Phil De Fries ma na koncie 12 zwycięstw z rzędu w KSW. Pokonał m.in. Michała Andryszaka, Szymona Bajora, Augusto Sakaia, Darko Stosicia czy dwukrotnie Tomasza Narkuna. 39-latek miażdży rywali w klatce i ze względu na swoją pozytywną osobowość ma sympatie fanów, a jednak nigdy nie będzie wzbudzał gigantycznego zainteresowania u Polaków. Nie chodzi tylko o jego brytyjski paszport czy o mało efektowny styl walk. Zagraniczna gwiazda pewnie nigdy nie będzie wzbudzała takiego zainteresowania nad Wisłą, co polska gwiazda. Ale do tego jeszcze wrócimy.
W najbliższą sobotę postara mu się odebrać pas 33-letni Arkadiusz Wrzosek. Gdy De Fries, weteran UFC, został mistrzem KSW, to Wrzosek jeszcze nawet nie wiedział, że zostanie zawodnikiem MMA. Legionista, który zamienił kick-boxing na MMA zaledwie trzy lata temu, ma już na koncie sześć walk i sześć wygranych. Polak potrzebował 94 sekund, by znokautować swoich trzech ostatnich rywali. W 55 sekund ubił Ivana Vitasoicia, w 14 sekund znokautował Szpilkę, a Matheusa Scheffela, który był trzeci w rankingu wagi ciężkiej KSW, rozbił w 25 sekund. Władze KSW nie powiedzą tego na głos, ale z pewnością liczą, że to właśnie Wrzosek zostanie nowym mistrzem KSW. Dlaczego?
KSW potrzebuje gwiazd. Wrzosek idealnym kandydatem
Kibice i eksperci zastanawiają się, czy Wrzosek nie za wcześnie otrzymał mistrzowską szansę. Że może przydałaby mu się jeszcze jednak walka na przetarcie przed De Friesem. Jednak KSW doskonale rozumie, że musi kuć żelazo, póki gorące. Żaden inny potencjalny rywal De Friesa, szczególnie zagraniczny, nie wzbudziłby w Polsce większego zainteresowania. A nie dość, że Wrzosek, za którym stoi armia kibiców Legii, ma gorące nazwisko, to przede wszystkim ma widowiskowy styl i może zakończyć kilkuletnie panowanie De Friesa. Wtedy stanie się naturalnym kandydatem, aby, przynajmniej w jakimś stopniu zastąpić, Mameda Chalidowa.
Jeszcze do kwietnia największymi medialnymi gwiazdami KSW byli: 48-letni Mariusz Pudzianowski i Mamed Chalidow, który lada moment będzie obchodził 45. urodziny. Jednak po kwietniowej wstydliwej porażce “Pudziana” z Eddiem Hallem, kibice zrozumieli, że czas Pudzianowskiego minął. Że jeśli nadal chce się bić, to raczej już na freakowych galach, bo nawet debiutujący strongman okazał się dla niego zbyt silny.
Temat zmiany pokoleniowej w polskiej federacji trwa już niemal od dekady. Zapytałem o to Martina Lewandowskiego, współwłaściciela KSW, już w 2017 roku, ale wtedy nie wyglądał na zbytnio zmartwionego.
– W każdej firmie nachodzi taki moment, że trzeba dokonać wymiany pokoleniowej. Zakładając, że Mamed nadal będzie walczyć, a Pudzian wciąż się bije – to i tak nie nastąpi to super szybko. Mówimy tu o perspektywie 2-3 lat. Pojawiają się nowi bohaterowie, którzy zdobywają serca fanów, np. Artur Sowiński, Tomasz Narkun, Mateusz Gamrot czy Borys Mańkowski, ale też obserwuję rosnące zainteresowanie zagranicznymi zawodnikami – mówił Martin osiem lat temu na łamach Sport.pl.
Problemy w tym, że mamy już 2025 rok, a zagrożenie bezkrólewia po abdykacji Mameda wciąż jest realne. Na rynku zagranicznym polską federacje doskonale promuje Salahdine Parnasse, nazywany “Kylianem Mbappe francuskiego MMA”. A z polskiego podwórka wybija się Adrian Bartosiński, mistrz kategorii półśredniej, ale przydałaby się kolejna mocna postać. Nadzieją jest właśnie Wrzosek. Szczególnie że Robert Ruchała i Jakub Wikłacz, których KSW chciało wykreować na nowe gwiazdy, chcą wylądować w UFC. O amerykańskiej federacji marzy też Bartosiński. Natomiast Wrzosek wprost mówi, że wyobraża sobie scenariusz, w którym będzie rządził w KSW na długie lata, bo zdaje sobie sprawę, że polska federacja może mu zapewnić znacznie wyższe pieniądze niż UFC. W amerykańskiej federacji finalnie mógłby mieć jeszcze wyższy kontrakt niż w KSW, ale wpierw musiałby walczyć za mniejsze pieniądze.
Bartosiński,, Piotr Kuberski czy Paweł Pawlak są gwiazdami KSW, ale znanymi głównie w środowisku MMA. Wrzosek ma potencjał, by nieco wyjść poza bańkę sportów walki. A władze KSW liczą, że Wrzosek nie podzieli losów Tomasza Narkuna czy Borysa Mańkowskiego, a więc tych, którzy wchodzili na szczyt, ale brutalnie z niego spadli.
Najpierw jednak Wrzosek musi pokonać olbrzyma z Wielkiej Brytanii.
KSW 107. Karta walk
Walka wieczoru
120.2 kg: Phil De Fries (26-6) vs Arkadiusz Wrzosek (6-0)
Karta główna
61.2 kg: Sebastian Przybysz (13-4-1) vs Oleksii Polischuck (13-5)
70.3 kg: Roman Szymański (17-9) vs Kacper Formela (18-5)
93 kg: Damian Piwowarczyk (9-4) vs Cedric Lushima (6-0)
77.1 kg: Wiktor Zalewski (7-1) vs Mateusz Pawlik (5-2)
65.8 kg: Damian Stasiak (14-10) vs Michał Domin (7-3)
61.2 kg: Islam Djabrailov (11-5) vs Marcelo Morrelli (6-3)