Dynamem Kijów (3:0), to zostało liderem Ligi Europy.
Rzymianie dobrze sobie też radzą w Serie A, gdzie po 10 kolejkach zajmują piąte miejsce, ale tracą raptem trzy punkty do Napoli, które jednak może w pełni skupić się na lidze, bo nie występuje w Europie. Lazio znowu sprawia niespodziankę, choć tradycyjnie już nikt specjalnie nie stawiał na nich przed sezonem.
Zawsze skreślani
Lazio ostatni raz mistrzostwo Włoch zdobyło w 2000 roku za kadencji niedawno zmarłego Svena-Gorana Erikssona. Później już nigdy nie powtórzyła sukcesu, ale kilka razu napsuła krwi faworytom. Biorąc pod uwagę ostatnią dekadę trzeba wyróżnić ekipę Stefano Piolego, która zakończyła sezon 2014/15 na podium, oraz drużynę Simone Inzaghiego, który dzięki pracy w Rzymie wypromował się na tyle, by trafić do Interu. Lazio Inzaghiego potrafiło awansować do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, a przy okazji zdobyło Puchar Włoch i dwa Superpuchary.
Inzagiego zastąpił Maurizio Sarri i w debiutanckim sezonie zakończył rozgrywki na piątym miejscu, ale w kolejnym sezonie (2022/23) sensacyjnie zdobył wicemistrzostwo Włoch. Sarri jednak nie dogadywał się dobrze ani z piłkarzami, ani z władzami klubu, więc w końcówce zeszłego sezonu zastąpił go Igor Tudor.
Chorwat również nie znalazł wspólnego języka z szatnią, więc latem drużynę objął Marco Baroni, który kiedyś był przyzwoitym piłkarzem. Jako obrońa Napoli, wraz z Diego Maradoną, sięgnął po mistrzostwo Włoch, ale jako trener szału nie robił. Wystarczy spojrzeć na jego CV. Baroni przed Lazio prowadził m.in.: Pescarę, Novarę, Lecce, Cremonese, Regginnę oraz Hellas Werona. A jednak Claudio Lotito, prezes Lazio, dał mu szansę. I dziś tego nie żałuje. Początek sezonu pokazuje, że rzymianie mogą marzyć, przynajmniej na razie, o awansie do Ligi Mistrzów.
A przecież Lazio w tym sezonie miało mieć problemy z walką o europejskie puchary, bo drużyna przechodzi rewolucję. W ostatnich latach największymi gwiazdami Lazio byli: Ciro Immobile, Luis Alberto, Sergiej Milinković-Savić i Felipe Anderson. Ale dziś już nikogo z nich nie ma.
Serb odszedł już w poprzednim sezonie, bo skusiły go saudyjskie petrodolary. Tego lata drużynę opuściła pozostała trójka. Luis Alberto też wybrał Bliski Wschód, tyle że ligę katarską. Immobile trafił do Besiktasu, a Anderson wrócił do Brazylii.
Tak poważne zmiane prognozowały tzw. sezon przejściowy. A jednak Lazio zaskoczyło. Strzela dużo goli i szczelnie broni dostępu do własnej bramki. Biorąc pod uwagę Serie A, tylko Inter i Atalanta strzeliły więcej goli. A tylko Bologna zanotowała mniej interwencji bramkarskich.
W LE bilans Lazio jest jeszcze bardziej imponujący. Cztery mecze, cztery zwycięstwa, aż 11 strzelonych goli i tylko dwa stracone. Rzymianom depta po piętach Ajax, który ma 10 punktów, ale bilans goli 13:1.
Kto napędza Lazio?
Objawieniem sezonu bez wątpienia jest Nuno Tavares, wypożyczony z Arsenalu. Teoretycznie, 24-letni Portugalczyk jest lewym obrońcą. W praktyce zasuwa od jednego pola karnego do drugiego i napędza większość ataków. Po ośmiu meczach w Serie A ma na koncie 8 asyst. Powtórzmy: osiem! Biorąc pod uwagę czołowe ligi Europy, nikt nie może się z nim równać.
W środku pola stabilizacje starają się zapewnić m.in. 22-letni Nicolò Rovella, który nie dostał nigdy prawdziwej szansy w Juventusie, oraz trzy lata starszy Mattéo Guendouzi, który w CV ma także Arsenal, Marsylię czy Herthę Berlin.
Dużą niespodzianką jest formą 37-letniego Pedro. Tak, tego samego Hiszpana, który w barwach Barcelony trzykrotnie sięgnął po Ligę Mistrzów, a z kadrą wygrał Euro i mundial. Pedro trafił do Lazio trzy lata temu z Romy, gdzie się nie sprawdził. W błękitnej części Rzymu przez długi czas był co najwyżej cennym rezerwowym, dziś stał się liderem. Biorąc pod uwagę Serie A i LE, strzelił sześć goli i zanotował dwie asysty. Dobrze wyglądą też drugi skrzydłowy, czyli biegający po lewej flance Mattia Zaccagni, który miał udział przy sześciu trafieniach (4 bramki i dwie asysty).
Gole, które kiedyś seryjnie strzelał Immobile, rozkładają się teraz przede wszystkim na dwóch napastników. Są tovTaty Castellanos (siedem goli i pięć asyst ) oraz Boulaye Dia (osiem bramek i trzy asysty). Z ważnych graczy Baroniego warto też wyróżnić obrońcę Adama Marusicia, który wystąpił w tym sezonie w 15 meczach i niedługo dobije już do 300 spotkań w barwach Lazio.
Teraz zaczynają się schody
Choć dziś sytuacja Lazio wygląda dobrze, to teraz zaczynają się schody, bo terminarz ekipy Baroniego jest niezwykle wymagający. Do 5 stycznia 2025 roku Lazio czekają jeszcze mecze z m.in. Napoli, Interem, Atalantą i Romą. A w międzyczasie Lazio zagra w LE z Ajaxem, Realem Sociedad, Bragą i Łudogorcem.
Najbliższym celem jest jednak niedzielny mecz z Monzą, której trenerem jest Alessandro Nesta, pamiętający jeszcze mistrzostwo z 2000 roku.